|28.2|Akcje

8 1 2
                                    

Takeshi wybrał przydrożną knajpę z ramenem, przy czym przysięgał, że jedzenie jest znakomite. Kiedy każdy z nich otrzymał swoją porcję o znakomitym swojskim zapachu, Kiyoshi był skłonny się zgodzić.

Kiedy oddzielił od siebie pałeczki, Shinoda zaczął:

- Już nie będę pana trzymał w niepewności. Chodzi o moją żonę.

Ikeda zamarł z każdą pałeczką w innej ręce jakby miał zaraz grać na perkusji.

- Przepraszam, że zawracam panu głowę swoimi problemami, ale wygląda pan na faceta, który wie jak postępować z kobietami. - ciągnął ze skrępowaniem.

Kiyoshi nie potrafił ukryć zdziwienia. Ostatnim razem, gdy próbował flirtować z kobietą to dostał w krok. Ayame jeszcze pogroziła mu:

- Jeden nieprzemyślany ruch a poczęstuję cię gazem pieprzowym.

Wówczas Ikeda wiedział, że to nie była groźba bez pokrycia. Kiedy grzebał w jej torebce za szminką natrafił właśnie na gaz pieprzowy. Musiał wtedy po prostu sam przed sobą przyznać się do tego, że nie należał do kręgu jej zainteresowań. Czuł się przy Ayame wyjątkowo i dobrze się dogadywali. Oczywiście wszystko się zmieniło, gdy ten przygłup Ren zapoznał ją z tym lachociągiem.

Kiyoshiego nieporównywalnie bardziej bolało serce od kopniaka w krok. To było podłe uczucie. Nigdy wcześniej nie doświadczył podobnego gniewu połączonego z przygnębieniem oraz najgorszą: bezsilnością. Z powodu tego ostatniego zaczął śledzić Izuku.

Pierwotnie miał zamiar zgromadzić jakieś pogrążające materiały, które mógłby podrzucić Ayame. Jednak gdy zobaczył Shoto, zapomniał o niej. Przygnębienie zniknęło, ale pozostał gniew. Gniew, który nadal mu towarzyszył i będzie, dopóki Izuku zaprzątał myśli Shoto.

- Och, naprawdę? - wykrztusił jedynie.

- Tak - skinął głową z uśmiechem. - Z pewnością się nie pomyliłem.

Kiyoshi wiedział, że pod maską uśmiechu Takeshi cierpiał. Znał to uczucie: to bezsilność. Sam także zaraz doznał ścisku w klatce piersiowej. Było mu żal.

- Postaram się panu pomóc jak tylko potrafię. - zapewnił go.

- Wystarczy Takeshi.

Chwilę później Shinoda zaczął opowiadać o swojej żonie, Sachiko. Zdążył nawet napomnieć w jaki sposób poznali się. Sachiko bowiem była asystentką Suji i to właśnie ona zaangażowała się w to, aby mogli być oficjalnie ze sobą. Sachiko odeszła z firmy, kiedy zaszła w ciążę i od tamtej pory zajmowała się domem. Kiyoshi słuchając tej opowieści czuł zazdrość. Lekką, ale jednak. Kiedyś marzył o czymś takim z Ayame. Ona jednak wolała tą kurwę, Izuku. To uczucie jednak było mgliste, bo jednak pogodził się z tym.

Później Takeshi zaczął przedstawiać problem, czyli od momentu wykupienia akcji. Obiecywał Sachiko grusze na wierzbie, a ta się niechętnie, ale zgodziła. Cena akcji jednak ciągle spadała, a nerwy kobiety tego nie wytrzymywały.

- Mówi mi, że stracimy wszystkie oszczędności życia przez moją głupotę. - Ale to nieprawda! Niczego jeszcze nie straciliśmy i powinniśmy czekać, prawda Kiyoshi?

Ten pokiwał ze zrozumieniem głową, ale podzielał opinię Sachiko. Takeshi rzucił się z motyką na księżyc. Myślał, że gdy umocni swoją pozycje w zarządzie, to Shoto z fanfarami zrobi z niego swojego wspólnika. Kiyoshi mógł się założyć, że Shinoda jeszcze wmówił żonie, że posadę wiceprezesa ma jak w banku.

- Coraz gorzej się dogadywaliśmy. - ciągnął Takeshi. - Tylko wracałem z pracy, a wszczynała awantury. Straszyła mnie rozwodem - I wiesz co? Wczoraj zastałem puste mieszkanie. Spakowała siebie i naszego syna. Tak bez słowa wyjechała do rodziców - Proszę, powiedz co mam zrobić, bo ja już nie wiem. - posłał mu błagalne spojrzenie.

tsunami; tddkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz