Oderwawszy się od okularu, zabrał przeciągły oddech, dając upust rosnącej frustracji. Znowu nie wyszedł mu preparat.
Przeleciał wzrokiem po całej sali. Wszyscy pogrążyli się w skupieniu. Gdzieniegdzie dało się słyszeć ciche szuranie ołówka. Mimowolnie zatrzymał się na Renie, który bez chwili wytchnienia pisał kolejne znaki. Nagle zrobił zamaszysty ruch ręką. Izuku był pewien, że miał zamiar skreślać - ale jak szybko zauważył - Hamasaki rozwijał jakąś swoją wcześniejszą myśl. Później niespodziewanie oderwał się od notatnika i nawiązał z nim kontakt wzrokowy.
- Ktoś tu jest w czarnej dupie przed kolosem. - wykrzywił usta w kpiącym uśmieszku.
- To nie jest śmieszne.
Ren rozejrzał się w poszukiwaniu asystenta. Kiedy znalazł go, wywrócił oczami. Izuku również tam zerknął i zauważył mężczyznę przy stanowisku Mizuno. Pogrążeni byli zapewne znowu w rozmowie o jakieś nowej publikacji. Hamasaki nie musiał nic mówić - był zazdrosny.
- Owszem, jest. - podszedł do niego, lustrując pobojowisko.
Potłuczone szkiełka, nieudane preparaty, porozlewane odczynniki. Izuku tego dnia przerastała cytologia.
Ren bez pytania nachylił się nad mikroskopem.
- Ayame coś tam nudziła, że martwi się o ciebie. - zagaił, kręcąc śrubami.
Midoriya zatrzepotał rzęsami bez zrozumienia, ale zaraz zaskoczył.
- Ah! - uderzył pięścią w otwartą dłoń. - Głupia sprawa. Długo byłem bez telefonu, bo wpadł mi do wody. Mógłbyś mi podać jej numer?
Hamasaki w tym momencie oderwał się od okularu. Zmierzył go zimnym wzrokiem, ale nie odezwał się. Odwrócił się na piecie i wrócił do swoich zapisek.
- I co?
- I co? - przedrzeźnił go, wyciągając ołówek . - I gówno. Spierdoliłeś preparat.
Przez moment tępo obserwował Rena: wygrzebał z torby ołówek i zaczął coś zawzięcie szkicować. Sprawiał wrażenie zirytowanego.
Izuku ponownie zerknął w kierunku asystenta: młody, uśmiechnięty, zafascynowany nauką. Komako chłonęła każde jego słowo z uwagą.
O niego mu chodziło?
- Tyle to sam wiem. - wymamrotał z rezygnacją. - To może przynajmniej przekażesz Ayame, że mam nowy numer? Nie chcę, żeby się przejmowała.
- Jak ci tak zależy, to gadaj sobie z nią sam. - fuknął.
- Panowie, potrzeba wam czegoś? - zapytał asystent z drugiego końca sali.
Nie krzyczał, a nawet nie podniósł głosu; mówił standartowym tonem, który spokojnie przebił się przez wszechobecną ciszę. Wszyscy przerwali na moment swoją pracę i zwrócili swoje spojrzenia na nich.
- Potrzebuję więcej szkiełek. - Izuku prędko wypalił, uprzedzając Rena ze złośliwą odzywką.
*
Zaraz po zajęciach Midoriya udał się do pizzerii, w której pracowała Ayame.
Było to całkiem niedaleko jego uczelni, przy bocznej uliczce. Lokal dzięki temu położeniu zyskał niepowtarzalną atmosferę kameralności. Dlatego też, gdy znalazł się w środku, zaraz dostrzegł krzątającą się Ayame. Akurat nakładała dodatki na ciasto.
- Centrala. Odbiór. Tu porucznik M.
Podskoczyła w miejscu jak poparzona. Potem ostrożnie odwróciła się. W palcach trzymała pojedynczy plasterek salami.
CZYTASZ
tsunami; tddk
FanfictionPlanowany rewrite Życie lubi spłatać figla; szczególnie wysokie ryzyko niesie ze sobą przypadkowo poznany koneser wina. Izuku może jedynie zdać się na jego łaskę i starać się zrozumieć dotychczas niezrozumiałe. {warnings!: bnha; bxb: tododeku; au!:...