- Szybciej! Jeszcze trochę! - kibicowała mu Ayame, nie przestając biegać w miejscu.
Izuku mógł jedynie podziwiać jej nieskończony zapas energii. Był świadkiem tego jak przez niemal godzinę fikała po pustej scenie, odgrywając w przyspieszonym tempie wszystkie role na raz. W konsekwencji wszystko zlało się mu w całość i nie rozróżniał poszczególnych postaci, ale i tak nie umiał ukryć zachwytu.
- Trzeba było wcześniej wyjść. - bąknął pod nosem, zmuszając siebie resztkami dobrej woli na parcie do przodu.
Za każdym razem był już niemal pewien, że tylko postawi stopę na chodniku, to zaraz wyzionie ducha. Nieuchronne jednak odwlekało się, sprawiając że agonia zmieniała się w najprawdziwszą gehennę.
Mroczki przyozdabiały mu pole widzenia niczym gwiazdy w bezchmurną noc. Każdy jego oddech był przypieczętowany paleniem w gardle oraz ukłuciami niewidzialnych igiełek gdzieś w klatce piersiowej. Mógł tylko sobie wyobrazić jak beznadziejnie prezentował się w zestawieniu z wysportowaną Hamasaki. Nim się zorientował jęczał o tym, że już nie ma siły.
- Słuchaj. Tutaj nie chodzi o wyżywanie się na tobie. - zaczęła wówczas krążyć wokół niego jakby zaprzeczając własnym słową. - Jak teraz spóźnimy się, to wydostaniemy się z tej dziury zapomnianej przez wszystkie bóstwa, dopiero rano.
- Masz rację. - skinął głową.
Zdecydowanie nie miał zamiaru spędzać tutaj nocy. Tym sposobem wykrzesał z siebie trochę siły i na złamanie karku popędzili na pociąg.
Zdyszani, z rozwianymi we wszystkich kierunkach włosami, wpadli na stację. Pociąg stał na peronie, a ostatni spóźnialscy truchtem wbiegali do środka. Kiedy znajdowali się już w połowie dystansu, rozległ się gwizd. Wówczas Izuku nie potrafił odpuścić i nawet jeśli był zmęczony, to i tak biegł na maksimum swoich możliwości.
Pierwszy wpadł z impetem do wagonu, w ostatniej chwili ratując się przed zderzeniem. Zabrał kilka płytkich oddechów. Z zamiarem skomentowania tego łutu szczęścia odwrócił się ostrożnie, czując jak nogi trzęsą mu się z wysiłku. Wtem zamrugał kilkukrotnie, nie rozumiejąc dlaczego jego towarzyszka została po drugiej stronie. Pociąg ruszył, a on zachwiał się. Wówczas zdołał jeszcze zauważyć jak Ayame uderzyła się otwartą ręką w czoło, aby następnie zjechać nią po całej twarzy. Później zniknęła z jego pola widzenia na rzecz zabudowy Akabane.
Wówczas jego telefon zaczął wibrować pod wpływem otrzymywanej wiadomości.
Ayame: Wsiedliście do złego pociągu, poruczniku.
Skonsternowany Midoriya zaczął odpisywać, że wsiadł jednak do dobrego, gdy nagle melodyjny kobiecy głos zaczął wymieniać stacje:
- Ikeburo, Shinjuku - w tym miejscu opadł bez sił na wolne miejsce. - Shinbuya, Shinagawa...
Ayame: Możesz mi wierzyć, że nie ty pierwszy pomyliłeś się z tą przeklętą Shinagawą. Są dwie trasy: przez Ueno i Shinjuku. - przeczytał zaraz, przeklinając w myśli anonimowego pomysłodawcę rozwidlenia dwóch tras, tworzących pierścień wokół centrum Tokio.
Ayame: Miałam jednak szczęście, że drzwi zamknęły mi się przed nosem XD
Ayame: Właśnie...
Ayame: Co teraz zrobisz?
Wpatrywał się przez chwilę tępo w wyświetlacz, aby zaraz odpisać:
Ty: Wysiądę w Shinbuyi
Ayame: Z Shinjuku nie jest bliżej?
Ayame: Poruczniku... Wyczuwam w tym jakiś zamysł!
CZYTASZ
tsunami; tddk
FanfictionPlanowany rewrite Życie lubi spłatać figla; szczególnie wysokie ryzyko niesie ze sobą przypadkowo poznany koneser wina. Izuku może jedynie zdać się na jego łaskę i starać się zrozumieć dotychczas niezrozumiałe. {warnings!: bnha; bxb: tododeku; au!:...