|18|Dziura

9 1 0
                                    

— Gdy wrócę, ma ciebie już tutaj nie być.

Już nie był potrzebny Kiyoshiemu. Traktował go jak powietrze, bo dostał tego co chciał – i wcale nie chodziło o seks; chciał bólu. W krótkim czasie Izuku doświadczył go tak wiele, że aż przestał cokolwiek czuć.

Może już nie żył?

Może.

— Słyszysz co do ciebie mówię? — Ikeda szarpnął go za włosy, a z ust Izuku wyrwał się skowyt.

Czuł każdą cebulkę włosa. Czuł każdy najmniejszy siniak, potłuczenie czy otarcie. Czuł zdrętwiałe nadgarstki, które przez całą noc były mocno skrępowane. Czuł na nowo dotyk. Czuł na nowo na sobie czyjeś ciało. Czuł swoje ciało.

Żył.

— Lepiej żeby ciebie tutaj nie było, gdy wrócę — pociągnął mocniej, a Izuku przymknął powieki. Spłynęły mu łzy po policzkach. — Zrozumiano?

— T-tak

Kiyoshi puścił go i chwilę później wyszedł do pracy.

Izuku nie potrafił jeszcze długo uspokoić oddechu i drgania kończyn.

Bał się.

*

Karton opadł ciężko na podłogę, niemal rozlatując się na dobre. Ucieszył się, że mimo to tak długo dotrwał.

Wcisnął dzwonek, ale nie przyniosło to żadnego skutku; potem powtórzył to znowu i znowu. Później w akcie desperacji zaczął grać na nim Jingle Bells ignorując fakt, że nadszedł środek lata. Popis umiejętności muzycznych Izuku jednak nie wykurzył mieszkańca lokum. Możliwe, że go nie było.

Spojrzał już nie z takim optymizmem na pudło z książkami. Zabrał przeciągły oddech. Już miał się schylić i go dźwignąć, gdy niespodziewanie drzwi uchyliły się i usłyszał:

— Kurwa, pojebało cię do reszty?

Uniósł wzrok i ujrzał półprzytomnego Rena, który prezentował się co najmniej fatalnie.

— Czego? — ponaglił Hamasaki, przeczesując skołtunione włosy.

Ziewnął, przeciągnął się i przetarł przekrwione oczy. Dało się zaraz zauważyć, że miał za sobą upojną noc i teraz trawił go kac.

— Chciałem, żebyś przechował mi książki — Midoriya kopnął w karton.

Ren zlustrował najpierw pudło, potem Izuku.

— Zrobiłeś kopię zapasową w pamięci?

— Co?

Hamasaki wywrócił oczami i skrzyżował ramiona na wymiętolonej (miejscami nawet czymś poplamionej) koszulce.

— Poprzez to miałem na myśli: czy to wszystko tak świetnie umiesz, że chcesz, żebym ci je przechowywał? — Dlaczego właściwie prosisz mnie o to?

Skacowany Ren nadal zaskakiwał przenikliwym umysłem.

— Ale to tylko na trochę...

— Nie pytałem o to — uciął Hamasaki. — Dlaczego? — Bez powodu nie przyjmę.

Izuku uśmiechnął się cierpko. Mógł się spodziewać, że trudno będzie uśpić czujność Rena.

— Przeprowadzam się...

— A ten wypchany plecaczek to po co? Na wycieczkę jedziesz? — sarknął. — Może jednak powinieneś zachować karton? Chodnik nawet latem nie jest najlepszą opcją. — dodał z udawanym przejęciem.

tsunami; tddkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz