|2|Nic dwa razy

43 6 0
                                    

Pobudki nigdy nie były łatwe dla Izuku, jednakże drugiego poranka z tak złym samopoczuciem jeszcze nie doświadczył.

Niespokojny sen w duecie z chwilowymi niezbyt świadomymi przebudzeniami nasilały przeszywający ból głowy. Dopiero po kilku takich seriach zrozumiał, że to do niczego nie prowadziło jak tylko do jeszcze większego zmęczenia.

Bez przekonania poderwał się do siadu, przez co jego twarz wykrzywił grymas bólu.

Nie przywiązując większej wagi do dziwnych dolegliwości, wygrzebał się z ciepłej kołdry, aby po chwili odczuć chłód. Dopiero gdy gęsia skórka na dobre opanowała jego nagie ciało z trudnością pojął, że znajduje się w całkowicie obcym miejscu.

Rozejrzał się z dezorientacją po przestronnym wnętrzu, przez co natrafił wzrokiem na swoje porozrzucane ubrania.

Bezwiednie postanowił je pozbierać.

Konstelacje gwiazd wdzierały się Izuku w pole widzenia przy każdym schyleniu się, ale także zakłócały pracę mózgu i powodowały dziury w pamięci.

Midoriya ile by nie wysilał szarych komórek, nie potrafił sobie przypomnieć, dlaczego jego bluza nasiąknęła intensywnym zapachem wina (którego z zasady nie pijał). Nie umiał także wyjaśnić, w jaki sposób znalazł się w ekskluzywnym hotelu i - co najbardziej go zajmowało - jak to się stało, że jego pobyt tam został opłacony.

Z tymi spostrzeżeniami przemierzył niewielki, jak się okazało, dystans między hotelem a mieszkaniem.

Znalazłszy się pod drzwiami, machinalnie zanurzył dłoń w kieszeni płaszcza w poszukiwaniu kluczy. Błądził w niej po omacku przez dłuższą chwilę, nie mogąc uwierzyć w to, aby nie było tam pożądanego pęku.

Mimo sporych braków w pamięci, nie mógłby zapomnieć tego, że Kiyoshi wrócił do domu na weekend. Wraz z uświadomieniem sobie tego, że nie dostanie się do mieszkania, zrodziła się w nim panika.

Był bez grosza przy duszy, a jego telefon zaginął już jakiś czas temu. Jedyne co przychodziło mu na myśl, to walenie czołem w drzwi, co w akcie kompletnego zrezygnowania, postanowił uczynić.

Pierwsze uderzenie miało mu wybić z głowy wszystkie bezsensowne rozmyślania, które nic nie wnosiły do jego życia.

Z drugim uderzeniem chciał siłą wpoić sobie większą uwagę, aby już nigdy nic nie zgubić i nie znaleźć się drugi raz w podobnej sytuacji.

Natomiast przy trzecim uderzeniu poleciał bezwładnie przed siebie.

- Co ty wyprawiasz? - zapytał Ikeda, spoglądając z dezaprobatą jak Midoriya zgina się w pół, w ostatniej chwili łapiąc równowagę.

- Od kiedy masz taki piskliwy głos? - wybąkał niemrawo pod nosem. - Przechodzisz mutację, czy co? - wyprostował się i z przymkniętymi powiekami ruszył przed siebie.

Znał na wylot ciasne mieszkanie i uważał używanie zmysłu wzroku, przy przemieszczaniu się po nim, za formalność. Doskonale wiedział ile ma wykonać kroków do łóżka, przez co bez wahania rzucił się w miejsce, gdzie powinno się ono znajdować.

Przez ułamek sekundy Izuku wydawało się, że zawisł w powietrzu, niczym astronauta w stanie nieważkości. Po równie długim czasie zdołał zapomnieć o tym uczuciu, aby całkowicie ulec siłą grawitacji i wylądować miękko w pościeli.

Po krótkiej chwili leżenia w bezruchu jego dłoń samoistnie wypełzła na pobliski stolik nocny w znanej tylko podświadomości sprawie. Momentalnie poderwał się w popłochu, gdy poczuł na opuszkach palców nieprzyjemny chłód. Było to jednoznaczne z ujrzeniem, jak zwykle trupiobladej, twarzy Kiyoshiego. Prędko cofnął rękę, czując jak nieprzyjemne doznanie ogarnęło go do cna.

tsunami; tddkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz