— Koło skrzyżowania otwarli nową restaurację. — rzuciła nagle Kimiko.
— Tą amerykańską? — dopytała się Sumiko, odrywając wzrok od ekranu komputera.
— Och, byłem tam ostatnio na pancake. — wtrącił się informatyk.
— I jak było? — zapytał jednocześnie duet Miko.
— Miałem wrażenie, że jem gumiaki. — odparł bez większego zapału mężczyzna.
— No tak. To w końcu Japonia. — westchnęła Sumiko. — Pan Ikeda pewnie będzie jadał codziennie na śniadanie smaczne nie-gumiate pancake. — spojrzała z lekkim uśmiechem na wspomnianego mężczyznę.
Kawa wreszcie zrobiła się. Kiyoshi jednak nie zwrócił na to uwagi, tylko zerknął bez zrozumienia na kobietę.
— Pan Ikeda ma szczęście. — mruknęła pod nosem Kimiko.
Kiyoshi czuł się nieco zakłopotany. Kobiety mówiły o nim w trzeciej osobie tak jakby wcale go nie było z nimi w jednym pomieszczeniu.
— Los Angeles... — westchnęła przeciągle Sumiko.
— Jeszcze z przystojnym mężczyzną. — dodała Kimiko, spoglądając w kierunku koleżanki. Obie jak na zawołanie zaczęły chichotać. Informatyk wywrócił oczami i wrócił do pracy.
— Nie rozumiem... — wtrącił się Kiyoshi, ostatecznie biorąc kubek z ciepłą kawą do ręki.
— Pan prezes wyjeżdża z panem Maedą i panem Yoshidą do Los Angeles. — pośpieszyła z wyjaśnieniami Sumiko. — Myślałam, że pan też...— dodała z zakłopotaniem.
Kiyoshi słyszał od Takeshiego raz, że nabawił się przezwiska Cień Prezesa. Podobno wszyscy tak go nazywali za plecami. Ostatnio jednak miał wrażenie, że stało się ono nieaktualne.
— Dziwne, że panu nie powiedział. — wtrącił informatyk, posyłając mu pojedyncze spojrzenie zza monitora. – Czy to nie pan ustala grafik?
— Nie, to ja! — poprawiła go Kimiko.
— No to już nie rozumiem różnicy między sekretarką a asystentem. — prychnął pod nosem.
Wówczas rozpętała się dyskusja o tym, czym różnią się obie posady. Kiyoshi spuścił głowę i niezauważony poczłapał do biura.
*
Kiedy opróżnił kubek kawy, drzwi otwarły się, a do środka wemknął się Shoto. Nie posłał Kiyoshiemu nawet pojedynczego spojrzenia, tylko odpalił komputer, a później także i laptopa. Najpewniej zabrał się za przenoszenie potrzebnych plików.
Ikeda nie znosił tej atmosfery. Zostawił w spokoju pracę i podszedł do Todorokiego siedzącego na krześle obrotowym. Zarzucił dłonie przez jego barki i oparł podbródek o jego ramię. Shoto ignorował go.
— Wyjeżdżasz. — bardziej stwierdził niż zapytał. — Dlaczego mi nie powiedziałeś?
Shoto nie odpowiedział, nawet kiedy pliki znalazły się na pendrivie. Wyciągnął go z gniazda i chciał się poderwać z krzesła, ale Kiyoshi nie pozwolił mu na to.
— Puść.
Kiyoshi zacieśnił jeszcze bardziej uścisk. Wówczas Shoto odwrócił nieznacznie głowę i posłał mu kątem oka mordercze spojrzenie.
— Odpowiedz. — Ikeda naciskał.
— Nie mam zamiaru tłumaczyć się.
— A ja nie mam zamiaru ciebie puścić.
CZYTASZ
tsunami; tddk
FanfictionPlanowany rewrite Życie lubi spłatać figla; szczególnie wysokie ryzyko niesie ze sobą przypadkowo poznany koneser wina. Izuku może jedynie zdać się na jego łaskę i starać się zrozumieć dotychczas niezrozumiałe. {warnings!: bnha; bxb: tododeku; au!:...