Irytujący dzwonek skutecznie obudził Izuku jednocześnie wprawiając go w zły humor. Zdecydowanie nie znosił poranków.
- Z tej strony Todoroki, słucham. - usłyszał zanim ze zrezygnowaniem sięgnął w stronę źródła ów dźwięku.
Zaraz przypomniał sobie, że nie wrócił do siebie na noc. Korzystając z tej wiedzy, wtulił twarz w ramię Shoto, ale nie na długo.
- Jestem w domu. - odparł nagle zaspanym głosem osobie po drugiej stronie słuchawki. - Niemożliwe...
Następnie głowa Midoriyi wpadła miękko w poduszkę. Nie ukrywając irytacji w związku z tym, uchylił powieki. Todoroki siedział na skraju łóżka i patrzył kolejno na wyświetlacz pozostałej pary telefonów: prywatnego oraz tego należącego do Izuku. Później jeszcze podniósł zegarek i wpatrywał się przez dłuższą chwilę we wskazówki.
- Pani Kato... Nie mogę uwierzyć, że zaspałem. - zerwał się na równe nogi i skierował się do szafy.
W tamtym momencie Izuku postanowił usiąść, aby wtem zauważyć jak Shoto wyciągał marynarkę. Z jego ust płynnie wypadały przeprosiny i słowa szczerej skruchy, przy czym nieświadomie kłaniał się przed wieszakiem jakby to jemu wyjątkowo podpadł. Midoriya w innych okolicznościach zwijałby się ze śmiechu, ale wtedy za wczas ugryzł się w język.
Todoroki mógł w końcu wylecieć dyscyplinarnie - a sądząc po jego wyglądzie zdawał sobie z tego świetnie sprawę. W jednej chwili zrobił się blady jak ściana i trząsł się jak galareta, lecz i tak ubrał spodnie i dzielnie zapinał guziki koszuli. Pani Kato dalej produkowała się, a on jeszcze bardziej zbladł (co do tej pory wydawało się już niemożliwe) i nagle zniknął za ramą łóżka.
Midoriya z walącym jak młot sercem wygrzebał się z pościeli i dopiero wtedy zauważył, że Shoto siedział w kuckach. Masował zawzięcie skronie i po dłuższym czasie zabrał głos:
- Tak, tak. Słucham. - przytaknął a luźno przerzucony krawat zadyndał na jego szyi. - Proszę dać mi jeszcze trochę czasu. Będę jak najszybciej się da. - uniósł się z ziemi i zaczął nerwowo krążyć z kąta w kąt wciąż uważnie słuchając kobiety.
Po kilku takich rundach pani Kato zakończyła rozmowę, a Todoroki zaraz rzucił się w wir walki z czasem. Nim Izuku zorientował się, że wypadałoby mu trochę pomóc, Shoto był już niemal gotowy do wyjścia - a co najciekawsze, nie dało się dojrzeć ani śladu wcześniejszego zdenerwowania. Midoriya miał nieodparte wrażenie, że wszystko to sobie ubzdurał, a uczucie to potęgowała prośba Todorokiego:
- Mógłbyś wyciągnąć dla mnie tę kawę z lodówki? - zaskoczył go przed wejściem do łazienki, nakładając pastę na szczoteczkę i ponownie zniknął w pomieszczeniu.
Zaskoczony Izuku tkwił w miejscu bite dwie minuty, aż wreszcie skierował się do kuchni i wygrzebał pożądany napój. Wówczas przypomniał sobie narzekanie Shoto, że ta niepozorna puszka tak strasznie dużo miejsca zajmowała (co niekoniecznie było prawdą, a zwyczajną przesadą). W tym miejscu Midoriya aż się zdenerwował, że przejmował się takimi drobiazgami w obliczu zwolnienia; dla przykładu Todoroki słowem nie wspomniał o jedzeniu.
Izuku w swojej wspaniałomyślności zerknął na dolną półkę i wyciągnął stojący na niej pojemnik plastikowy. Przez matową pokrywkę zdołał rozpoznać to nieszczęsne bento wykonane z sercem. W rzeczywistości wyglądało tak nieapetycznie, że nastraszył Shoto przed samym zaglądaniem w tamten zakątek lodówki (przy czym nie przyznał się do swojej porażki kulinarnej).
W tym momencie jednak nie było innego wyjścia jak wyciągnięcie tego na światło dzienne. Zamknął ze zrezygnowaniem drzwiczki, wykonał ociężale półobrót i zaraz natrafił na ciekawskie spojrzenie Shoto.
CZYTASZ
tsunami; tddk
FanfictionPlanowany rewrite Życie lubi spłatać figla; szczególnie wysokie ryzyko niesie ze sobą przypadkowo poznany koneser wina. Izuku może jedynie zdać się na jego łaskę i starać się zrozumieć dotychczas niezrozumiałe. {warnings!: bnha; bxb: tododeku; au!:...