|49|Bez granic

4 1 0
                                    

Irysy zdążyły nieco zwiędnąć, a pojedyncze płatki opaść na blat. Ayame pozbierała je, korzystając z milczenia.

- Czyli nic nie zginęło? - dopytała się Komako.

Ayame skinęła głową. Dokładnie przejrzała wszystko, ale nic nie zniknęło. Kiyoshi też się nie uskarżał na brak czegokolwiek.

- Możesz pokazać mi tą kartkę?

Ayame wręczyła ją jej. Komako obracała ją na wszystkie strony, dopóki nie pokazała jej jak miała trzymać.

- Naprawdę coś takiego tutaj pisze? Widzę jakieś nieczytelne bohomazy. - uskarżała się Mizuno.

- Naprawdę! - upierała się. Wiedziała, że miała niezwykły talent do czytania czegoś takiego.

- Ktoś uważa, że twój piękniś jest niebezpieczny. - mruknęła pod nosem Komako. - Wie o tym? - złapała świstek między palcami i zaczęła nim wymachiwać jak chorągiewką.

Ayame opuściła wzrok. Nie zająknęła się o tym Kiyoshiemu ani słowem.

- Czyli uważasz, że jest niebezpieczny. - stwierdziła Komako.

- Nie - Po prostu nie chcę, żeby brał to do siebie. Nic nie zaginęło, więc...

- Więc chcesz to puścić płazem? Ani trochę ci w to nie wierzę. - rzuciła kartkę na blat, a kolejny zwiędły płatek opadł.

- To nie tak. Ufam mu.

- W tym rzecz, że też mu nie ufasz. - To normalne i całkiem zrozumiałe - dodała łagodniej. - Widziałam dokładnie to, co ty - miała na myśli Izuku w objęciach jakiegoś mężczyzny. - ale nie potrafię sobie wyobrazić, co czułaś. Izuku dla mnie nie był ważny, a dla ciebie tak. Zawiódł cię i to zrozumiałe, że będziesz miała problem z zaufaniem.

- Czego ty właściwie chcesz?! - wybuchła, czego zaraz pożałowała.

Komako zmierzyła ją oceniającym spojrzeniem jakby zastanawiała się jaką przyjąć strategię.

- Chcę, żebyś nie udawała bezkrytycznej i nie biczowała się w myśli, że nie umiesz się zmusić do bezgranicznego zaufania. Liczę na to, że wyciągnęłaś nauki po Izuku. - umilkła na moment jakby dając możliwość wypowiedzenia się Ayame, ale ta miała pustkę w głowie. Zatem Komako kontynuowała: - Ostrożność popłaca. Powinnaś krytycznie patrzeć i na naszego tenisistę i na tego kogoś. - spojrzała wymownie na papierek. - Nikomu nie udostępniałam waszych kluczy. Masz moje słowo. - Na twoim miejscu wysprzątałabym całe mieszkanie. - omiotła wzrokiem uporządkowane wnętrze. - Jeśli coś ciekawego znajdziesz, to wiesz, co powinnaś zrobić.

Ayame zrozumiała przesłanie.

*

To nie było trudne zrobić generalne porządki podczas nieobecności Kiyoshiego. Miała całkiem sporo czasu do jego powrotu i mogła przeszukać każdy kąt. Jej celem były podejrzane - wyżej nieokreślone - obiekty.

W pierwszej kolejności skrupulatnie przejrzała swoje szafki, szafy, półki. Przejrzała dokładnie notatnik, z którego został wyrwany fragment kartki i przeanalizowała każde najmniejsze zagięcie.

Zrozumiała, że ten ktoś, kto zostawił dla niej liścik najpierw napisał, a potem prędko urwał kawałek papieru (bo na kolejnej stronie odbiło się: Uciekaj od niego, póki możesz). Zostało to zapisane jej długopisem, który włożyła właśnie między te strony i później, po użyciu, został on odłożony na miejsce. Te kartki były pomiętolone i pozaginane na rogach, co oznaczało, że ten ktoś śpieszył się i niechcący ręką zmiął kartki. To oznaczało dwie rzeczy: nie był to najpewniej zawodowy włamywacz i śpieszyło mu się (bądź jej). Ale dlaczego?

tsunami; tddkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz