|54|Arystokrata

4 1 0
                                    

Shoto zaangażował się całym sercem, kiedy tylko Izuku zgodził się założyć sprawę w sądzie razem z Komako i Ayame. Inicjatywa wyszła co ciekawe od Ayame. Shoto nie wiedział, co się stało w głowie tej kobiety od momentu, kiedy widział się z nią przelotnie w mieszkaniu jej brata, ale był to zdecydowany obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Zapamiętał ją wtedy jako zdezorientowaną, co zdawało się zupełnie zrozumiałe w jej sytuacji. Shoto poniekąd doskonale rozumiał ten szok, bo przeżył coś podobnego. Zarówno on jak i ona nie spodziewali się, że Kiyoshi krył w sobie potwora.

Shoto dobrze wiedział, że żeby wytrącić Kiyoshiego z „gry", potrzeba nienagannie przygotować materiały obciążające go i doskonale je uzasadnić. Ta sprawa nie mogła zostać przegrana czy zakończona kompromisem. Albo Izuku i jego znajomi zostaną uznani za klub kurw i będzie ich wciąż dręczył Kiyoshi, albo ten trafi do więzienia. Shoto musiał wynająć dla nich coś więcej niż dobrego prawnika i nawet jeden nasuwał mu się na myśl.

Poszukiwania zajęły mu kilka dni. Obdzwonił wszystkich swoich byłych podwładnych i współpracowników, którzy mieli jeszcze ochotę w ogóle z nim rozmawiać. Trop prowadził do pewnej kancelarii w Ginzie.

— Był tylko pracownikiem tymczasowym. — Tłumaczyła mu rezolutna sekretarka. — Zastępował jednego z prawników, którzy wylądował na L4. To nie był wybitny prawnik. Właściwie miał większe ambicje niż umiejętności. Szkoda mi go — westchnęła. — Pewnie często musi być zawiedziony z takim ego. Teraz chyba pracuje w tym urzędzie w Shinbuyi koło posągu Hachiko. — Jeśli szuka pan prawnika, to z całą pewnością znajdziemy dla pana lepszego niż pan...

Wówczas Shoto wyszedł, niezainteresowany ofertą. Od razu wsiadł w taksówkę i pojechał do Shinbuyi.

W urzędzie usłyszał:

— Ach tak, kojarzę — odparł jakiś starszy mężczyzna. — Pewnie kiedyś był sympatycznym człowiekiem, ale gdy z nim pracowałem był bardzo nieprzyjemny. Sprawiał wrażenie jakby bycie prawnikiem z urzędu, było dla niego najgorszym upokorzeniem życia. Powiedział, że już woli rzucić zawód niż pracować w takim miejscu. — Wskazał na zatłoczone korytarze ludźmi, którzy raczej nie zarządzali wielkimi korporacjami. Niektórzy wyglądali jakby dopiero wyszli ze śmietnika.

— Wie pan, gdzie pracuje? — Ponownie spojrzał na mężczyznę.

— Ostatnio, kiedy wyszliśmy na obiad po pracy, spotkaliśmy go tutaj. — Prędko wyciągnął kartkę i napisał nazwę lokalu.

Kiedy Shoto znalazł się w odpowiedniej restauracji, omiótł wnętrze badawczym spojrzeniem. To nie było miejsce, gdzie stołowali się gracze giełdowi, ale raczej ich odlegli podwładni, których nie traktowano jak istoty żywe. Wydawali się tacy odlegli i nierealni. Shoto pracował między takimi ludźmi, ale jako chłopak z bogatego domu raczej chodził na obiad do lepszych miejsc. Mimo wszystko czuł się lepszy. Może po cichu nazywał się człowiekiem szlachetniejszej krwi. Współczesnym arystokratą, którego jednak ojciec wywodził się z „pospólstwa". Może właśnie dlatego Enji chciał utemperować jego poczucie własnej wartości. Takeshi z opowieści jego byłych współpracowników miał się za niesprawiedliwie upodlonego arystokratę.

Shoto zaraz go dostrzegł, ale nie potrafił tak od razu podejść. Usiadł w kącie i obserwował go z odległości. Takeshi w jego pamięci pozostawał niepoprawnym żartownisiem, pełnym energii i pasji w stosunku do życia zawodowego jak i rodzinnego.

Todorokiemu pierwszy raz do głowy przyszło jak trudny miał za sobą okres w życiu, bowiem stracił zarówno pracę jak i żonę i syna; co widocznie odbiło się na nim. Twarz zamiast w głupkowatym uśmiechu, zastygła w zaciętym grymasie. Zawsze zmierzwione włosy zrobiły się jeszcze dłuższe i jeszcze bardziej niechlujne, mimo że spiął je w kucyka. Shoto kompletnie odpłynął w myślach i wspomnieniach, więc nic dziwnego, że nie zorientował się, co będzie oznaczało, gdy Takeshi podejdzie do jego stolika, przyjąć zamówienie.

tsunami; tddkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz