Drzwi otwarły się, a zza nich wyłoniła się blond czupryna i skrzące się niebieskie oczy. Nadal do Ayame nie dochodził fakt, że mogą istnieć ludzie o tak anielskiej urodzie.
- Dzień dobry, Ayame. Dawno... n-nie... - zamyśliła się, po czym uśmiechnęła się przepraszająco.
- To prawda. Dawno nie widziałyśmy się - Jest Ren?
Theresa pokręciła głową, po czym dodała już po angielsku:
- Zaraz powinien wrócić. Wejdziesz?
Hamasaki skinęła głową i weszła do mieszkania. Ren okropnie narzekał na ciasnotę, ale miała wrażenie, że dobrze się urządzili (a przynajmniej zajęła się tym Theresa, bo o jakieś przejawy porządku i organizacji nie oskarżała nawet swojego brata).
- Bardzo źle mówię po japońsku? - zapytała ją blondynka, gdy usadowiły się na macie tatami, bo Ren oszczędził na meblach. Przez wzgląd na to, wnętrze było utrzymane w tradycyjnym (minimalistycznym) stylu.
- Nie no co ty, jest super!
- Och, nie jest super. Wy w Japonii macie jakąś inne metody nauki, czy jak? - wypadł z jej ust śmiech pozbawiony radości.
- Co masz na myśli? - zmrużyła powieki.
Chwilę później Theresa pożaliła się na marne umiejętności Rena w polu nauczania swojego ojczystego języka.
- Niech tylko wróci, a mu wybiję siłą wszystkie te durnowate pomysły! Nie powinien ciebie teraz męczyć. - wzrok Hamasaki mimowolnie spoczął na kształtnym brzuszku ciążowym, który w trakcie jej nieobecności nieco się powiększył.
- Miłości nigdy nie za wiele. Jest całkiem przyjemnie. - przyznała, co nieco speszyło Ayame. Tess zdawała się być kobietą z pokroju tych niewinnych, ale dzieliła się swobodnie bardziej pikantnymi spostrzeżeniami.
Pewnego razu, gdy Hamasaki ofiarowała się z pomocą przy zakupach, Theresa zapytała z troską:
- Bardzo się na mnie gniewasz, że w Nowy Rok przeszkodziliśmy wam?
Ayame prędko zrozumiała, o który moment chodziło.
- N-nie, n-nie prze... przeszkodziliście... - wydukała.
- To dobrze, że sobie nie przerywaliście. Miałam poczucie winy, że wszystko zepsuliśmy. - mówiła to, przebierając bakłażany w markecie.
Ayame później czuła się tak skrępowana, że nie odezwała się do końca zakupów.
- Ale z Renem niczego się nie nauczę. - dodała z rozgoryczeniem Tess. - Powinnam od razu zgodzić się na twoją propozycję, ale nie chciałam ci sprawiać problemu...
- Jakby nie patrzeć, to moja specjalność pomagać w kwestii języka. - ujęła jej dłonie. - Bardzo się cieszę, że mogę cię czegoś nauczyć. - wówczas rzuciła jej w oczy czerwona kokardka na palcu blondynki. - Co to?
Jasne policzki Theresy oblały się rumieńcem.
- Ren oświadczył mi się. - opuściła głowę, a jej usta wyginał nieśmiały uśmiech. - Planujemy się pobrać jeszcze przed porodem.
Ayame na moment odebrało mowę.
Tak bardzo spanikowała po tym jak dowiedziała się, że ze zdrady Rena wynikła ciąża. Wszystko widziała w czarnych barwach: że Ren będzie nieszczęśliwy, że Komako ponownie przeżyje bolesne rozstanie, a Theresa zostanie sama z dzieckiem na głowie. I to wszystko przez jej ingerencję!
Izuku po spotkaniu z Renem w Kabuki-chou, gdzie miał mu powiedzieć o Theresie, wrócił blady jak zjawa, ale z wieścią:
- Ren nie odbił Komako, więc nie powinno być aż tak źle - Będzie dobrze. - pocałował ją w czubek głowy i wpakował się do łóżka, z którego nie zwlekł się (nie licząc spacerów do łazienki) przez kolejne dwa dni. Mocno odchorował to spotkanie.
CZYTASZ
tsunami; tddk
FanfictionPlanowany rewrite Życie lubi spłatać figla; szczególnie wysokie ryzyko niesie ze sobą przypadkowo poznany koneser wina. Izuku może jedynie zdać się na jego łaskę i starać się zrozumieć dotychczas niezrozumiałe. {warnings!: bnha; bxb: tododeku; au!:...