|34.2|Adres

8 1 0
                                    

— Mówiłem, żebyś nie jeździł jak panienka. Oczywiście jak zwykle byłeś mądrzejszy i patrz, co cię spotkało.

— Nie mów tak — zganiła go Rei. — Każdemu mogło się zdarzyć...

— Zagapić się na wyjeździe z parkingu, prawie się zabić, rozwalić samochód tak, że nadaje się na złom i stracić prawo jazdy? W ciekawym świecie żyjesz, moja droga. — Enji lustrował z krytycznym wyrazem twarzy mieszkanie Shoto. — Czemu tu jest taki syf?!

To oskarżenie nie było bezpodstawne. Shoto jak uwielbiał porządek, tak na niego przed wypadkiem kompletnie nie miał czasu. Niektóre rzeczy nadal leżały w pudłach, a meble pokrywała gruba warstwa kurzu.

— W ostatnim czasie nie miałem za dużo czasu na sprzątanie. — sarknął Shoto, starając się ściągnąć bluzę niezręcznymi ruchami zdrowej ręki. Ból zaraz rozpłynął się od jego klatki piersiowej po całym ciele.

Matka widząc to, zaraz bez słowa pośpieszyła z pomocą i z niezwykłą wprawą mu pomogła. Shoto jak ognia unikał spostrzeżenia, że nie był na tę chwilę w pełni samodzielny. Wtedy, kiedy nie potrafił usiedzieć na miejscu, bo znał prawdę o Kiyoshim. Żeby móc działać, musiał pozbyć się rodziny z głowy; ale jak na złość wszyscy się na niego uwzięli. Nawet matka i Natsuo ustalili, kiedy będą z nim siedzieć tak jakby był małym dzieckiem.

— Co to? — zapytała Rei, kiedy wydostała go z bluzy. Wbijała ciekawskie spojrzenie na adres napisany na gipsie. Shoto zmartwiło to jak Hamasaki łatwo dzielił się adresem Izuku. Nie przeszkadzało mu to kompletnie, że się właściwie nie znali.

On też nie miałby problemu ze zdobyciem adresu Izuku. — pomyślał z niepokojem.

Krew w żyłach zmroziło mu spostrzeżenie, że właściwie Kiyoshi mógł cały czas „być w kontakcie" z Izuku i mścić się na nim za rozpad związku z Shoto – a on w tym samym czasie zwiedzał szpital, wygłupiał się z praktykantem i wplątywał się w głupie kłótnie z rodzicami.

Ponownie po czasie właściwie bezczynności, zawładnął nim wręcz nieznośny impuls do działania; ten sam, przez który rozbił się na drodze. Dlaczego nie działał szybciej i bardziej zdecydowanie? Dlaczego nie umiał działać racjonalnie? Nadal podświadomie oczekiwał, że Izuku sam do niego wróci i problem sam się wyjaśni?

Shoto – po prawdzie – nie wiedział, co miał zrobić. Czuł się tak bardzo zdezorientowany i rozgoryczony tym. Czemu pomoc tak dużo go kosztowała? Może dlatego, że nigdy się bardziej nie wysilił względem Izuku?

— Widzisz, wziął sobie do serca co mu powiedziałem — Czasami trzeba dziecko popchnąć w odpowiednim kierunku, żeby dobrze poszło. — Enji z zadowoleniem wymalowanym na twarzy, wbijał wzrok w syna.

Shoto przypomniał sobie czasy, gdy myślał, że to ojciec był antagonistą w jego życiu.

*

Pierwszy raz od wielu lat miał pod dostatkiem czasu dla siebie. Wierzył, że uda mu się przeczytać jedną z tych książek, co kiedyś kupił. Jednak zwykle wymiękał po dwóch stronach i pojawiało się poczucie winy. On sobie wypoczywał, a Izuku? Nie dawało mu spokoju to pytanie.

— Powiedziałeś ojcu? — zapytał Natsuo, najpewniej zauważając, że wcale nie czytał.

Shoto pokręcił głową w odpowiedzi, a jego starszy brat westchnął ciężko. Wówczas zza krawędzi materaca wyłoniły się dwa kucyki. Chwilę później Ayako wyskoczyła z krzykiem na ustach:

— BUUUU!

Wówczas zauważył, że w rączkach trzymała kolorowe flamastry. W jednej chwili Ayako usiadła na łóżku, tuż koło jego złamanej ręki.

tsunami; tddkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz