|52.1|Sesja

7 1 0
                                    

Komako tym razem przyszła struta. Shoto gdy tylko zobaczył ją w progu, wiedział już, że poszło coś nie tak.

- Jest za bardzo nim zaślepiona - wyjaśniła lakonicznie, ale tyle w zupełności wystarczyło aby zasiać wśród nich niepokój.

- Postaraj się bardziej! - zirytował się Izuku.

- Ciekawe jak mam się starać, skoro nawet nie chce mi odpisać!

Na moment zapadła ciężka cisza. Shoto podejrzewał, że Komako mogła przedobrzyć ze staraniem się. To oznaczało tyle, że musieli zmienić nieco sposób działania.

- Może damy jej bardziej wymowne dowody? - Spojrzał w kierunku Izuku. Ten mimowolnie drgnął, uświadamiając sobie, że chodziło o zdjęcia, które Kiyoshi podrzucił Shoto.

- Nie - uciął.

- Jakie zdjęcia? - zainteresowała się Mizuno. - Jeśli macie coś takiego na tego dupka, to trzeba skorzystać - zwróciła się do Izuku.

- Nie! - Wstał z kanapy i gdy mijał Shoto, posłał mu krótkie acz ostre spojrzenie.

Izuku nie chciał wyjść na słabego przy Komako, a tym bardziej przy Ayame.

*

Kiedy Mizuno wyszła, Todoroki zaczął się rozglądać za Midoriyą. Jak opuścił ich towarzystwo, tak nie wrócił do nich. Shoto zakładał, że obraził się.

Kiedy zajrzał do sypialni, dostrzegł Izuku zawijającego coś na rękę. Kiedy ten zauważył go, prędko ponaciągał rękawy, zasłaniając biały materiał. Skonsternowany tym Shoto podszedł do niego i szarpnął go za rękę, po czym podwinął mu rękawy. Wówczas zrozumiał, że białym materiałem okazał się bandaż. Nawiązał z Izuku kontakt wzrokowy, ale ten prędko wbił spojrzenie w podłogę. Shoto rozwinął bandaż na nadgarstku i ujrzał świeże cięcia.

Midoriyą wstrząsnął szloch.

- Nie dam rady. Nie mogę tego znieść - wymamrotał niewyraźnie, przykładając dłonie do twarzy. - Jest mi tak wstyd, że nie mogłem pójść tam sam i musiałem ciebie wykorzystywać. Jestem tchórzem. - Zwinął się w kłębek. - Przepraszam...

Shoto pogłaskał go po głowie, po czym oderwał jego dłonie od twarzy. Policzki połyskiwały mu od wilgoci. Todoroki pogładził je, po czym delikatnie pocałował. Łzy nie przestawały cieknąć z oczu Midoriyi.

- Tchórzem jest wandal, który zdewastował zieleń miejską i zostawił swój numer telefonu? - wyszeptał.

- Nie zadzwonili.

- Bo żaden wandal nie jest taki odważny, żeby wziął za siebie odpowiedzialność. - Złapał jego dłoń, po czym zaczął z powrotem owijać bandaż wokół jego nadgarstka. Kiedy skończył, pocałował gotowy opatrunek.

Izuku wpatrywał się w niego ze łzami w oczach. Dolna warga drgała mu, więc przygryzł ją. Później nagle objął Shoto, wybuchając płaczem.

- Nie dam sobie rady... - wychlipał.

- Też sam bym sobie nie poradził - zanurzył palce w jego włosach - dlatego działamy w trójkę. W pojedynkę nikt nie poradziłby sobie z tym psychopatą.

Izuku nic nie powiedział, tylko mocniej go objął.

*

Kiedy Shoto zamiast Izuku znalazł w łóżku kartkę, naszły go najgorsze obawy. Podniósł ją i przeczytał:

Masz rację. Nikt w pojedynkę nie poradzi sobie z tym psychopatą.

*

Komako przybiegła w pośpiechu, o czym świadczył brak makijażu oraz przypadkowe ubrania, jakie na siebie zarzuciła.

tsunami; tddkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz