|25|Spotkanie

6 1 0
                                    

Uniósł się ociężale do pozycji siedzącej. Wówczas zakręciło mu się w głowie i ponownie opadł z jękiem na łóżko. Ayame złapała go za rękę.

— Nie mówmy mu. — rzuciła nagle.

— Komu? Co? — odwrócił się na brzuch i schował twarz w poduszce. Pękała mu głowa.

— No Renowi o makijażu królowej balu. — wyszeptała.

Izuku zerknął na nią kątem oka. Na jej twarzy wykwitł złośliwy uśmiech, po którym wnioskował, że miała jeszcze jakiś plan w zanadrzu.

— Załóżmy się. — ciągnęła. — Kto się wygada lub zaśmieje, stawia kolację.

— A co jeżeli on się sam domyśli?

— Uwierz mi, patrzyłam na niego i wygląda jak siedem nieszczęść w jednej osobie dręczonych przez kaca giganta. — zachichotała. — To jak? — zgarnęła kosmyk włosów, który opadał mu na czoło i zaczęła się nim bawić.

Izuku zastanowił się. Skoro on sam czuł się fatalnie, a pił mniej i jedynie z grzeczności – to Ren powinien się czuć nieporównywalnie gorzej.

— Wchodzę w to — Szykuj się na grilla.

— Nie dam ci wygrać — To ty lepiej zbieraj na tajskie żarcie.

*

Izuku wręczył Renowi butelkę wody. Ten odkręcił ją i przyłożył pomalowane malinową szminką usta. Midoriya wbijał zęby w wargi, że aż poczuł metaliczny smak krwi w ustach. Nie mógł jednak się zaśmiać, mimo że go korciło. Za bardzo marzyło mu się grillowane mięso. Z drugiej strony jednak Ren wyglądał powalająco z pełnym makijażem godnego klauna i pomalowanymi na czerwono paznokciami.

— Potrzebujesz jeszcze czegoś? — zapytał jednak.

— Mleko truskawkowe... — wyjęczał i padł twarzą w kanapę.

Ayame aż zamarła w kuchni, obawiając się, że tym samym na tapicerce uwieczni się to dzieło sztuki.

— To pójdę do sklepu. — rzucił Izuku, wyczuwając okazję, żeby ostatecznie wygrać zakład.

Wówczas niemal pobiegł w kierunku drzwi.

— Czekaj. — pośpieszyła za nim Ayame. — W sumie to miałam parę rzeczy kupić i chętnie cię wyręczę.

— Mogę ja je kupić. — wymusił uśmiech.

— Nie chcę cię wykorzystywać. Właściwie to wolałabym sama pójść do sklepu.

— Ależ to żaden problem. Kupię wszystko, tylko powiedz czego potrzebujesz.

Ayame zacisnęła z niezadowoleniem wargi. Izuku myślał już, że wygrał, ale ta postanowiła skorzystać z broni większego kalibru:

— To trochę krępujące. — udawała zawstydzenie z wyrachowaniem wytrawnego aktora. — Bo wiesz, to kobiece sprawy.

— Kurwa, idźcie razem! — wrzasnął Ren, po czym wyjęczał. — Ała, moja głowa. Moja biedna głowa!

Izuku i Ayame w milczeniu wyszli razem.

*

Powrót do mieszkania był równoznaczny z końcem zawieszenia broni. Izuku do tej pory myślał, że tak po prostu Ayame wygada się przy Renie; ale ta okazała się trudniejszym przeciwnikiem niż mógł przypuszczać.

Zależało jej na kolacji w knajpie z tajskim jedzeniem tak bardzo jak jemu na grillu – a może nawet bardziej, bo to ona wszystko wymyśliła. Izuku jednak nie chciał się dać wrobić.

tsunami; tddkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz