Uniósł się ociężale do pozycji siedzącej. Wówczas zakręciło mu się w głowie i ponownie opadł z jękiem na łóżko. Ayame złapała go za rękę.
— Nie mówmy mu. — rzuciła nagle.
— Komu? Co? — odwrócił się na brzuch i schował twarz w poduszce. Pękała mu głowa.
— No Renowi o makijażu królowej balu. — wyszeptała.
Izuku zerknął na nią kątem oka. Na jej twarzy wykwitł złośliwy uśmiech, po którym wnioskował, że miała jeszcze jakiś plan w zanadrzu.
— Załóżmy się. — ciągnęła. — Kto się wygada lub zaśmieje, stawia kolację.
— A co jeżeli on się sam domyśli?
— Uwierz mi, patrzyłam na niego i wygląda jak siedem nieszczęść w jednej osobie dręczonych przez kaca giganta. — zachichotała. — To jak? — zgarnęła kosmyk włosów, który opadał mu na czoło i zaczęła się nim bawić.
Izuku zastanowił się. Skoro on sam czuł się fatalnie, a pił mniej i jedynie z grzeczności – to Ren powinien się czuć nieporównywalnie gorzej.
— Wchodzę w to — Szykuj się na grilla.
— Nie dam ci wygrać — To ty lepiej zbieraj na tajskie żarcie.
*
Izuku wręczył Renowi butelkę wody. Ten odkręcił ją i przyłożył pomalowane malinową szminką usta. Midoriya wbijał zęby w wargi, że aż poczuł metaliczny smak krwi w ustach. Nie mógł jednak się zaśmiać, mimo że go korciło. Za bardzo marzyło mu się grillowane mięso. Z drugiej strony jednak Ren wyglądał powalająco z pełnym makijażem godnego klauna i pomalowanymi na czerwono paznokciami.
— Potrzebujesz jeszcze czegoś? — zapytał jednak.
— Mleko truskawkowe... — wyjęczał i padł twarzą w kanapę.
Ayame aż zamarła w kuchni, obawiając się, że tym samym na tapicerce uwieczni się to dzieło sztuki.
— To pójdę do sklepu. — rzucił Izuku, wyczuwając okazję, żeby ostatecznie wygrać zakład.
Wówczas niemal pobiegł w kierunku drzwi.
— Czekaj. — pośpieszyła za nim Ayame. — W sumie to miałam parę rzeczy kupić i chętnie cię wyręczę.
— Mogę ja je kupić. — wymusił uśmiech.
— Nie chcę cię wykorzystywać. Właściwie to wolałabym sama pójść do sklepu.
— Ależ to żaden problem. Kupię wszystko, tylko powiedz czego potrzebujesz.
Ayame zacisnęła z niezadowoleniem wargi. Izuku myślał już, że wygrał, ale ta postanowiła skorzystać z broni większego kalibru:
— To trochę krępujące. — udawała zawstydzenie z wyrachowaniem wytrawnego aktora. — Bo wiesz, to kobiece sprawy.
— Kurwa, idźcie razem! — wrzasnął Ren, po czym wyjęczał. — Ała, moja głowa. Moja biedna głowa!
Izuku i Ayame w milczeniu wyszli razem.
*
Powrót do mieszkania był równoznaczny z końcem zawieszenia broni. Izuku do tej pory myślał, że tak po prostu Ayame wygada się przy Renie; ale ta okazała się trudniejszym przeciwnikiem niż mógł przypuszczać.
Zależało jej na kolacji w knajpie z tajskim jedzeniem tak bardzo jak jemu na grillu – a może nawet bardziej, bo to ona wszystko wymyśliła. Izuku jednak nie chciał się dać wrobić.
CZYTASZ
tsunami; tddk
FanfictionPlanowany rewrite Życie lubi spłatać figla; szczególnie wysokie ryzyko niesie ze sobą przypadkowo poznany koneser wina. Izuku może jedynie zdać się na jego łaskę i starać się zrozumieć dotychczas niezrozumiałe. {warnings!: bnha; bxb: tododeku; au!:...