|30.3|Kolorowy ptak

5 1 1
                                    

- Kiedy znowu spotkamy się?

- Nie wiem.

Oczy Izuku iskrzyły się łzami. Wodził wzrokiem po suficie, nie chcąc ani jednej uronić. Zabolała go informacja o delegacji. Shoto był wściekły na Takeshiego. To nie tak miało wyjść.

- To nie jest dobry moment na rozłąkę.

- Żaden nie jest dobry.

- Ale wiesz o co mi chodzi. Ostatnio mieliśmy problem z zaufaniem do siebie. - głos niebezpiecznie mu zadrgał.

- Wyjaśniliśmy wszystko. - starał się uspokoić Izuku, ale nie wychodziło.

Shoto czuł się głównym winnym. Nie powinien ukrywać przed Izuku swojej pracy. Wynikło tylko z tego wiele nieprzyjemności, kłótni, podejrzeń. Po prostu chciał oddzielić swoje życie prywatne od służbowego, aby chronić ich słodki sekret.

- Masz rację. Żaden moment nie jest dobry na rozłąkę. - wtulił się w niego.

- Nie martw się. To nie jest filozofia wsiąść w samolot i przylecieć. Może na weekendy będę wracał.

Izuku ufnie kiwał głową.

*

Dni mijały, a Shoto zajmował się przetasowaniami w swoim najbliższym otoczeniu. Kiyoshi zdążył przenieść swoje rzeczy do biura dwa piętra niżej. Już nie mogli organizować schadzek w pracy i Shoto także tracił - przynajmniej na jakiś czas - powody, aby brać go ze sobą na bankiety czy kolacje z klientami.

Miejsce Kiyoshiego zajęła pani Sumiko. Wypełniała sumiennie swoją pracę, obawiając się (nawet słusznie) zwolnienia.

Pewnego razu Shoto wysłał ją do Maedy, gdy do jego biura zajrzał Kiyoshi.

- Co cię sprowadza na stare śmieci? - zapytał tak jakby wcale nie spędzali ze sobą czasu po pracy.

- Sprawy służbowe. Wiek kwalifikuje mnie na świetnego chłopca na posyłki. - Ikeda położył przed nim dokumenty. - Chyba muszę się zestarzeć.

Kiedy wyszedł, w Todorokim kotłowała się myśl.

Zestarzeć. - powtarzał obsesyjnie. Miał słabość do młodziutkich mężczyzn i sama myśl, że Kiyoshi mógł się zestarzeć budziło w nim nieprzyjemne uczucia.

*

Shoto przez cały dzień nie potrafił uwolnić się od tej myśli jak od natrętnej muchy. Bo właściwie czemu czuł się taki zniechęcony? Starość to normalny etap w ludzkim życiu, o czym przecież znakomicie wiedział. Z tym tematem na uwadze, udał się na parking.

Jego nogi bardziej prowadziły go z przyzwyczajenia niż dlatego, że wiedział, gdzie zmierzał. Kiedy pojawił się przed samochodem, nagle ktoś przed nim wyłonił się z mroku. Wówczas serce podskoczyło mu do gardła.

- Spokojnie. - buchnął prosto w niego dym papierosowy. - Tym razem nie Kostucha. - Toya zarechotał gardłowo, co płynnie przeszło w gwałtowny kaszel. Zgiął się w pół, a Shoto zaraz do niego doskoczył.

- Kostucha raczej chce się z tobą spotkać - Powinieneś skończyć z paleniem.

- Pierdol się. - wycharczał, po czym wyprostował się.

- Nie powinieneś przychodzić tutaj po tej szopce na pogrzebie.

- Wyrzuć lepiej ze słownika nie powinieneś, jeśli życie ci miłe - Miałem umówić się na spotkanie do twojej sekretarki? - sarknął.

- To też jakieś wyjście. - odburknął. - Przynajmniej lepsze niż plątanie się tutaj.

- To chodźmy się gdzie indziej poplątać. - Toya zaczął iść przed siebie. Shoto nie miał innego wyjścia jak pójść za nim.

tsunami; tddkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz