32 rozdział ♔ | Upadek kasztelana i metresy |

1K 32 300
                                    


| Ujawniona zdrada | Nieoczekiwana śmierć |

| Ujawniona zdrada | Nieoczekiwana śmierć |

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Lasy pod Esztergom, Królestwo Węgier, czerwiec 1328r.

Każde kolejne poprowadzenie sztyletu żłobiło coraz głębsze rysy. Palce monarchy zgrabnie obracały drewienko, które wprawnie okładane ostrzem nabierało wyraźnych kształtów. Artystyczne założenie bliżej nikomu nieznane zdawało się realizować po jego myśli, gdyż lekko unosił z zadowoleniem kącik ust. Pozornie skoncentrowany na wykonywanej czynności, baczenie miał z ukosa na towarzyszących mu mężczyzn. Podkurczał nogę na krześle, opierając o kolano łokieć i z każdym oddaleniem ostrza od figurki, zerkał na duchownych.

Miklós i Bolesław, nie potrafili długo ścierpieć swego towarzystwa, lecz w tejże sytuacji innego wyjścia nie mieli. Zajmując miejsca ustawione ramię w ramię, spojrzenia posyłali jak najdalej od siebie. Błądzili po pobliskich namiotach, stole, ostatecznie błagalnie króla obdarzając, by bezzwłocznie zakończył ich katusze. Gdy już słowa jednemu albo drugiemu cisnęły na usta, szybko kielich porywali, by nie ulec jakże silnej pokusie.

Trzymając przez dłuższą chwilę swych kompanów w niepewności, Karol zaśmiał się pod nosem, wzdychając głośno. Obrócił głowę parę razy, by rozluźnić zesztywniały kark i dokładając ponownie sztylet do figurki, zastygł, obdarzając spojrzeniem otrzyhomskiego biskupa.

— Co z biskupem Nitry? Ponoć choroba nie ustępuje — spytał, powtórnie zajmując się przerwaną czynnością.

— Przykro mi, panie, ale przybyłem właśnie w tej sprawie — odparł ponuro Bolesław, próbując zamaskować w głosie zadowolenie nieprzystojące sytuacji.

Karol podniósł wzrok na biskupa, mrużąc oczy. Odłożył drewnianą figurkę, obracając powoli w palcach sztylet. Zdejmując nogę z miejsca, usadowił się wygodniej i biorąc kielich, ponaglił rozmówcę.

— Jan, biskup Nitry, szlachetny i niezastąpiony człowiek... — Przerwał na chwilę, obserwując, jak król przewraca oczami, nawet się z tym nie kryjąc. Uniósł kącik ust zadowolony z takiej reakcji i kontynuował: — Tak właśnie, biskup odszedł z tego świata zmorzony bolesną chorobą. I Bogu dzięki, biedaczyna zbyt długo się męczył.

— Nie wypada prawić tak duchownemu — wtrącił Miklós, zniesmaczony zachowaniem obojga. — Każda śmierć winna smucić, a nie być powodem do...

— Do czego, kapelanie?! — uniósł się Piast, prawie podrywając z miejsca. — Mówię, jak jest. Jako najważniejszy biskup Korony, wyznaczony jestem do przekazywania takich wieści. Nic chyba w tym dziwnego?

— Nic — wtrącił Karol, śmiejąc się pod nosem. — Nie bierz tej uwagi do siebie Bolko, to jeno nerwy, Jan bowiem bliski był sercu Miklósa. Niegdyś byli niczym bracia — objaśnił, choć dla biskupa nie było to na tyle czytelne. — A zatem — kontynuował i wstając z miejsca, wbił sztylet z pozłacaną rękojeścią w stół. — Należy rozpatrzeć kolejną kandydaturę na jego miejsce.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz