66 rozdział ♔ | Rozjemczyni |

319 18 85
                                    

| Siedziba wojewody | Prośba poddanych | Siedziba Szeklerów |


Wyszehrad, Królestwo Węgier, kwiecień 1335 r.

| Miesiąc później |

Zaciskał palce, to popuszczał. Brwi falami układały się nad oczami od skupienia, jakie ogarnęło monarchę. Siedział na tronie, jedną nogę wypuszczając dalej, jakoby się zapierał lub szykował do starcia. Zoltán, Miklós Dörögdi i goniec królowej trwali przed majestatem w milczeniu dając mu czas na sczytanie listu nadesłanego przez małżonkę z Siedmiogrodu.

Sytuacja nie malowała się pomyślnie. Nad rodami Szécsényi i Lackfi zawisła zmowa milczenia. Od tygodni sędziowie zbierali dowody, a zeznania zestawiali ze sobą, próbując ułożyć z nich spójną całość. Jednakowoż było to trudniejsze, niźli wszyscy przypuszczali. Dworowi zależało na prędkim wyjaśnieniu i ukaraniu sprawców, podczas gdy oni twardo szli w zaparte, przystając przy swojej niewinności i przerzucając winę co rusz na inne osoby. Wmieszano w zabójstwo Emeryka również Miklósa Bacskai i Tamása Baksę, choć głównymi winowajcami niezmiennie pozostawali János Bátor i Máté Pánki. Sprawa mogła nie wyjaśnić się tak rychło.

— Czy królowa przysłała pomyślne wieści? — spytał Dörögdi.

— Można je za takowe uznać — odparł. Zerknął na biskupa, opuszczając list, a palce drugiej dłoni zatopił w brodzie. — O ile wiszący nad Siedmiogrodem spokój nie zwiastuje nadchodzącej burzy.

— Dopóki się nie rozpęta, pozostaje nadzieja — wtrącił Zoltán.

— Jeśli pozwolisz, królu, ruszę do Egeru. Najwyższy to już czas.

Karol przez dłuższą chwilę obserwował kłaniającego się w pas Miklósa. Wsuwając list pomiędzy nogę a podłokietnik, wstał z tronu, schodząc ze stopnia. Nic nie rzekł, jeno nad nim stał w ciszy. Duchowny zaciekawiony pewno zwłoką, powoli uniósł głowę, dostrzegając na licu monarchy uśmieszek.

— Naprawdę rad jestem z twego pojednania z królową. — Andegawen klepnął go silnie w ramię, na co się zachwiał. — Dostaniesz ziemię w ramach wdzięczności za pomoc w ocaleniu mej rodziny.

Dörögdi łypnął za plecy rozmówcy, dostrzegając ciemne i przenikliwe tęczówki królewicza Ludwika. Od początku rozmowy uważnie im się przysłuchiwał. Atak Serbów nie wpłynął jedynie na rodzinę królewską, lecz i na Miklósa. Coś się w nim zmieniło i mimo wszystko rad był z takiego obrotu.

Lojalność względem swego króla momentami przyćmiewała mu równie wielką lojalność innych osób na dworze. W głównej mierze nie dostrzegał lub nie chciał dostrzec ofiarności Piastówny. Ujrzał jej prawdziwe oblicze zaledwie pacierz po tym, gdy to na nią nastawał Dragan. Wtedy emanowała niezwykłą siłą, nie okazywała strachu, jeno pogardę dla agresora, lecz po uzmysłowieniu sobie niebezpieczeństwa czyhającego na synów obnażyła uczucia. Okazała się słaba, przerażona i zrozpaczona. I choć w przeszłości nie pozostawała mu dłużna, zrozumiał, że musi ją wesprzeć, by dalej walczyła z nim u boku. Dla dobra przyszłości królestwa.

— Wprawdzie hojne podarki zwykle mnie cieszą, acz za ochronę waszych synów, a co równie ważne żony, nie przyjmę zapłaty. Nie w tym wypadku. — Karol uniósł zaskoczony brwi, duchowny zaś wyprężył się przed nim pewny swego. — To mój obowiązek, a widząc, ile królową kosztowała ta walka, nie mam sumienia się na niej wzbogacać. Każde z nas bojowało o przyszłość Korony.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz