33 rozdział ♔ | Walka o Nitrę |

1K 29 224
                                    

"Najpierw Cię ignorują.

Potem śmieją się z Ciebie.

Później z Tobą walczą.

Później wygrywasz."


| Wyrzuty sumienia | Zdrożna propozycja |

| Wyrzuty sumienia | Zdrożna propozycja |

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wyszehrad, Królestwo Węgier, koniec czerwca 1328r.

Cisza nieznośnie paliła uszy niczym rozżarzone kamienie w kuźni, ledwo co nagrzanej podczas wybijania mieczy. W skroniach echem żrącym rozchodziło się brzmienie potężnych wrót królewskiej alkowy, do której droga została mu znowuż odgrodzona. Wściekał się jeno na siebie, spoczywając przy stole, na którym stał kielich niewątpliwie cieszący modre spojrzenie. Dopóty jednak sędziwy Bogusz okładał jego nabrzmiałą i zsiniałą dłoń zmoczonymi szmatkami, nie wypadało mu ulegać pokusie skosztowania wybornego trunku. Medyk wyciskał okłady, wypełniając klarowną wodę w misie barwą szkarłatu.

Wtem w progu dziennej komnaty stanął dobrze zbudowany mężczyzna, odziany w skórzaną kurtę spajaną miedzianymi sprzączkami. U nasady, przy szyi wysuwały mu się wiązania jedwabnej koszuli, która stanowiła jedyną część garderoby odpowiadającej pozycji waszmościa. Zaczesał zdrowe, bujne i kasztanowe włosy do tyłu, doprowadzając je nieco do ładu. 

Karolowi przeszło przez myśl, że Piast stanowi doskonałe przeciwieństwo swego brata. Młodszy, przystojniejszy i wyższy, o lśniących jeszcze nieposiwiałych włosach, niskim czole, ino oczy miał jota w jotę podobne do biskupa Ostrzyhomia. Szare i dociekliwe, przezornie wodzące po otaczającym je świecie, jakby z wyprzedzeniem spostrzec chciały każdy zalążek wrogiego spisku.

Jednakże zmowa milczenia nie trwała długo. Przybyły spowinowacony króla ukłonił się lekko po przeanalizowaniu zastałych okoliczności i za przyzwoleniem począł przemierzać pomieszczenie.

— Pozwolę sobie zapytać, o co potłukłeś tak rękę, królu?

— Z czym przybyłeś, Mieszko? — Karol na kłopotliwe pytanie odpowiedział pytaniem, tonem, który nie pozostawiał złudzeń. Uniósł cierpkie spojrzenie, ostrzegając, by nie ważył się ciągnąć tematu. — Nieczęsto gościsz na dworze. Ostatni raz bawiłeś tu, podajże po narodzinach Władysława, o ile pamięć mnie nie myli?

— Zgadza się. — Najmłodszy z synów bytomskiego księcia, Kazimierza,  złączył zadowolony dłonie przed sobą i uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie ostatnich odwiedzin, mających miejsce ponad cztery wiosny wcześniej. — Sprowadza mnie teraz odmienna wieść. Wszak myślałem, że nie blisko ci było królu do Jana, nitrzańskiego biskupa, a tu żałoba równie wielka co w ichniejszej kapitule. Czarne kiry, jeno szpecą piękne ściany palatium.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz