26 rozdział ♔ | Rozgrywka wyroczni i nowe sojusze |

1.2K 33 324
                                    

< Ostrzegam > Rozdział zawiera dość drastyczny opis porodu. Nie oznacza to zaraz widma śmierci, a raczej ukazanie trudów średniowiecza w tej kwestii. Opisałam jeden ze sposobów odbierania porodu. Taki mój ukłon w stronę kobiet, którym udało się powić kilkoro dzieci.

"Nie zdołasz oszukać losu, orlico, dopilnuję tego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Nie zdołasz oszukać losu, orlico, dopilnuję tego."


Odnosiła wrażenie, że stawiając mniejsze, lecz częstsze kroki prędzej dotrze do stajni. Istotnie nie była tak zwinna, czując już na schodach rozległe zmęczenie. Momentami zapominała, że ma teraz znaczne obciążenie, które powinno wstrzymywać ją przed chaotycznymi ruchami, tym bardziej przed biegiem. Przystanęła na chwilę, podpierając się o kamienny wspornik utrzymujący granitową rzeźbę. Odetchnęła głęboko i kładąc dłonie na podbrzuszu, próbowała je podtrzymać. Znowuż uparcie poczęła przybierać nogami, na co Klara i Diana przerzuciły oczami. Zgodnie kiwnęły głowami i podbiegając do Piastówny, wsunęły ręce pod jej ramiona, równoczesnym ruchem spowalniając.

— Wiemy, że martwisz się o syna, ale może i kolejnego nosisz pod sercem. On również zasługuje na twą uwagę i troskę, a chyba niezbyt dobrze się czuje, gdy matka trzęsie nim na prawo i lewo — rzekła ostro Diana, pocierając jej ramię.

Zripostowała uwagę westchnięciem i przyjmując wsparcie, oparła na ramionach dwórek. Z pomocą szybciej dotarła na zewnętrzny korytarz, wkrótce potem była już na dolnym dziedzińcu i w ogrodach króla. Skrótem pomiędzy żywopłotami przekroczyła własny ogród skalny i skierowała do odsłoniętych zadaszeń królewskich stajni. Lekko odetchnęła na widok skalnego muru i wewnętrznego portalu porośniętego winoroślą. Zrobiwszy krok przez szeroko rozwarte wrota, skryła się przed promieniami pod bluszczem, uwalniając się z uchwytu dwórek i rozglądając dookoła.

Królewskie stajnie na przedzie od pałacowej strony połączone wspólnym tunelem z pergoli, rozciągały się na lewo i na prawo, wyodrębniając po przeciwnych stronach część królowej i część króla. Po prawicy dostrzegła parobków Karola wyciągających z nietęgimi minami wiadra wody ze studni. István Lackfi nowy koniuszy zaś instruował resztę stajennych w tym Katalina, wyczesującego z największym oddaniem kasztanową grzywę Diona. Nie ma jej. — Przez niewieścią głowę przepłynął wizerunek rudowłosej służki. Podwijając poły sukni, ruszyła w lewą stronę. Na widok swego koniuszego przyspieszyła kroku, on zaś stanął jak słup soli, mając ochotę jeno poderwać się z miejsca i zwiać gdzie pieprz rośnie. Dionizy Hédervári przydreptywał z nogi na nogę, w końcu pochylając sylwetkę przed królową.

— Jest tu królewicz Władysław? Co się stało, Orgonie? — spytała, niecierpliwie oczekując na odpowiedź. Ignorując jego zwłokę, ruszyła w stronę wysokiej wiśni majaczącej w oddali, pod którą znajdował się kojec jej ulubionej klaczy.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz