60 rozdział ♔ | "Królowym niedane jest kierować się sercem" |

492 19 192
                                    

"Don't let me go 

Hold me in your beating heart" 


| Samozwańcza królowa | Przygotowania do wyprawy | Fortel |

| Samozwańcza królowa | Przygotowania do wyprawy | Fortel |

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Stary Sącz, Królestwo Polskie, maj 1334 r.

Chorągiew królewska przemierzała zwartym szeregiem sądeckie knieje. Ku uciesze królewny nos wyściubili wreszcie z zarośli na rozległe łąki i pastwiska. Śmiała się wniebogłosy, pośpieszając swego gniadego ogiera. Czuła na plecach oddech ojca, toteż mocniej pochyliła się nad szyją zwierzęcia, powiększając dzielący ich dystans. Na widok klasztornych murów rozchyliła szeroko usta, unosząc się w strzemionach i odwracając w stronę Piasta.

— Ojcze! Dotarliśmy! — krzyknęła radośnie, na co Kazimierz spiął konia, w moment ją dościgając, jakoby do tej pory celowo pozwalał jej przodować.

Zaśmiali się, ramię w ramię zmierzając do świętego przybytku. Wjeżdżając na dziedziniec klasztoru, Kazimierz jako pierwszy wyskoczył z siodła, pomagając zejść córce. Postawił ją na ziemi, a ta lotem błyskawicy znalazła się przy drzwiach, w których czekała już królowa wdowa.

— Babko! — Elżbietka wpadła w ramiona Jadwigi, mocno wtulając się w materiał ciemnego szkaplerza. Królowa nosiła się niczym mniszka, acz w żadnym calu nią nie była, co dalej doskwierało jej synowi. — Dobrze cię widzieć — rzekła miło królewna, wbijając w babkę duże ślepia podobne do ojcowskich.

— Ciebie również, moja mała. — Jadwiga zaśmiała się, nagle dłoń kładąc na główce i odchylając wnuczkę, rzekła: — Czyżbyś tak urosła od ostatnich odwiedzin?! Czymże cię tam karmią?!

Raz jeszcze przytuliła ośmiolatkę, wzrok przenosząc na polskiego króla.

— Kazimierzu, rada jestem widzieć cię w zdrowiu.

Oczy jej zamigotały od łez wzruszenia, które zaraz zdławiła. Teraz jego przytuliła do piersi, chłonąc zapach tak dawno niewidzianego syna.

— Po co mnie wezwałaś? To co poważnego? — spytał bez ogródek, a gdy ujrzał przeczące kiwnięcie, prychnął: — Nie można już posłać listu?

— Które na Wawelu z rąk do rąk przechodzą? — skwitowała ostro na ten ordynarny ton i odwróciła się, nakazując Zofii zabrać królewnę.

— O co chodzi matko?

Zmrużył z niezrozumieniem oczy, co pojęła, często bowiem wyraz ten mu towarzyszył, co niezmiernie ją irytowało. Skinęła głową i dała do zrozumienia, by szedł za nią. Po chwili w ciszy weszli do ubogiej celi, choć większej niźli inne. Kazimierz powodził znużonym wzrokiem po wąskim łóżku stojącym zaraz na lewo od wejścia, dalej po krucyfiksie zawieszonym na ścianie, jedynej skrzyni stojącej w pomieszczeniu i skryptorium wraz z dużym jak na rozmiary celi stołem.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz