59 rozdział ♔ | Legendarny pojedynek |

523 20 152
                                    

| Wspomnienie Larysy | Sprawa pokoju | Tajemnica Óbudy |

Wyszehrad, Królestwo Węgier, marzec 1334 r.

Ku zdziwieniu Piastówny wyjątkowo szczera rozmowa z mężem przekonała ją do konfrontacji z Mroczkiem. Po powrocie z przejażdżki nie czekała chwili dłużej, by zwłoka nie zmieniła jej zdecydowania w wątpliwość. Postanowiła zatem poszukać go w przybocznych formacjach obronnej wieży, w których przebywali gwardziści. Przez całą drogę myślała jeno jak rozpocząć tę niewygodną rozmowę. Nastawiała się na słowną potyczkę, lecz dowiedziawszy się od Iva o pobycie Mroczka na pobliskim cmentarzu, coś w niej pękło.

Każdy krok stawiany wśród rzędów ubogich tabliczek, był niczym stawiany w odmętach piekła. Królewskie grobowce mieściły się w kościołach i katedrach. Odwiedziwszy je, człowiek miał sposobność rozmowy ze zmarłym w ciszy i na osobności. Widok masowego miejsca mogił wzmagał w niej wszak dreszcze, lecz i wypierał z niej wszelaką złość.

Serce jak raz zalała fala żalu i współczucia na widok skulonej sylwetki przyjaciela nad dobrze znanym jej grobem. Poczuła wstyd, boć jeno raz złożyła wizytę przyjaciółce. Mroczko zaś znacznie częściej odwiedzał Larysę niżeli ona. Chciała podejść niezauważona, choć w zamyśleniu nastąpiła na gałązkę, której chrupot poderwał dowódcę z miejsca. Już miał wysuwać miecz, gdy ich spojrzenia się spotkały.

— Nie sądziłem cię tu kiedykolwiek zobaczyć — rzekł beznamiętnym tonem, zdejmując dłoń z rękojeści. — Tym bardziej gdy niezgoda wdarła się między nas.

Odwrócił się, nie oczekując odpowiedzi. Elżbieta podążyła za nim, czyniąc znak krzyża przed grobem. Widok imienia najbliższej przyjaciółki na małym kawałku drewna związał jej gardło. Przez chwilę nawet jęk się przezeń nie przedostał. Pragnęła zapomnieć, wyzbyć się wyrzutów sumienia, lecz teraz powróciły one ze zdwojoną siłą.

Powrócił i ból rozrywający ciało Piastówny tuż po zamachu. Powróciły słowa zasłyszane pod drzwiami komnaty, w której, na czele z Karolem, dociekano winnych i zamieszanych w spisek. Odbijały się one bolesnym echem w jej skroniach. I to nieszczęsne zdanie Mroczka o Zachównie odpowiedzialnej za ugodzenie Larysy. Zdanie, które wyzwoliło w niej tak wielką bezwzględność i chęć zemsty na Klarze. Przez chwilę poczuła to samo obezwładniające, niezdolne do poskromienia uczucie.

Z trwogą otworzyła oczy, które machinalnie przymknęła podczas reminiscencji i łypnęła na Mroczka. Przyglądał się jej czujnie, zatem uniosła delikatnie kącik ust, równocześnie dłoń zaciskając silnie, jakoby miało to jej pomóc w uspokojeniu duszy.

— Sam Karol kazał mi z tobą pomówić — odrzekła, próbując opanować drżący głos. Nie spojrzała już w jego stronę, by nie wyczytał z jej oczu niechcianych emocji. — Również mi jej brakuje, Mroczko. Była ze mną odkąd sięgam pamięcią. Nawet nauki w Sączu nie zdołały nas rozdzielić.

— Udało się to dopiero Klarze — splunął z nienawiścią pod trzewiki.

— Zapłaciła za wyrządzone krzywdy. — Uniosła brodę, lewą dłoń wsuwając na prawy nadgarstek. — Niczego nie żałuję. Gdyby cofnąć czas, wydałabym taki sam wyrok.

— Nie musisz się tłumaczyć.

Potarł delikatnie ramię przyjaciółki. Dobrze wiedzieli, że oboje tego chcieli, a przyrzeczenie zemsty Elżbiety na Klarze za śmierć Larysy, związała ich obopólnymi kajdanami odpowiedzialności. Ten grzech dzielili wspólnie. Odważnie zsunął dłoń na lewą rękę królowej i splótł ich kłykcie. 

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz