47 rozdział ♔ | Uczeń przerósł mistrza |

686 25 183
                                    

| Leila | Luksemburg | Koloman |

Uczta zdominowana przez trzy główne rody królestwa trwała w najlepsze. Stoły uginały się pod ciężarem jadła, które parowało ponad nimi, czyniąc pomieszczenie parnym. Grajkowie przygrywali skoczne melodie, a panny wirowały pomiędzy czterema stołami ustawionymi naprzeciwko siebie.

Najliczniejszym był stół rodu Lackfi, przy którym ucztował Hermán i jego trzech synów; Dénes, István i András wraz z najbliższymi kompanami oraz małżonka hrabiego, Bettina, z towarzyszkami. Przy drugim, Drugethów, spoczywał ocalały palatyn z synami; Mikołajem i Wilhelmem z towarzyszącą mu małżonką. Przy trzecim zasiadał jeno owdowiały przed rokiem Tomasz Szécsényi, syn jego, Kónya i najbliżsi dworzanie.

Przy czwartym zasię stole gwarno było od rozmów. Dochodziło doń i odchodziło wielu członków rodów, ażeby słowo zamienić choćby przez chwilę z królem bądź królową. W tejże chwili miejsce obok Piastówny zajmowała Maria Follia. Długa, obcisła, kremowa suknia okalała ciało Włoszki, włosy zaś ciemne i lekko pofalowane spływały równo po plecach od upięcia na karku. Dobrze czuły się w swym towarzystwie, prawiąc o Neapolu i koniach, które małżonka Wilhelma równie mocno miłowała co królowa. Odprowadzając ją wzrokiem do Drugetha, spotkała się z błękitnymi tęczówkami mężczyzny. Patrzył na nią chłodno, całując dłoń Marii.

Pogardziła nim, skupiając mimowolnie uwagę na królu, który rozmawiał z bękartem przy drugim szczycie stołu.

— Nie za późno dla niego? — spytał Mieszko, siadając na miejscu przed chwilą zajmowanym przez Follię.

Królowa wzruszyła jeno obojętnie ramionami, upijając łyk szkarłatnej cieczy.

— Wywiedziałeś się?

— Tak. — Przysunął krzesło bliżej. — Maria wywodzi się z równie zamężnego rodu co Wilhelm. — Uniósł brew. — Jest mu równa stanem, a nawet i jest bodaj cenniejsza.

Ściągnęła brwi, przyglądając się niepozornej Włoszce o delikatnych rysach i pogodnym usposobieniu. Tak bardzo nie pasowała jej do Wilhelma.

Trzymając dłoń na kielichu, zastukała palcem o pozłacaną powierzchnię, choć przez rękawiczkę żaden dźwięk nie wypłynął z jego wnętrza. Cofnęła rękę poirytowana, układając ją na kolanach.

— Rodzina Drugethów dalej szanowana jest w Italii, jednak ich wyjazd nie wpłynął korzystnie na stosunki z Robertem — kontynuował, smutniejąc na bezsilność krewniaczki, która z trudem znosiła skutki zamachu. — Powinnaś wiedzieć, że Jan i Filip również zostali osieroceni, a tedy trafili pod skrzydła wujostwa, dzięki czemu zostali ich spadkobiercami. Ich wuj, Nicholas, był oddanym sługą twej teściowej, a gdy ona zmarła, a potem twój teść, więzy Jana, Filipa i Caroberta się zacieśniły.

— Ale jeno Filip należał do eskorty mego męża, gdy wyruszył na Węgry? — wtrąciła mu w słowo Elżbieta.

— Zaiste. Na niego padło. Jan wyruszył do Paryża z twą szwagierką, Klemencją. Zjechał na Węgry, dopiero gdy stan Filipa zaczął się pogarszać i po śmierci brata objął stanowisko palatyna.

Kiwała głową, kątem oka obserwując czułą scenę Karola z bękartem. Przerzuciła oczami, wodząc i po biesiadnikach przy stole Drugethów.

— A Maria?

— Ach, tak! — Mieszko oparł się wygodnie łokciami na stole i począł mówić dumniej niźli wcześniej. — Jan Drugeth z najbliższej rodziny zostawił w Neapolu jeno swą siostrę, Matyldę i dalszych krewniaków, którzy nie są tak bliscy Robertowi. Maria Follia zaś pochodzi z rodziny niezwykle oddanej neapolitańskiemu królowi. Ponoć ją i Wilhelma połączyło gorące uczucie.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz