49 rozdział ♔ | Ostatnia próba Luksemburczyka |

621 23 169
                                    

Do gry wkraczają panowie 😏


| Ostatni najazd | Zjazd monarchów | Nowa Piastówna |


Poznań, Królestwo Polskie, początek października 1331 r.

Szczęk czeskich balist niósł się od trzech dni po okolicach wielkopolskiej stolicy. Głazy ciskały w mury miasta, włócznie dziurawiły bramy, lecz pomimo zdecydowanego szturmu, obrona nie padała. Opór załogi poznańskiej, z każdym tchnieniem Luksemburczyka, przynosił znaczne straty w jego ludziach. Koszty wyprawy rosły, a śladu po Krzyżakach nie było. Zdawał sobie sprawę Jan, iż działanie księcia śląskiego, a wnuka Łokietka, Bolka, miało na celu utrudnienie mu połączenia się z wojskami białych płaszczy. Niechętnie przyznać musiał, że młokos dopiął swego. Wzburzona krew nie pozwalał mu jednak ustąpić. Z chorobliwym błyskiem w oku patrzył w kierunku rycerzy, którzy na jego rozkaz niestrudzenie atakowali Wielkopolan, padając przy tym, jak muchy.

Zwierał pięści, szczękę zagryzał, a pięty nieustannie wbijał w polską ziemię, jakby odcisnąć chciał na niej piętno. Jednak nim dłużej patrzył na pogrom swych ludzi, frustracja i gniew w nim narastały. Dopnę swego! Odbiorę co moje. Nie cofnę się przed bandą wieśniaków!  

Uderzał palcami w podłokietnik, ostatecznie wstając z miejsca. Kroczył przed namiotem w tę i z powrotem, gotów dołączyć do walki. Może i by to uczynił, gdyby nie Čeněk, który pędził doń z zafrasowaną miną.

— Panie, wieści z Płowców! — Pochylił się prędko, przechodząc do konkretów. — Krzyżacy starli się tam z polskim królem. Komtur chełmiński, Otto von Lautenberg, pod osłoną nocy pośpieszył do Torunia, nie pochowawszy nawet poległych. Komtur Henryk Reuss von Plauen zaś i czterdziestu innych jeńców pojmano do Krakowa. Polskiemu królowi udało się przerwać wasze plany, majestacie. Krzyżacy ustąpili.

— Tchórze! — warknął, waląc pięścią w stół i przewracając go z hukiem. — Nie dotrzymali słowa! My się nie poddamy!

Čeněk spojrzał na niego poważnie, kręcąc głową.

— Panie, odradzam — rzekł odważnie, wiedząc, czym to może się dla niego skończyć. — Bez nich mamy mniejsze szanse. Poprowadziłeś siedem setek ludzi, jeno dwie przetrwały. Wielkopolanie nie zamiarują ustąpić. Ponoć posłowie króla zmierzają do ciebie z rozkazem zawarcia rozejmu.

— Przybędą na marne — prychnął pod nosem. — Ja nigdy się nie poddaję. Zdobędziemy Poznań, a później Kraków.

Luksemburczyk spojrzał w stronę miasta. Nie miał zamiaru ustąpić, będąc tak blisko celu. Pragnienie polskiej korony i dominacji zaślepiła go na tyle, by przysłonić mu ciała czeskich rycerzy, którymi zasłane było pobojowisko. Nie wycofałby się, gdyby nie kolejne wieści godzące bezpośrednio w Królestwo Czech.

— Niedola, majestacie! Tragedia! Pogrom! — Leoš pędził konia w ich stronę, ledwie go zatrzymując.

— Mówże! Posłowie Władysława dotarli? — spytał Jan, myśląc, iż goniec jak zwykle wyolbrzymia kłopot.

— Oby dotarli jak najszybciej, boć trzeba nam wracać do Czech! — Mówił pośpiesznie, sięgając po kubeł z nieznaną mu cieczą. Przechylił go, a kontynuując, niemalże pluł: — Węgierska armia najechała na Morawy. Pustoszy wszystko na swej drodze!

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz