41 rozdział ♔ | Wyszehradzka tragedia |

943 33 301
                                    


| Uczta i Zamach |

Uczta i zabawa przygotowana na cześć piastowskiego brata w niczym nie ustępował tej, urządzonej na cześć andegaweńskiej siostry

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uczta i zabawa przygotowana na cześć piastowskiego brata w niczym nie ustępował tej, urządzonej na cześć andegaweńskiej siostry. Choć obawa zatruwała umysły królewskiej pary, która nachalnie rozkazywała sprawdzać każdy dzban wniesiony na salę, a szczególnie te, podawane Kazimierzowi i jego dworzanom.

Elżbieta nie spuszczała oka z synów, którzy pozostawali pod opieką wychowawców i sześciu dwórek, które nie rozumiały tak przesadnej ostrożności. Stosować musiały się i do zasady, ażeby chłopcy pozostawali pod ciągłym zasięgiem rodziców i żeby pod żadnym pozorem nie spuszczały ich z oka. Zatem kiedy jeden z chłopców odchodził dalej, najczęściej to królowa zmierzała tuż za jego czteroosobową świtą, podczas gdy król obserwował drugiego z synów. Tym razem nie zamierzali ufać jeno intuicji, a sami dbali o bezpieczeństwo na uczcie najważniejszych biesiadników.

— Czy coś się stało, drogi szwagrze? — zagadnął Karola, przysiadając się doń na miejsce po lewicy, dotychczas zajmowane przez królową. — Wydajecie się spięci — zauważył, zerkając na siostrę, która towarzyszyła Ludwikowi przy popisie sztukmistrzów.

— Skąd ten pomysł? — uciął, kierując wzrok na Andrzeja, siedzącego w towarzystwie Iva i Kolomana. — Po stracie trójki dzieci, mniemasz, że Elżbieta spuści w takim tłumie, choć na chwilę któreś z pozostałych przy życiu? — mruknął, odwracając kota ogonem. Nie w smak było mu wspominać o trzech stratach, ale jeno ten argument mógł przekonać dobitnie wścibskiego Piasta. — Zawsze skupia na nich swą uwagę.

— Daruj. To oczywiste — odrzekł pokornie, pochylając lekko głowę w akcie przeprosin. — Carobercie, przyjmij wyrazy współczucia...

— Nie mówmy o tym — wtrącił mu w słowo. — Dziś się radujemy z twego przyjazdu, Kazimierzu. — Uniósł czarę i zaraz napił się za jego zdrowie. — Ale wdzięczny ci jestem za te słowa. Teraz wszelako rozluźnij się i rozejrzyj, ile piękna dookoła. Zabaw się — zaproponował, ukrywając za szczytem kielicha drżący kącik ust.

Kazimierz łypnął na niego zdumiony. Znał bowiem pomówienia na temat Andegawena i narzekania matki niegdyś słyszał, gdy pomiędzy wierszami w listach od Elżbiety, odczytywała jej pokrzykiwanie i smutek związany z rozpustnym życiem męża. Przygryzł ze złości zęby, zerkając na roztańczony tłum, szukając w nim podświadomie ciemnowłosej niewiasty, którą spotkał dwukrotnie na korytarzu.

Nie unoś się honorem. To ty masz interes, nie on — przypomniał sobie słowa siostry, choć prawdziwie zaogniała jego stan każda myśl o tym, że szwagier jego mógł zdradzać i ranić ukochaną Elżunię.

— Mam żonę — przypomniał, popijając dla odmiany piwo, które przywiózł z Polski. — Miłuję ją — odrzekł mało pewnie, gdyż Karol spojrzał na niego zaintrygowany.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz