50 rozdział ♔ | Ukochany syn |

701 22 218
                                    

Gdy ogarniał go gniew, niemal zawsze odbierał mu on zdolność trzeźwego myślenia podczas ćwiczeń

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy ogarniał go gniew, niemal zawsze odbierał mu on zdolność trzeźwego myślenia podczas ćwiczeń. Wprawdzie nie dziwota to, boć walczył dla zabicia czasu lub gdy czuł potrzebę wyrzucenia z siebie wszelkich trosk, o których prawić nie potrafił. Co innego niewiasty. One domagały się ciągłej gadaniny, o codzienności, o samopoczuciu, wręcz o wszystkim, co je otaczało. Myślał dotychczas, że nic gorszego nie może go spotkać niż potok słów płynący z ust małżonki w najmniej odpowiednich momentach. Jednakowoż okazało się, że gorsze od niewieściej paplaniny, było jej milczenie.

Krzyków Piastówny nie dało się nie dosłyszeć w królewskich komnatach, ale gdy jeno przed nią stawał, ona milkła niczym zaklęta. Odpowiadała zdawkowo, po czym odchodziła bez słowa. Mając przed oczami jej oziębłą twarz z wyrazem nieustannie go obwiniającym, celował niezbyt dokładnie w miecz Zoltána. Walczył bez strategii i konkretnego zamiaru. Zadając niedorzeczne ciosy, sam się podkładał. Dworzanin z łatwością je odpierał, atakując dwa razy skuteczniej, co go dodatkowo rozwścieczało.

Wtedy nieoczekiwany ból w nodze nie pozwolił mu na utrzymanie rękojmi w pozycji obronnej. Dostrzegł to Zoltán, jednak nie zdołał złagodzić ciosu, powalając Andegawena na posadzkę. Rzucił się zaraz do pomocy, jednak ten odtrącił jego rękę.

— Bóle wróciły? — spytał, na co Karol podniósł się zaraz.

— Żadne bóle, jeno równowagę, żem stracił. — Zoltána nie łatwo było mu oszukać, toteż zmienił temat. — Dlaczego to robi? Nie pojmuję jej — rzucił w przestrzeń, zamachując mieczem i kładąc go na blacie, sięgnął po kielich. — Właśnie teraz, gdy wołoski pies znowu na nas nastaje! Gdy sytuacja zdolna wymknąć się nam spod kontroli. — Zoltán uniósł ze zdziwienia brew, odwracając się doń plecami, by Karol tego nie zwietrzył. — Tak mnie znienawidziła przez sprawę Andrzeja?

— Nieodgadnione jest serce matki. Tym bardziej przysłanie nałożnicy nie pasuje do królowej. — Podrapał brodę, po czym patrząc poważnie Karolowi w twarz, spytał: — Dlaczegóż to jednak, panie, jej bierność tak mocno cię dotyka?

— Nie dotyka — uciął, ukrywając usta za kielichem. — Zwyczajnie przywykłem do tego, że jest. Wspiera mnie... — Na moment rozpromieniał, przypominając sobie wszelkie momenty, gdy prawił z małżonką o sprawach kraju i gdy swoim ciepłem gasiła przepełniający go ogień. — Dotyka i całuje wtedy, gdy tego potrzebuję. — Zerknął mimowolnie na przyjaciela, który uśmiechał się widocznie pokrzepiony tym wyznaniem. — Przestań się tak głupkowato uśmiechać!

— Przecie nie ma w tym nic urągającego. — Uniósł ramiona zbity z tropu. — Powinieneś dobrze czuć się w obecności swej żony, przecie właśnie po to posiadamy kobiety.

— Dlatego tyś ciągle kawalerem? — zadrwił, próbując sprowokować przyjaciela, ale naraz do sali, prędko i bez zapowiedzi, wpadł jeden z halabardzistów. — Z czym ważnym przybywasz? — uprzedził go, widząc rumieńce na zmożonej biegiem twarzy.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz