7 rozdział ♔ | Nienawiść czy miłowanie? |

1.3K 45 79
                                    

— Boguszu? Coś mi dolega, czy to jeno z wycieńczenia? Nic nie jadłam — spytała zachrypniętym głosem Elżbieta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Boguszu? Coś mi dolega, czy to jeno z wycieńczenia? Nic nie jadłam — spytała zachrypniętym głosem Elżbieta.

Leżała na łożu w towarzystwie Diany, która trzymała jej rękę. Larysa stała obok, nerwowo pocierając dłonie.

— Cóż, naturalne to objawy w twym stanie, królowo — odpowiedział medyk, odwracając się w stronę zaciekawionych lic. Dobrotliwie rozszerzył usta i usiadł na skraju łoża. — Podołałaś swemu zadaniu prędzej, niżeli królowa Beatrycze, świeć, Panie, nad jej duszą. — Wznosząc dłonie, pomodlił się przez chwilę.

— Chcesz nam rzec, iż królowa jest... — Larysa ugryzła się w język i spojrzała z przejęciem na Piastównę.

Siedząc pomiędzy dwórkami, wlepiała wzrok w medyka, nie dowierzając w zasłyszane słowa. Nie czuła się dobrze ani zwyczajnie, od kilku dni miewała zawroty głowy, a dech niekiedy nie dochodził do jej płuc. Czekała więc na jasną deklarację, którą sama bała się przywołać myślami.

— Zgadza się, Laryso. — Spoglądając znowuż na królową, dodał: — Jesteś pani, brzemienna, winszuję.

Elżbieta poczuła zawód i żałość w sercu, kiedy przez jej ciało przemknął zimny dreszcz. Pragnęła powić dziecię, ale nie tak prędko i nie w takich okolicznościach. Nie była na to gotowa. Spuszczając ciemne oczy, zapatrzyła się w koronacyjny pierścień z rubinem. Dwórki, jak i sam Bogusz, nie do końca pojmowali zachowanie monarchini.

Zarzekałam się, że nie dam mu dziedzica...

Na wpół leżąc, próbowała uporządkować własne uczucia i oswoić z nowiną. Dopuszczając ją powoli do swego serca, nadeszło i długo wyczekiwane przez dwórki wzruszenie. Chwytając raz jeszcze dłoń Diany, pogładziła brzuch i szeroko uśmiechnęła. Wszyscy poczuli ulgę, widząc w ciemnych oczach iskierki. Jednak widoczne dla innych radosne płomyki dla Piastówny stanowiły wygodną kotarę ciemnej jak noc smugi, będącej przejawem najcięższych rozterek dziewczyny. Dualna natura człowieka dała znać w najmniej odpowiedniej chwili. Łokietkowa córka cieszyła się z powicia dziecięcia, tymczasem druga jej połowa pałała niechęcią do jego ojca. Miała jedno zadanie, dać Karolowi następcę, ale czy musiała dotrzymać obietnicy, podczas gdy mąż miał za nic słowa przysięgi?

— Zatem będzie dziedzic — stwierdziła, czym ucieszyła towarzyszki. — Niemniej jednak mam prośbę. Nie zdradzaj na razie prawdziwego powodu mego omdlenia królowi — rzuciła, wstając powoli z łoża.

Medyk, wodząc tęczówkami kolejno po dwórkach, zatrzymał się na królowej.

— Jakże to, pani? Tak się nie godzi — zdziwiony zaprotestował.

— Sama zdradzę mu dobrą nowinę w dogodnym dla siebie czasie — poprawiając suknię, stanęła naprzeciw medyka. — Czy ciąża wyklucza ostatecznie jazdę konną?

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz