♔
| Wymarsz | Problemy Diany | Papieska zgoda |
Wyszehrad, Królestwo Węgier, koniec czerwca 1334 r.
Obserwowała chwiejące się na nogach źrebięta przyszłe na świat tej samej nocy. Kasztanka podpierana pyskiem matki powoli oswajała się z chodzeniem. W drugim kącie stał zaś śnieżnobiały źrebak, którym z największym oddaniem zajmował się Ludwik. Na ten widok Elżbiecie świece stanęły w oczach.
— Dwa źrebaki, a jeno jedna klacz padła — rzekła z żalem, wędrując wzrokiem za synem.
Wiedziała już, iż zwierzę wybrało swego pana i to wcześniej niż matka. Samiec ufnie dokładał pysk do dłoni królewicza, nie wahając się ani razu, a ośmiolatek wprawnie go głaskał, przekonując do siebie. Z jednej strony żal ściskał jej serce i rozpacz nad stratą, z drugiej rada była, iż dziecię Orgony Ludwika wybrało na swego pana.
— Królowo — głos Diany wyrwał ją z zamyślenia. — Hrabina czeka na podwórzu. Skierowałam ją pod pergolę.
— Dziękuję — odrzekła cicho, ostatni raz zerkając na konie. Nim odeszła podwinęła poły sukni, na dłużej wzrok zatrzymując na licu swej przyjaciółki. Polka wyglądała na zmęczoną, oczy miała podkrążone, a policzki pozapadane. W moment dopadła do niej, chwytając za ramiona. — Diano, coś ci dolega? Marnie wyglądasz.
— To nic, pani. Jestem jeno zmęczona. — Spuściła wzrok, a Elżbieta zaraz ujęła jej podbródek, który okazał się wilgotny. — Wybacz. Nie godzi się.
Nie zdążyła nic rzec, gdy Diana dygnęła i nagle zniknęła we wnętrzu stajni. Przeszedł ją dziwny dreszcz. Powędrowała zamglonym wzrokiem w kierunku, w którym uciekła, czując wstyd. Od miesięcy zajmowały ją sprawy nowych dwórek, wystarczającej uwagi nie poświęcając Polce, którą wyraźnie coś trapiło. Po śmierci Larysy była jej najbliższa, lecz ostatnimi czasy się od siebie oddalały. Dziś patrząc na to nieszczęśliwie dziewczę, nie widziała swej ukochanej Diany z Wawelu, a kogoś obcego co ją dziwiło, boć Atila nie wydawał się strapiony, choć i tego mogła nie dostrzec.
Otrząsnęła się i biorąc głęboki wdech, skierowała na podwórze, mimowolnie poszukując w tłumie Bettiny. Gwar nie ustawał nawet na chwilę popędzany z dnia na dzień zaplanowanym wymarszem na Serbię.
Dostrzegła kształtną sylwetkę dopiero po wejściu w przyległą ogrodową alejkę. Hrabina wstała prędko z ławki, kłaniając się nisko. Przywitały się uśmiechami. Elżbieta nic nie rzekła, znak dając towarzyszącym im niewiastom, by odeszły.
— Nie próżnujesz, pani — rzekła żona Lackfiego, odprowadzając dwórki wzrokiem. — Dziewka to bardzo urodziwa.
— Słowo u mnie droższe od złota, wiesz przecie, pani. — Elżbieta uśmiechnęła się łagodnie, jakoby nie chciała zbyt dużo ujawnić przed bacznie obserwującym je fraucymerem. — Pomogłam Leili, chciałabym i Dalii. Jestem jej to winna.
CZYTASZ
Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |
Historical FictionUrodzona w dynastii Piastów, poprzez małżeństwo, należąca do rosnącej w siłę dynastii Andegawenów. Miała być tylko pięknym tłem, a została najbardziej wpływową i samodzielną królową swoich czasów. Kobietą sprawującą realną władzę podczas rządów swoj...