35 rozdział ♔ | Pokusa |

925 27 257
                                    

Wiecie już, że nie unikam mocnych opisów, a tych swoją drogą jeszcze wiele przed Wami. Szanuję jednak zdanie wszystkich czytelników. Nie zmuszam do czytania brutalnych opisów. Jeśli sobie tego nie Życzycie, to przejdźcie do kolejnego przerywnika „~~~~~~". Od niego jest już scena Almy i Atili, w której nakreślam wcześniejsze wydarzenie, więc raczej szybko wyłapiecie, o co tam chodziło bez konieczności zaznajomienia się ze sceną. Tych Odważnych zaś Zapraszam do czytania i komentowania ^^


| Najmłodszy Habsburg | Pokusa, która może złamać obietnicę | Pożegnanie Andegawenki |

| Najmłodszy Habsburg | Pokusa, która może złamać obietnicę | Pożegnanie Andegawenki |

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Morze Adriatyckie, sierpień 1328r.

Mała świeca okryta przezroczystym dzbanem na podstawce dawała nikłą ilość światła w kajucie. Przy każdym uderzeniu fal miotała na boki podwieszona pod sufitem, który uwity niezwykle nisko, czynił pomieszczenie ciasnym niemalże depresyjnym. Dzień cały płynęli w stronę Manfredonii, a ona czuła, jakby miesiąc już spędziła w podróży. Po zachodzie słońca nudności nieco ustały, lecz dyskomfort w jej podbrzuszu pozostał. Lekko podkurczała nogi na prowizorycznym posłaniu, mocno piąstki z trzymanym kocem wciskając pod szyję.

Spamiętać niepodobna było lat, które przeżyła na Węgrzech otoczona dostatkiem i zniewalającymi sukniami. Leżąc w wilgotnej kajucie ulokowanej niezwykle nisko, gdzie za każdą ze ścian, legowiska mieli marynarze i majtkowie, tęskno jej było za obszernym, usłanym w aksamitne poduchy łożem. Niekiedy na miłe wspomnienia ocierała kryształki spadające samoczynnie po pulchnym zaczerwienionym od zimna policzku. Modliła się, by pogoda dopisała, a ona jak najprędzej znalazła się na drugiej stronie brzegu, choć i tam los jej nie był pewny.

Wtem lekko drgnęła. Uniosła głowę, spoglądając na drzwi, przez które przebijały śmiechy. Żarty i śpiewy napojonych miodem marynarzy. Szczelniej okryła ciało i wtuliła skroń w poduszkę z zamiarem rychłego zaśnięcia. Uświadomiła sobie, że tak wyglądać, a raczej brzmieć będzie każdy wieczór na statku. W dzień komendy i rozkazy kapitana, w nocy śpiewy i plugawe żarty pijanej załogi.

Zamarła, gdy wrzawa rozbrzmiała jej w uszach. Zlękniona uniosła się na łokciach i wstrzymała powietrze. Cztery ciemne postacie o chwiejnym chodzie, powyciąganych niechlujnie koszulinach i rozpalonych, wulgarnych spojrzeniach stanęły w progu. Wstała, w pośpiechu okrywając się materiałem, lecz nie miała nawet miejsca, by zbiec. Niewielkie rozmiary kajuty pozwoliły marynarzom na szybkie działanie. W moment znaleźli się przy niej, próbując po szelmowsku zsunąć z niej nakrycie.

— Panowie, kurtyzana króla w całej okazałości — rzucił sprośnie do swych kompanów, mocnych ruchem wyrywając z rąk Włoszki koc chroniący ją przed napastliwymi spojrzeniami. — Uschniesz nam nasza słodka przez tyle tygodni, ale nie bój się, nie pozwolimy na to.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz