63 rozdział ♔ | Sen się spełnia |

381 15 195
                                    


| Napad na królewiczów | Zaskakujące wnioski | Pierwsza uratowana |


Wedle rozkazu Leila zajmowała królewskich synów w granicach zamku niskiego. Towarzyszyły jej Diana i Klara, wraz z dwoma innymi dwórkami, aby chłopcy nie czuli kurateli gwardzistów i trzech zakonników obserwujących ich z dyskretnej odległości. Mieli bowiem nigdy nie dowiedzieć się o działaniach prowadzonych w cytadeli i o ryzyku, jakie podejmowała ich matka. Po tym, jak Mikołaj Drugeth pod naporem błękitnych ślepek dwuletniego Stefana zgodził się pojeździć z nim na koniu, Ludwik z ochotą przystał na propozycję Iva. Walczyli razem drewnianymi mieczami, przesuwając się miarowo w głąb ogrodu.

Dzień zdawał się powszedni. Październikowe słońce łagodnie muskało skórę dwórek. Jakaż to była miła odmiana po deszczowych dniach. Usiadły razem na ławach, zaciągając kaptury na głowy, boć mimo słońca chłodny wiatr owiewał plecy i szyje. Szczebiotały radośnie, zapominając o Bożym świecie. Jeno Leila dalej starała się utrzymać skupienie, dopóki jedna z niewiast nie wspomniała o pięknym licu Kónyi, czym błyskawicznie ściągnęła jej uwagę.

— Prawda to — dodała Klara Pukar, którą zaraz omiotła rozbieganym wzrokiem. — Jego przyszła żona będzie wybranką losu. Przystojne lico, piękne wnętrze... — rozmarzyła się kruczowłosa.

— Szerzą się głosy, iż przeznaczona mu będzie pewna Austriaczka. — Jedna z dwóch dwórek nachyliła się konspiracyjnie. — Ma ponoć powiązania z tamtejszym dworem. Wojewoda umyślił sobie złączyć swój ród z możnymi Habsburga.

— Niegłupie. — Diana się zamyśliła. — Przecie Małgorzata, żona Lawrence'a Nagymartoniego, szwagierka królewskie sędziego Pála pochodzi z austriackiej szlachty¹. Może Szécsényi się na nich zapatrzył.

Leila wbijała okrągłe oczy w gawędzące ochoczo towarzyszki. Nie miały nawet pojęcia, co łączyło ją z Kónyą i nie chciała dać tego po sobie poznać, by nie narazić się na pomówienia. Potrząsnęła głową, tłamsząc łzy rozgoszczone w kącikach oczu. Głosy niewiast stanowiły teraz jeno bezdźwięczną muzykę odbijającą się za jej głową. Nagle odwróciła ją, słysząc nawoływanie i dostrzegając Iva ogarniętego paniką.

~~~~~~

— Gdzie biegniesz?! Atlas, stój! — zawołał, odgarniając sprzed twarzy gałęzie i próbując nie spuścić z oka białej plamy przed sobą. Pies pędził przed siebie jakoby wodzony na pokuszenie. Coś zwróciło jego uwagę, gdy warował przy Ludwiku podczas walki z Ivem. Teraz go nie słuchał, biegnąc w tylko sobie znanym kierunku.

Ogrody palatium były rozległe, a za nimi rozciągał się las, mały kamieniołom² i krzewy prowadzące do cytadeli drogą wzdłuż obronnych murów. Nie był świadomy czyhającego niebezpieczeństwa, dopóty nie uderzył w mężczyznę wyrosłego przed nim znienacka z ziemi, a skowyt Atlasa nie poniósł się echem po lesie. Upadł na ziemię, podpierając zaraz na łokciach i wychylając, ujrzał swego pupila z białą sierścią zabrudzoną od krwi. Jeszcze żył. Ciało zwierzęcia drżało, by po chwili wyciągnąć się sztywne. Ludwik zamarł na ten widok, a oprzytomniwszy, uniósł głowę.

— Witaj — przemówił niepokojąco Zoran, a trzej mężczyźni stanęli za jego plecami.

Królewicz oddychał spazmatycznie, próbując zachować rezon. Był świadom w jak znacznej odległości znajdował się od Leili. Mogła nie zdążyć mu z pomocą, a Atlas leżał zabity. Krzyk niewiele by mu dał, boć zaraz zręcznie by go pewno uciszyli. Wbił mimowolnie palce w piasek, przypominając sobie zbawiennie walkę Wilhelma z Istvánem, kiedy to ten pierwszy użył podstępu, by pokonać Lackfiego.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz