3 rozdział ♔ | „A jeśli okaże się tyranem?" |

1.6K 54 84
                                    

| Spotkanie narzeczonych 

Kraków, Królestwo Polskie, czerwiec 1320 r

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kraków, Królestwo Polskie, czerwiec 1320 r.

Kolejny gorący poranek, obudził mieszkańców Krakowa. Był jak kość w gardle, która nie pozwala swobodnie oddychać. Niebo było pozbawione chmur, a słońce rozlewało swe promienie, na budzące się do życia ulice. Wisła mieniła się niczym najcenniejszy królewski klejnot. W jej odbiciu rozpościerał się obraz potężnej warowni.

Elżbieta siedziała na parapecie okna, delikatnie przeczesując palcami włosy. Promienie słońca wydobywały komnatę z mroku, oświetlając przy tym twarz dziewczęcia. Z rezygnacją opierała głowę o kamienną ścianę. Przygaszone spojrzenie błądziło po lśniącej Wiśle, lecz nawet jej aura nie wywoływała żadnych emocji na twarzy królewny.

Wczesna pora nie zapowiadała gości, jednakże drzwi komnaty cicho zaskrzypiały. W progu stanęła postać o kręconych włosach. Chowając wzrok pod kosmykami ciemnej czupryny, niepewnie stała na skraju pomieszczenia. Z wolna wracając do rzeczywistości, skierowała bursztynowe od słońca oczy na chłopca. Prostując plecy, uśmiechnęła się i skinieniem przywołała do siebie brata.

— Cóż cię do mnie sprowadza, Kazimierzu? Pora tak wczesna.

Chłopak skocznym ruchem zajął miejsce naprzeciw siostry. Patrząc na nią, przez chwilę milczał, ona zaś lekko uniosła kącik ust, nie przerywając jednak trwającej ciszy.

— Wiesz — zaczął Kazimierz. — Zawsze byłaś przy nas. Przywykłem do tego, że jesteś obok, zawsze kilka kroków za mną. — Wlepiając w siostrę swe jasne oczy, uronił łzę. — A teraz musisz wyjechać.

Zamilkł, zasłaniając twarz dłońmi. Dało się słyszeć tłumiony szloch, który dla Elżbiety niczym sztylet rozrywający serce. Po chwili czuła już chłodne krople spływające także i po jej twarzy. Wciąż niepogodzona z decyzją ojca, nie wiedziała, jak pocieszyć brata, kiedy sama próbowała pozbierać swą duszę rozbitą na setki drobnych kawałków. Pękła właśnie wtedy, gdy poznała imię swego przyszłego męża. Imię owdowiałego króla o siedemnaście lat starszego.

— Kaziutku, braciszku mój. — Lekko uniosła jego głowę. — Nie pozwalam ci płakać. Nie możesz! Ja również.

Purpurowy od nadmiaru łez, otarł wilgotne policzki i doszedłszy do siebie, złapał Elżbietę za rękę.

— Wyjazd Kunegundy, naszej siostry, pamiętam tylko z opowieści. Gdy opuszczała Wawel nie miałem nawet roku. Nie pamiętam jej, Elżbieto — przyznał zawstydzony królewicz.

— Masz prawo, nie odrosłeś wnet nawet od ziemi. Ja miałam pięć wiosen, a twarz Kunegundy coraz mocniej się zamazuje w mej pamięci.

Kazimierz niczym spłoszony zając, mocno przylgnął do siostry.

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz