46 rozdział ♔ | Pierwsze stadium |

756 23 174
                                    

| Pierwsze stadium | Niewygodny powrót |

| Pierwsze stadium | Niewygodny powrót |

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wyszehrad, Królestwo Węgier, początek 1331 r.

| Kilka dni później |

Biała szata, która od kilku niedziel okrywała zamkowe ogrody, ku radości królewiczów, tworzyła im coroczne miejsce do zabaw. Ponadto południowe słońce sprawiało, iż ów wczesna pora była lżejsza do zniesienia, a i surowy wiatr owiewający policzki monarchini zdawał się nieco cieplejszy w towarzystwie promieni.

Zastała trzewiki w miejscu, nie bacząc na to, jak otula je lepki śnieg. Wodziła przytomnie za synami, acz myślami uciekała daleko za północne granice królestwa. Miętoliła w dłoni list, zezwalając podmuchom wiatru wprawiać w falowanie długą szubę podbitą sobolim futrem. Długi oszroniony warkocz wystawał spod szerokiego kaptura zasłaniającego znaczną część zmarkotniałej twarzy. Nawet matka wątpliwości ma względem Kazimierza. Źle się dzieje między nim a Anną.

— I ja nie mogę ślepo ufać jego niewinności — dokończyła mimowolnie na głos własną myśl i po trosze odwróciła głowę do fraucymeru.

Uniosła dłoń. Klara Pukar odebrała zaraz list, skrywając go w rękawie. Złączyła dłonie, owijając je futerkiem i podeszła bliżej królowej, stykając niemal ich ramiona.

— Atoli, jeśli on winny, co z królem? — spytała, patrząc w stronę chłopców i zabawiających ich dwórek.

— I on nie daje mi wytchnienia. — Zasępiła się Elżbieta. — Wiem, o co zapytywać chcesz i co zaprząta twą głowę, Klaro. — Zerknęła na Pukar, która ukryła wzrok pod wachlarzem czarnych, długich rzęs. — To do niego niepodobne i zła jestem na siebie, że za wiele nie pamiętam z zamachu. W dalszym ciągu nie potrafię w to uwierzyć. — Przymknęła powieki, czując łzy przymarzające do ich kącików.

— Nie chcesz w to uwierzyć, toć to proste — stwierdziła odważnie, stając naprzeciwko Piastówny, jakby prędzej była jej przyjaciółką niźli królową. Pukar z dnia na dzień przekonywała się wszelako, iż ich dotychczasowa relacja opierająca się w pełni na posłudze, zdaje się zakorzeniać głębiej.

Piastówna odwzajemniła wymowne spojrzenie. Klara dojrzała w nim wątpliwość, ale i tlący się żar wiary, rozpalany przez serce sprzeciwiające się tchórzliwej twarzy męża. W głębi wiedziała, że niezdolny był do pozostawienia jej kościstemu słudze Diabła. Równocześnie plotki o jego ucieczce podczas zamachu, jeno zatruwały umysł, domagający się racjonalnego wyjaśnienia.

Skoro ukochany brat zdolny był do wykorzystania niewinnej niewiasty, to mąż jej zdolny był do zaniechania obowiązku złożonego przed Bogiem? Gotów był pozostawić ją i dzieci na możliwą śmierć? Dzieci, których przez lata tak usilnie pragnął?

Królowa ♔ Piastówna na węgierskim tronie | Elżbieta Łokietkówna |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz