A/N: To jest głupie. Bardzo. Ale to Hetalia, o to chodzi, nie? :D
– E, Litauen, chcesz kupić bardzo kompromitujące zdjęcie Polski? – zagadnął wesoło Gilbert, pojawiając się w drzwiach pokoju. – Tylko pięćset euro, tylko dziś!
– Nie, raczej nie – odparł ostrożnie Taurys, sięgając po kawę i obrzucając Prusy bacznym spojrzeniem. Niezależnie od tego, na co Gilbert wpadł, Litwa instynktownie wolał się w to nie wplątywać.
– Szkoda, stracisz okazję zobaczyć jako pierwszy, jak on i Ludwig śpią w jednym łóżku – Prusy bezceremonialnie usiadł na biurku, niedbałym ruchem odsuwając stos papierów.
Litwa nieco odsunął się na obrotowym krześle, marszcząc brwi.
– Polska i Niemcy? – zapytał sceptycznie. – Razem w łóżku?
– Będzie skandal, jak to wrzucę na Insta – wyszczerzył się Gilbert. – Się młody zdziwi, jak to zobaczy, pożałuje tego, że obciął mi fundusze na życie... A Feliksa się wkurwi ot tak, przy okazji, hobbistycznie. Sytuacja win-win. Na pewno nie chcesz mieć dostępu przedpremierowego?
– Skąd ty w ogóle masz takie zdjęcia? – Taurys pośpiesznie przebiegł myślami przez wszystkie swoje mniej lub bardziej krępujące życiowe sytuacje od czasów wynalezienia względnie mobilnych i łatwych do ukrycia aparatów fotograficznych. Miał głęboką nadzieję, że Prusy nie wpadł na ich udokumentowanie.
– Jeśli będziesz udawał, że nic ci nie mówiłem, to ci opowiem – Prusy wyciągnął kubek kawy z rąk Litwy i pociągnął długi łyk gorącego napoju. – O, jedyny, co umie względnie porządną kawę zaparzyć... To co, Lit, stoi?
Taurys dobrą chwilę walczył sam ze sobą; w końcu, zaciskając szczęki, kiwnął głową.
– To była domówka u Feliksa, w któreś jego zimowe imieniny, pamiętasz?
Litwa pokręcił głową.
– Chyba wtedy już wyszedłem.
– Zszedłeś. Na straszną chorobę, którą Polen nazywa: „za dużo domowego bimbru Nataszki" – poprawił go Gilbert, zakładając nogę na nogę. – Biała cię osobiście holowała do chałupy – Ignorując płonące czerwienią policzki Taurysa, kontynuował opowieść. – No, Ludwiś też wtedy tam był, zabrałem go ze sobą, też go schlaliśmy – dorzucił beztrosko. – A żeby się nie walał po zimnej podłodze, to, jak na porządnego brata przystało, rzuciłem go gdzieś na łóżko.
– A gdzie Feliks w tej historii?
– W sypialni, wściekły, że Ludwig leży na jego łóżeczku – Gilbert uśmiechnął się szatańsko. – No, Lit, powiedz, co byś zrobił na jego miejscu? Gościa byś wykopał z pościeli? Na podłodze spać kazał, jak psu? Zrobiłbyś to?
– Nie – odparł głucho Taurys, domyślając się już, co się wydarzyło.
Wcale nie trudno było mu wyobrazić sobie zmęczonego i pijanego Feliksa, miotającego się bezradnie między swoim odwiecznym, wdrukowanym imperatywem „gość w dom, Bóg w dom (nawet jeśli to Niemiec)", a potrzebą odzyskania posłania. Aby dopełnić obrazu tego konfliktu tragicznego, dorzucił w głowie kilka soczystych polskich przekleństw i poczuł się tak, jakby tam był.
– O piątej rano było mu już wszystko jedno, padł obok – Gilbert dokończył opowieść, szczerząc się od ucha do ucha. – Nie mogłem przegapić takiej okazji – dodał, wyciągając z kieszeni telefon komórkowy i zaczynając przetaczać go w palcach. – To co, odpalamy tego fajerwerka, Lit?
Litwa potarł dłonią czoło, czując nadchodzący ból głowy; był pewny, że w przeciągu godziny rozlegną się tu wrzaski w przynajmniej dwóch językach, jeśli taka zawartość dostanie się do social mediów.
– Istnieje sposób, którym mógłbym cię zatrzymać? – zapytał bezsilnie, zastanawiając się, czy ewakuacja przez okno uchroni go przed ewentualnym oberwaniem rykoszetem. – Przekonać, żebyś jednak tego nie publikował i nie rozpętywał piekła?
Gilbert tylko do niego mrugnął. Złapał za nadgarstek Taurysa i uniósłszy go w górę, przyjrzał się wskazówkom zegarka. Była jedenasta pięćdziesiąt dziewięć.
– Nie – odparł. – Planowanie postów to trzeci najlepszy wynalazek ludzkości, zaraz po prysznicu i panzerfauście.
Wskazówka minęła dwunastą i kilkanaście długich sekund później, gdzieś w oddali, w innym pokoju przylegającym do sali konferencyjnej, rozległ się przeraźliwy wrzask.
CZYTASZ
[aph] Bóle fandomowe
FanfictionGarść hetaliowych drabbli i okruszków, just for your entertainment :) Komedia, oklepane motywy, absurd bez większego sensu, pisane z doskoku one-shoty. Zbiorek wszystkiego, co jest zbyt małe na własną opowieść i miejsce na ewentualne eksperymenty z...