Rozdział 110: Złoto dla zuchwałych, część trzecia

160 39 9
                                    

– Donejty na streamach z Parlamentu Europejskiego? – powtórzył Niemcy sceptycznie.

– U Polski sprawdziło się znakomicie – Prusy wycelował wskaźnik w kwotę napisaną odręcznie na białej tablicy. – Oczywiście, biorąc pod uwagę potencjalną ilość zainteresowanych, przychód może wydawać się znacznie mniejszy, ale zauważcie, że będziemy mieć o wiele większą widownię. Z moich obliczeń wynika, że każdy z nas będzie zadowolony z procentu, który otrzyma...

Grecja przyglądał się wykresom z zainteresowaniem.

– To jest ten dochód podstawowy, o którym tyle dyskutujecie?

– Nie, to nie to – Ludwig powiedział przez zaciśnięte zęby. – To jest...

– Koszty operacyjne są po mojej stronie! – Gilbert zagłuszył brata. – To znaczy, sfinansuje je Ludwig, jak zawsze. Ale oficjalnie będą po mojej! Ogarnę wszystko od strony technicznej. Znaczy, Polen ogarnie... – mruknął pod nosem. – I ani się obejrzycie, a będziecie mieć przelewy zupełnie bez wysiłku!

– Czy to legalne?

Gilbert udał, że nie słyszy pytania.

– Przygotowałem dla was umowy, które musicie podpisać, ot zwykła formalność... – Prusy sięgnął po stos kartek leżący na stole. – Ot, szybciutko, tu macie długopisy, podpisujcie, a potem przejdziemy do najciekawszych zarejestrowanych fragmentów z...

Francja przesunął wzrokiem po wciśniętych mu do ręki dokumentach.

– Mój drogi, po co klauzule poufności? I... – przerzucił kilka kartek. – „Zobowiązanie do stworzenia infrastruktury pozwalającej na streaming i wpłacanie donejtów również w parlamentach państw biorących udział w...". Prusy, co to jest?

– Och, to późniejszy krok – Gilbert machnął ręką. – Po tak spektakularnym sukcesie, jaki na pewno odniesiemy, scyfryzujemy całą Unię. Oprócz dochodów, że tak powiem, europejskich, będziecie mieli również dochody wręcz osobiste...

Belgia uniosła dłoń:

– A kto dostarcza sprzęt? – zapytała trzeźwo. – Piszesz tutaj o technologicznym sojuszniku, ale nie wymieniłeś go z nazwiska.

– Yao powiedział, że wszystko załatwi – Gilbert wzruszył ramionami.

– Co to jest „podatek pruski"? – Włochy przerwał bazgranie po umowie i podkreślił jeden zapis. Jego brat z ciekawością zerknął mu przez ramię.

– Coroczna opłata dla mnie – wyjaśnił Gilbert. – Jako pomysłodawcy całego projektu. Drobny procencik. Nawet nie zauważycie. Biorąc pod uwagę, że projekt „Eurohajs" potrwa, w moich zamierzeniach, minimum trzydzieści lat, a technologia będzie ciągle modernizowana, uważam, że to uczciwy zapis...

Ludwig odłożył długopis i spojrzał na starszego brata spode łba.

– Czy to jest ten twój długofalowy plan wykupienia Memelu od Litwy metr kwadratowy po metrze kwadratowym, o którym mówiłeś mi po pijaku?

Wspomniany Litwa też odsunął od siebie dokumenty.

– Wiesz, że to bezcelowe, Gilbercie, rozmawialiśmy już o tym...

Prusy zagwizdał, udając, że nie wie, o co chodzi. Kolejne kraje zaczęły odsuwać od siebie niepodpisane kartki; Gilbert posłał im złe spojrzenie.

– Kompletnie nie doceniacie mojego geniuszu.

[aph] Bóle fandomoweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz