Rozdział 104: Młodociani, część druga

171 35 1
                                    

– Feliks się ze mnie śmieje, że hymn wymyślił mi Big Cyc – poskarżył się San Escobar jedynej osobie na tym łez padole, która chciała go słuchać, mianowicie przyrodniemu bratu Kabuto.

– Przecież wymyślił – Padła logiczna odpowiedź.

– No tak, ale nie o to chodzi! Nie powinien się z tego śmiać!

Kabuto mruknął coś pod nosem.

– Co tam znowu mamroczesz, Krzysiu?

– Mówię, że nie ma sensu się tym przejmować, bo wszyscy umrzemy w ciągu pięćdziesięciu lat. Hutt River, mówi to panu coś?

Pablo westchnął ciężko; oplótł kolana szczupłymi ramionami i oparł się mocniej o ścianę. Siedzieli na górze piętrowego łóżka, w sypialni pomalowanej na stonowany odcień różu; Feliks, mimo podśmiechujek, czuł się zobowiązany dać im schronienie, więc obaj mieszkali w jego dworku na wsi, podczas gdy Polska częściej spędzał czas w warszawskiej kawalerce.

Gamingowy komputer świecący się jak choinka, zapas nielegalnych napojów energetycznych (Feliks miał znajomości w lokalnym spożywczaku) i przez większość czasu wolna chata; teoretycznie nie mieli na co narzekać, ale...

– Nie czuję się w pełni personifikacją państwa – przyznał San Escobar.

– Bo nie jesteś. Personifikujesz mema, który wymknął się spod kontroli. Gdyby nie Internet, nawet by cię nie było.

Pablo naburmuszył się.

– Mam bardziej rozwiniętą kulturę od ciebie. Mam mapę, język i hymn.

Kabuto nie odpowiedział; wpatrywał się przed siebie i marszczył brwi.

– Jeśli cię to pocieszy, to ja też nie widzę naszej przyszłości w tym zawodzie – rzucił w końcu.

Pablo pokręcił głową; Krzyś był gorszym czarnowidzem niż wujek Nikolai, a to już był wyczyn. Westchnął i postanowił zająć myśli czymś innym.

– Nudzi mi się tu. Odwiedziłbym chrzestnego – zasugerował. – Idziesz ze mną?

– Feliks mówił, że to nie jest dobry moment – Kabuto pokręcił głową. – Nawiedził go zmarły brat, czy coś. Chyba jest w bojowym nastroju.

Pablo zastanawiał się przez chwilę.

– Ej, a myślisz, że Hutt River czasem też nas będzie nawiedzał?

– Mam nadzieję – Kabuto posłał ponure spojrzenie stołowi w rogu pokoju, gdzie leżały luzem kartki i kilka kości do gry. – Nie skończyliśmy kampanii w D&D.


[aph] Bóle fandomoweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz