Rozdział 100: Złoto dla zuchwałych

258 45 16
                                    


– Co oglądasz, znowu patostreamy?

Feliks obrócił się przez ramię i posłał Gilbertowi mrożące krew w żyłach spojrzenie. Nie było efektywne.

– To. Są. Obrady. Sejmu. A. Nie. Patostreamy – wycedził przez zęby.

– Czy ja wiem, czy to taka wielka różnica – Prusy oparł się łokciami o oparcie fotela i spojrzał na ekran. – A jakby donejty podpiąć?

– Donejty są już od dawna – wymamrotał Polska, osuwając się nieco po oparciu. – Tylko... eeee... niepubliczne.

– Ale ja poważnie mówię o donejtach, a nie jakichś tam łapówkach – Prusy wycelował palcem w ekran. – Podpinasz pod streama, prowizja odchodzi, a resztą dzielimy się fifty fifty. Za tydzień będziesz mógł pojechać sobie na święta w jakieś ciepłe kraje, przecież to będzie hit.

– Nie ma mowy, nie odpieprzę czegoś takiego – odburknął Feliks, zakładając ręce na piersi. Milczał przez chwilę, a jego wzrok co chwila uciekał za oblepione śniegiem okno. Samotny pan w odblaskowej kamizelce walczył łopatą z zaspą na przejściu dla pieszych. – Ciepłe kraje, mówisz...

Prusy usiadł na skraju biurka, odsunąwszy wcześniej na bok stertę przedmiotów zalegających na blacie i czekał cierpliwie.

– Tak nie wolno...

Gilbert jedynie uniósł brew. Polska, rozglądając się gorączkowo, kontynuował:

– Więc trzeba to zrobić szybko. Ja ogarniam kwestie techniczne, ty puszczasz info wszystkimi dostępnymi kanałami. Zwiniemy się z hajsem, zanim się zorientują.

[aph] Bóle fandomoweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz