Rozdział 69: Biełyje rozy

495 69 20
                                    

A/N: Rozdział 69, więc będzie sugestywnie. Jak tu okazji nie wykorzystać? :D


– Prusak, a ty pamiętasz ten wieczór, co poszliśmy na miasto i to była katastrofa? – zapytał lekkim tonem Feliks, nie odrywając oczu od laptopa. Klepał w klawiaturę i co chwila klął pod nosem.

– Każdy wieczór z tobą jest katastrofą, uściślij, o który ci chodzi.

– Ten, kiedy wziąłem Białkę, poszliśmy na karaoke, a potem namówiliśmy Taurysa, by wypił setkę na odwagę i zaśpiewał jej „Biełyje rozy".

– A, pamiętam to. – Prusy uniósł głowę znad komiksu. Półleżał na kanapie i pasożytował, a tak przynajmniej określał to Polska. – Rzucała w niego popielniczką, a ty próbowałeś ją powstrzymać. Doskonale się wtedy bawiłem. Trzeba to kiedyś powtórzyć.

Feliks spojrzał na niego z ukosa, zaprzestając pisania e-maila z pogróżkami.

– Chwilami twoje umiłowanie do jego krzywdy mnie przeraża.

Gilbert wzruszył ramionami.

– Wyglądał na całkiem zadowolonego – stwierdził spokojnie. – A ona chyba pomyślała o czymś innym, bo nigdy nie widziałem jej tak czerwonej. Jak to tam szło? Ten fragment, podczas którego zaczęła się rozglądać za czymś, czym mogłaby w niego cisnąć?

Ja ich tak choczu sogpietʹ tiepłom, no biełyje rozy... U wsiech na głazach ja cełowatʹ i gładitʹ gotow... – zacytował Polska pod nosem perfekcyjną ruszczyzną. – W sumie... Nawet nie pomyślałem, że ona mogła zinterpretować to tak sugestywnie. To może nie była taka katastrofa, chociaż Licia unikał mnie potem przez tydzień...

– Nie unikał. Był zajęty.

Polska odsunął od siebie laptop i obróciwszy się gwałtownie na krześle, zmierzył Gilberta badawczym spojrzeniem.

– Ty coś wiesz.

– Wiem wiele. Uwłaczasz mojej inteligencji, Polen – żachnął się Prusy, udając, że nie ma pojęcia, do czego Feliks pije. Ten wywrócił oczyma.

– Coś między nimi w końcu ruszyło? – zapytał z podekscytowaniem. – Mów!

– Nie będę udzielał ci kluczowych informacji za darmo – Gilbert odłożył komiks na bok i założył ręce na piersi.

– To nie jest kluczowa informacja – Polska spojrzał na niego spode łba. – Nie będę znowu ci płacił, zapomnij!

– Każda informacja, której pragniesz, jest kluczową. Na ogół pragniesz wiedzieć wszystko, w szczególności to, co cię zupełnie nie dotyczy, więc nie zamierzam rezygnować z pobierania opłat za informacje, bo to niezwykle dochodowy biznes – wyjaśnił spokojnie Gilbert. – A siatka wywiadowcza sama się nie opłaci, Polen.

Feliks wywrócił oczami, ale sięgnął do kieszeni. Wypuszczając powietrze z rezygnacją, znalazł portfel i wyciągnął stamtąd sto złotych. Rzucił je w kierunku Gilberta; banknot, oczywiście zbyt lekki, by dosięgnąć celu, zawirował w powietrzu i opadł na dywan.

– Więcej ci nie dam, bo pójdę siedzieć za współfinansowanie terroryzmu, czy co tam robisz po nocach.

– Ja jestem czysty, to ty wysyłasz e-maile z pogróżkami do ministra – zauważył Prusy.

Feliks gwałtownie zamknął laptopa.

– To sprawy państwowe – powiedział głośno. – Ja tylko sugeruję, by więcej nie pisał takich okropnych rzeczy na Twitterze, bo może mi się wymsknąć coś przykrego– zerknął znacząco na grubą teczkę leżącą na biurku. – Mów, co działo się przez tamten tydzień!

– Przyjechała do niego – Prusy uniósł znacząco brew. – Do jego mieszkania. Chodzili razem po bułki.

– Każdego ranka? – zapytał Feliks, uśmiechając się szeroko.

– Każdego ranka. Wyglądała na bardzo zadowoloną – Gilbert poruszył brwiami.

– Może mają tam bardzo smaczne pieczywo? – zasugerował niewinnie Feliks.

– Tak, to na pewno to – Gilbert wyszczerzył wszystkie zęby.

Ich radosne omawianie życia intymnego Białorusi i Litwy przerwało pukanie do drzwi.

– O, o wilku mowa – zauważył Polska. – Właź, stary, otwarte... Już nie zamykam, i tak każdy ma klucze...

– Feliksai, przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale czy nie masz może... – Litwa zatrzymał się w drzwiach, widząc wpatrzone w niego dwie pary złośliwych ślepi i natychmiast zapomniał, po co przyszedł. – Coś się stało? – zapytał ostrożnie i na wszelki wypadek cofnął się o krok.

– Smakowało ci? – zagadnął Prusy, a jego oczy zabłysły szatańsko.

– Co mi smakowało...? – Taurys zrobił drugi krok w tył.

Polska i Prusy wymienili znaczące spojrzenia; Litwa lekko zbladł, bo takie nagłe porozumienie nigdy nie przynosiło dla niego nic dobrego.

– Pieczywo kupowane z Białką – zlitował się Feliks, gdy milczenie się przedłużało, a Taurys już zaczął planować ucieczkę. – Pytamy, czy dobrze się bawiliście w Wilnie.

Tym razem Taurys natychmiast poczerwieniał.

– Skąd to wiecie? – zapytał, uciekając wzrokiem, ale zdradził go delikatny uśmiech w kąciku warg. – Nikomu nie mówiliśmy...

Polska rzucił Prusom pytające spojrzenie; Taurys natychmiast również na niego spojrzał, marszcząc brwi.

Gilbert wzruszył ramionami, sięgnął po leżącą na dywanie stówę i znowu zajął się komiksem.

– Wywiad nie zdradza swoich sztuczek. 

[aph] Bóle fandomoweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz