Rozdział 42: Piękno poezji

666 63 6
                                    


– Czy to prawda, że Prusy od rana cytuje polskie wiersze miłosne Rosji? – zagadnął zdumiony Francja, opierając się ramionami o oparcie krzesła Feliksa. – Non stop?

Ten, ku zdumieniu Francisa, zachichotał i zerknął na szeroko otwarte drzwi sali konferencyjnej. Na korytarzu usłyszeli znajome, ciężkie kroki Iwana.

– To nie jest wiersz miłosny – uściślił. – Ale ja Prusaka teraz za to szanuję... Warto było pozwolić mu wleźć do domu i z nudów przeszukiwać półki z poezją...

– Nie rozumiem – westchnął Francja.

– Jak usłyszysz, to zrozumiesz – Polska puścił mu oko, a potem uniósł dłoń w uciszającym geście. – Teraz.

– Prussija, ale ja już pojął... Kto to widział, żeby tak człeka poczciwego nękać... – jęknął Rosja niemrawo, przechodząc obok drzwi. Miał bardzo nieswoją minę. 

Zaraz za nim w zasięgu wzroku pojawił Prusy; recytował wiersz jak katarynka z szerokim uśmiechem przylepionym do warg, nie dając sobie nawet przerwy na zaczerpnięcie oddechu.

Feliks, z jaśniejącymi oczami, sam zaczął bezgłośnie poruszać ustami.

– Słuchaj teraz...

– ...milszy mi jest pantofelek od ciebie, ty skurwysynie! – deklamował triumfalnie Prusy.

– Prussijaaaa!

Gilbert natychmiast zaczął wiersz od nowa.

Dzieci są milsze od dorosłych...

Z wolna ich głosy oddalały się od sali konferencyjnej. Francja siedział z lekko otwartymi ustami, a tymczasem Polska trząsł się z powodu tłumionego śmiechu.

– Poezja – wychrypiał. – Poezja jest cudowna. Widzisz, Francis...? Nawet takiego Prusaka można skutecznie odchamić.


***

A/N:  Wiersz to oczywiście "Pantofelek" Bursy. Ktoś nie zna poezji Bursy? No? To nadrabiać, bo złoto :D a ja tymczasem próbuję się skupić, by napisać coś dłuższego niż dwieście słów, ale idzie mi kiepsko... 
PS w poprzednim rozdziale też było nawiązanie do jego poezji, ktoś wyłapał? :D


[aph] Bóle fandomoweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz