A/N: Ot, taka ciekawostka na dziś :)
ship? PrusLiet? Maybe? :> multishipping mi ostatnio się mocno uaktywnił :D
– Odchodzisz już trzydziesty raz... – nucił Taurys, stojąc przy kuchence. Włosy miał spięte na karku, a na sobie fartuch. – Trzydziesty raz zostaję sam...
– Co pichcisz? – zagadnął znajomy głos za jego plecami.
Litwa westchnął i zerknął na wyświetlacz kuchenki. Elektroniczny zegar wskazywał czternastą.
– Co robisz w moim domu? – spytał, odwracając się i odkładając trzymaną w dłoni drewnianą łyżkę na bok.
– Pytam się, co pichcisz – odparł spokojnie Prusy, zaglądając do garnka. – Eeee, cepeliny? – zapytał lekko zawiedziony na widok owalnych kawałków ciasta, które już zdążyły wypłynąć na wierzch wrzątku. Obok, na patelni, przysmażały się cebulka i skwarki. – Tak zaszedłem, sprawdzić, co u starego znajomego słychać...
– I postanowiłeś wprosić na obiad do mnie, by nie musieć gotować samemu? – Taurys uniósł lekko brew i powrócił do pilnowania gotujących się kartaczy. – Desperat z ciebie...
– Sorry, ale jedyne zeppeliny, jakie toleruję, to te latające na wodór – odparł Gilbert, odsuwając się od kuchenki. – No i Led Zeppelin, oczywiście. Nie byli tak zajebiści jak ja, ale już niewiele im brakowało... A tak w ogóle – Wycelował palcem w Litwę. – Wcale się nie wpraszam, chyba kpisz, Litauen...
– Wiem, mam ich wszystkie płyty na winylu – mruknął Litwa pod nosem, ignorując ostatnie zdanie.
Prusy zerknął na niego zaciekawiony, opuszczając palec.
– Wąski, jak ty mnie zaimponowałeś w tej chwili... – zacytował z uznaniem w głosie.
– Nie wiem, jakie filmy puszcza ci Feliks, ale niech puszcza mniej – Litwa zerknął na niego z dezaprobatą.
– Dobrze, że nie wiesz, jakie filmy puszcza mi Ludwig – mruknął Prusy z krzywym uśmieszkiem na ustach.
– Serio? – Litwa zmarszczył lekko brwi.
– Jasne, że nie serio, żartowałem, bez przesady, aż tak blisko nie jesteśmy – Gilbert skrzywił się z wyraźną odrazą. – Tfu... – Przez chwilę obserwował, jak Taurys za pomocą łyżki cedzakowej wyciąga gotowe cepeliny z wody. – Z czym to coś jest? – zagadnął od niechcenia. – Tak tylko pytam...
– Z mięsem wołowo-wieprzowym – Litwa zdjął z ognia patelnię. – Daj drugi talerz, jest w tamtej szafce. A jak chcesz coś do picia, to w lodówce są kwas i coca-cola – powiedział spokojnie, dorzucając skwarki na wierzch kartaczy. – Herbatę czy kawę zrób sobie sam.
– Mówiłem, że nie przyszedłem na obiad – prychnął Gilbert, ale zanurkował we wspomnianej szafce. – Ale skoro tak nalegasz, by mnie ugościć... Zobaczymy, czy to będzie w ogóle jadalne... – wyprostował się i podsunął talerz pod łyżkę. – Hmm, faktycznie wyglądają trochę jak zeppeliny, jak się nieco zmruży oczy...
– Jedz – przerwał mu Taurys, wrzucając na talerz kartacze. – Nim się rozmyślę i cię stąd wyrzucę.
**
tu chyba trzeba przypis:
cepeliny, kartacze - rodzaj nadziewanej pyzy ziemniaczanej, na Litwie uznawane za danie narodowe, znane też w północno-wschodniej Polsce. Nazwa pochodzi od zeppelinów, niemieckich sterowców (statków powietrznych) konstrukcji Ferdinanda von Zeppelina. Zdjęcie płonącego Hindenburga, najsłynniejszego i największego sterowca, który spłonął w 1937 podczas cumowania w USA, brytyjski zespół Led Zeppelin umieścił na okładce swojej debiutanckiej płyty z 1969 r.
CZYTASZ
[aph] Bóle fandomowe
FanfictionGarść hetaliowych drabbli i okruszków, just for your entertainment :) Komedia, oklepane motywy, absurd bez większego sensu, pisane z doskoku one-shoty. Zbiorek wszystkiego, co jest zbyt małe na własną opowieść i miejsce na ewentualne eksperymenty z...