A/N: No heja w 2024 :D
– Nie wytrzymasz nawet dnia.
– Nie, Prusy – Feliks założył ręce na ramiona. – Już postanowiłem. Potrzebuję tej zmiany w moim życiu. Zbyt długo się to już za mną ciągnie. Muszę z tym skończyć. Odmienić mój PR.
– Ta, jasne – Prusy wychylił gałkę pada maksymalnie w bok; piękne białe Porsche z biało-czerwoną szachownicą na spoilerze skosiło ostry zakręt, wpadło w zarośla i przelewitowało nad gruntem jeszcze dobre sto metrów, nim rąbnęło w słup, dachowało kilkukrotnie, a potem, jak gdyby nigdy nic, podskoczyło i stanęło na własne koła, gotowe do dalszej jazdy. Prusy pomyślał mimochodem, że to chyba jakaś metafora. – Nie dasz rady.
– A właśnie, że dam! – zaperzył się Polska. – Mam już dość! To słowo jest w każdym fanfiku o mnie, ba, w każdej notce encyklopedycznej! Wiesz, ile ja słyszałem już głupich żartów od moich polityków? Nie chcę, by do końca życia to właśnie to mnie definiowało. To jest moje postanowienie noworoczne.
Prusy zerknął na kalendarz – piętnasty stycznia.
Dwa bite tygodnie; jak na Feliksa, był to historycznie długi okres życia postanowienia noworocznego, więc Gilbert mimowolnie poczuł podziw.
Żeby jednak nie dać Polsce tej satysfakcji, zmusił się do zamaskowania tej emocji, więc o uznaniu tym wiedzą od tej pory jedynie trzy osoby boskie: autor, narrator i czytelnik.
Prusy uśmiechnął się szyderczo, bo w tym był dobry, a poza tym, był to sprawdzony sposób, by Polsce podnieść ciśnienie.
– Nie dasz rady – oznajmił pewnie.
Spojrzenie Polski płonęło. Prusy zarechotał w myślach; podpuszczanie Łukasiewicza to była najlepsza rozrywka, jaką poznał w życiu. Oczywiście, z tych legalnych.
– Oczywiście, że dam! – sarknął Feliks, opadając na kanapę i praktycznie wyrywając pada z rąk Gilberta. – I przestań się znęcać nad moim pięknym Porsche!
Z językiem między zębami zaczął pruć sportowym autem przez brytyjskie wioski; wiedza motoryzacyjna Feliksa ograniczała się do tego, że Maluch ma silnik z tyłu, ale to nie przeszkadzało mu bawić się wyśmienicie w najnowszej grze.
Prusy tymczasem poczuł się zignorowany, a to nigdy nie wróżyło dobrze.
– To jest niewykonalne, Polen.
– Taa, jasne. Jestem specjalistą od wykonywania rzeczy niewykonalnych. Bruuuum!
Tak, Prusy coś tam kojarzył; tak chyba brzmiał opis Feliksa na LinkedIn.
– Dobra – rzucił nagle. – Masz rację. Wytrwasz w tym postanowieniu i zaprezentujesz światu nową wersję siebie. Z imponująco poszerzonym słownictwem.
Polska aż zwolnił do zera.
– Dobrze się czujesz? – zapytał, mrużąc podejrzliwie oczy.
– Ja? Doskonale – zdziwił się Gilbert, a potem metaforycznie załadował pełny magazynek do karabinku. – Przypomnij mi, w jaki sposób pokonaliście mnie pod Grunwaldem?
– Pamięć ci siada, czy co? – Feliks zamrugał, zdziwiony pytaniem i wolno ruszył samochodem z miejsca.
– Odpowiedz.
Feliks poruszył się niespokojnie.
– Całkowicie rozgromiliśmy – rzucił z lekkim wysiłkiem.
Pierwsza seria tylko drasnęła; Prusy nie myślał wiele nad kolejnym pytaniem.
– Byłeś zadowolony z hołdu pruskiego?
Czasem trzeba było sięgnąć po niewygodne kawałki własnego życia, jeśli efekt był tego warty: Polska zaczął dziwnie wiercić się w miejscu.
– Stuprocentowo – wydusił z siebie.
Druga seria.
– Podoba ci się Forza? – zagadnął Gilbert niewinnie, wskazując podbródkiem telewizor. – Dobra gierka, nie?
– To... Absolutnie tak.
Ha, pierwsze potknięcie. Prusy przyznał sobie punkt, a tymczasem Polska chyba domyślił się, do czego Gilbert dąży:
– Mógłbyś przestać?!
– Ale co? – zdziwił się Gilbert, szczerząc się szatańsko. – Po prostu rozmawiamy, nie? Próbuję cię lepiej poznać. Paluszki to twoja ulubiona przekąska?
Polska przełknął nerwowo ślinę i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy w walce ze słowem, które próbowało wydostać się z jego ust.
W kwestii tego wyrazu Łukasiewicz był podobno pionierem, korzystając z niego już na dworze Mieszka I; tak przynajmniej pisało w jednym ze słowników etymologicznych.
I on myśli, że ot tak po prostu porzuci część siebie, Prusy pokręcił głową z politowaniem. Każde jego postanowienie noworoczne jest gorsze od poprzedniego, wszystkie mam zapisane w pamiętnikach.
Czasami słyszał je osobiście, czasami zdobywał tę informację pośrednio, ale miał całą kolekcję postanowień Feliksa u siebie i mógł zdecydowanie stwierdzić, że poziomem kretynizmu to obecne zbliżało się jedynie do decyzji o ścięciu włosów i zastąpieniu ich peruką (początek XVII wieku, tom siedemdziesiąty czwarty, strona dwieście trzy, informacja wyciągnięta siłą od Laurinaitisa).
Plotka głosiła, że Feliks wycofał się z tego pomysłu dopiero na widok nożyc i drżących rąk cyrulika, udowadniając, że jakiś tam zalążek instynktu samozachowawczego ma. Szkoda, że mnie przy tym nie było, westchnął Prusy, a potem skupił się na obserwacji teraźniejszego Polski, bo co jak co, ale waleczności nigdy nie można było mu odmówić.
Minuta, dwie, pięć... Feliks zaciskał szczęki, oddychał ciężko, wiercił się, wbijał paznokcie w kanapę i zagryzał wargi tak mocno, że aż dziwne, że nie zaczęły krwawić. Ktoś inny już dawno by się złamał, stwierdził Prusy z zadowoleniem, a poziom jego uznania dla polskiej heroiczności wzrósł. W tajemnicy, oczywiście.
W ciszy, jaka zapadła, Prusy bez problemu mógł usłyszeć chaotycznie łomotanie serca Polski, a Apple Watch na feliksowym nadgarstku zaczął sygnalizować stan zagrożenia życia. Porsche stało pośrodku ronda w Edynburgu, ciche i zapomniane.
Poprawić, strzelić jeszcze raz, czy poczekać, aż sam pęknie? Gilbert położył palec na metaforycznym spuście i po sekundzie wahania pociągnął za cyngiel, przerywając napiętą ciszę:
– Tęsknisz za Pierwszą Rzeczpospolitą?
– Totalnie! – wybuchnął Feliks i zorientował się, co zrobił; przycisnął dłonie do ust, jęknął głucho, a potem posłał Prusom mordercze spojrzenie.
Ten uśmiechnął się triumfalnie i bez słowa wyciągnął pada z rąk Polski.
– Trafiony, zatopiony.

CZYTASZ
[aph] Bóle fandomowe
FanfictionGarść hetaliowych drabbli i okruszków, just for your entertainment :) Komedia, oklepane motywy, absurd bez większego sensu, pisane z doskoku one-shoty. Zbiorek wszystkiego, co jest zbyt małe na własną opowieść i miejsce na ewentualne eksperymenty z...