Wydarzenia z dworca King's Cross i towarzysząca im zmiana nastrojów w czarodziejskiem społeczeństwie były głównym tematem rozmów w Hogwarcie przez kolejne tygodnie. Wszyscy, zarówno nauczyciele jak i uczniowie wyczuwali, że coś się zmienia. O tym, o czym do tej pory szeptano, zaczęto mówić na głos. Wyższość, często okazywana przez niektórych czystokrwistych uczniów innym, zmieniła się w jawną pogardę i nienawiść podszyte poczuciem bezkarności. Gdzieś ponad tym wszystkim toczyło się jednak normalne życie. Dokładnie tak, jak toczy się na każdej wojnie i podczas każdego kryzysu. Dni Jacqueline i jej przyjaciół były nadal wypełnione głównie nauką, dowcipami robionymi sobie nawzajem czy innym uczniom, odwiedzinami u Hagrida i odkrywaniem uroków Hogsmeade, oraz prowadzących do niego tajnych przejść.☘️
Każda kolejna lekcja starożytnych run utwierdzała Jacqueline w przekonaniu, że zapisanie się na te zajęcia było fantastycznym pomysłem. Na pewno dużą rolę odgrywał fakt, że na tych zajęciach jej pochodzenie stanowiło atut, z którego mogła być dumna, a nie powód do wstydu. Podobało jej się również, że na zajęciach uczyli się nie tylko runicznego alfabetu, ale też zasad starożytnej magii.
Profesor McKinnon często podczas swoich wykładów nawiązywał do innych przedmiotów, chcąc pokazać im jak wszystko się ze sobą łączy. Jednym razem tłumaczył, że obecność czarodziejskich roślin na danym terenie można wykorzystać w badaniach archeologicznych, bo takie rośliny żyją tylko w miejscach dogłębnie przesiąkniętych magią. Innym opowiadał o lukach utworzonych dzięki starożytnej magii w zaklęciach antydeportacyjnych, które pozwalają uzdrowicielom teleportować się do tych, którzy wzywają pomocy.
Na jednej z listopadowych lekcji nawiązał z kolei do podstaw działania czarnej magii, gdyż jego zdaniem tylko rozumiejąc wroga, można się przed nim skutecznie bronić.
– Jak państwo myślą, co jest największym celem i dążeniem tych, którzy parają się czarną magią? – zapytał klasę, ale nikt nie palił się do odpowiedzi. W końcu Lily podniosła rękę.
– Władza? – zgadła.
– To narządzie do celu, nie cel sam w sobie. Dalej? – McKinnon usiadł na skraju swojego biurka, przyglądając im się bacznie. – Podpowiem państwu, wynikiem tego dążenia są inferiusy, czy jak kto woli zombie, wampiry oraz wszystkie stwory, które określamy jako żywe trupy.
Davina Lachlan podniosła rękę, zgłaszając się do odpowiedzi.
– Wszystkie te stworzenia powstały w nieudanych próbach ożywienia zmarłych – powiedziała powoli.
– Racja – przyznał jej McKinnon – Więc co jest celem czarnej magii lub mówiąc nieco bardzo poetycko, zła?
– Przecież to bez sensu, wszyscy wiedzą, że nie da się przywrócić życia zmarłym – wtrąciła Jacqueline, zapominając o podniesieniu ręki, za co McKinonn obdarzył ją karcącym spojrzeniem.
– Dlaczego nie? – zapytał ją, a Jacqueline skrzywiła się, chociaż dobrze wiedziała, że jego pytania mają jedynie skłonić ich do myślenia.
– Bo to wbrew naturze – powiedziała z przekonaniem, a McKinnon skinął głową, patrząc na nią nieco smutno.
– Brawo, panny Lachlan i O'Hara właśnie zwięźle wyjaśniły państwu, czego tak naprawdę pragnie czarna magia i co ją powstrzymuje – podsumował.
Niestety większość klasy nadal patrzyła po sobie z zakłopotaniem, jakby ta dyskusja jednak niewiele wyjaśniła. Profesor westchnął, co Jacqueline zrozumiała jako wyraz ubolewania nad ich tępotą. Wstał z biurka i zaczął krążyć po klasie.
CZYTASZ
Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]
FanfictionKrwawe Kłopoty w Irlandii Północnej i Pierwsza Wojna czarodziejów zaczynają się z początkiem lat siedemdziesiątych. Być może obie te wojny mają ze sobą więcej wspólnego, niż ktokolwiek się spodziewa? Oba konflikty poznaje Jacqueline O'Hara, która p...