56.Wyjątkowo ciepłe lato cz.3

473 44 182
                                    


Do ostatniej części rozdziału polecam odpalić piosenkę podlinkowaną w komentarzu ;)


Nie było dobrze.

Jacqueline musiała w końcu sama przed sobą przyznać, że sytuacja z Syriuszem powoli zaczęła wymykać się jej spod kontroli. W noc po tym, jak odwiedziła go w pracy, znowu śniła o nim w taki sposób. Gdyby chociaż na samym śnie się skończyło... Obudziła się przytulona do Syriusza, z twarzą przyciśnięta do jego szyi i nogą wciśnięta między jego łydki. Merlinie, przecież gdyby się wtedy obudził, spaliłaby się ze wstydu. Jeszcze tego brakuje, żeby go zaczęła molestować przez sen. Kto robi takie rzeczy?

Nie powinna była w ogóle doprowadzać do takich sytuacji między nimi. Oczywiście nic się nie działo, ale jednak z boku można by sobie różne rzeczy pomyśleć. Zgadzanie się na to całe siedzenie u siebie było błędem i Jacqueline miała tego pełną świadomość. Tyle że mimo tego w ogóle nie żałowała. Przeciwnie, podczas ostatnich tygodni czuła się tak spokojna i szczęśliwa jak chyba jeszcze nigdy w życiu i ciężko było zaprzeczyć, że była to głównie zasługa Syriusza.

Nawet kiedy myślała o Kieranie lub słuchała w radio wiadomości z Belfastu. Nawet kiedy razem czytali w Proroku Codziennym doniesienia o kolejnych ofiarach i nieporadnych działaniach Ministerstwa, które zwiastowały, że lada moment dojdzie do jakiejś potężnej eskalacji. Mimo podskórnego strachu i niedającej się odpędzić niepewności jakoś lżej było jej ze świadomością, że jeśli przyjdzie co do czego, będą w tym razem. I tak jak powiedziała Syriuszowi, kiedy zabrał ją na tę cudowną przejażdżkę motocyklem, miała poczucie, że przy nim nie musiałaby niczego się bać.

Z drugiej strony towarzyszyła jej nieustanna niepewność co do własnych emocji. Zwłaszcza tych, którym nawet we własnej głowie nie chciała dawać żadnych nazw. Pewnie, gdyby nie sygnały tak jawnie wysyłane przez własną podświadomość i organizm w losowych momentach oblewający policzki delikatną czerwienią albo skracający oddech zupełnie bez powodu, wyparłaby możliwość, że cokolwiek się w ich relacji zmieniło. Choć właściwie nie potrafiłaby powiedzieć, co dokładnie się zmieniło.

Może fakt, że Syriusz zdawał się korzystać z każdej, nawet najdrobniejszej okazji, by jej dotknąć? Choćby miało być to tylko delikatne muśnięcie jej talii, kiedy mijali się w drzwiach do kuchni, nakrywając do śniadania. Albo podanie jej dłoni, kiedy podczas nocnego powrotu do domu, natrafili na jakiś spadzisty teren, z którymi jej wiązane wokół kostki sandałki, mogłyby sobie nie poradzić. Może to, że ona sama wypatrywała każdego takiego momentu? Że cieszyła się uwagą Syriusza, jego drobnymi, z pozoru nic nieznaczącymi komplementami, które czasem zdarzało mu się jej prawić mniej lub bardziej wprost. Że co wieczór czekała na niego, a humor od razu jej się poprawiał, jak tylko przekraczał próg pubu? W końcu, że odczuwała niemożliwy do zwalczenia żal, na myśl, że już wkrótce trzeba będzie wrócić do szkoły, a wszystko to zostanie jedynie wspomnieniem upalnego lata. 

O tym, że to, co było między nimi, (cokolwiek to było) mogłoby trwać również w szkole, wolała nie myśleć. Zawsze w takich momentach w jej głowie odzywał się cichy, ale bardzo kpiący głosik, który podpowiadał jej, że Syriusz spędzał z nią czas, bo po prostu nic lepszego nie miał do roboty. Że nie była żadnym jego wyborem, a jedynie najprostszą opcją, którą miał pod ręką. Że kiedy wrócą do szkoły, jak zwykle wciągnie go szalony wir wydarzeń i ludzi – choć pewnie raczej należałaby powiedzieć, że to on sam tworzył taki wir, w który wpadali inni, a ona będzie kręcić się gdzieś na dalszej orbicie tego małego wszechświata, jak to zwykle bywało.

Zresztą po powrocie do szkoły będzie musiała właściwie od pierwszego dnia solidnie przyłożyć się do roboty. Jeśli chciała poważnie myśleć o zostaniu uzdrowicielem, musiała zdobyć najlepsze wyniki z owutemów, do czego sama inteligencja i trochę szczęścia nie wystarczą. Na tym powinna się skupić, zamiast myśleć o mrzonkach. W momentach, kiedy napadały ją tego rodzaju myśli, wewnętrzny głos w jej głowie zaczynał brzmieć bardzo podobnie do głosu mamy, kiedy przypominała jej, że najważniejsza jest nauka.

Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz