21.Romantyzm po irlandzku

565 53 380
                                    


Bardzo mocno zapraszam  do zapoznania się z przypisami  pod rozdziałem.

Poniżej piosenka śpiewana przez Jacqueline w rozdziale.

Solas - The Wind That Shakes the Barely

Pierwsze dni października przywitały mieszkańców Hogwartu ciepłą i słoneczną pogodą. Drzewa Zakazanego Lasu zaczynały nabierać złocisto – czerwonych barw, które powoli kierowały rozbiegane myśli uczniów, w stronę odległego jeszcze Halloween.

W piątkowe popołudnie Syriusz i Jaqueline rozsiedli się na kocach, ze swoimi gitarami w cieniu wielkiego dębu przy jeziorze. James, Peter i Remus siedzieli koło nich, każdy częściowo słuchając ich brzdękania, a częściowo zajmując się swoimi sprawami. James – wykresami przedstawiającymi najsłynniejsze mecze quidditcha, Remus – dodatkową lekturą z obrony przed czarną magią, a Peter podglądaniem to jednego, to drugiego.

Syriusz podczas wakacji podpadł w lekką obsesję na punkcie mugolskiego zespołu Queen i od początku roku zamęczał Jacqueline prośbami o wspólne granie ich piosenek. Jacqueline również polubiła nieco mocniejszą muzykę, niż folk, do którego była przyzwyczajona, ale przekonanie Syriusza, że będzie potrafiła zagrać to samo co świeżo odkryte gwiazdy brytyjskiego rocka, nieco ją przytłaczało.

– Gdzie ci tak śpieszno? – Jacqueline lekko traciła kolanem Syriusza, który notorycznie przyśpieszał grę. Zupełnie jakby Seven Seas Of Rhye było jeszcze za wolne.

– Sorry. – Syriusz uśmiechnął się przepraszająco i posłusznie zwolnił tempo. Gra na gitarze była jedynym momentem jego życia, podczas którego był w stanie wykrzesać z siebie odrobinę pokory – przynajmniej na razie.

O dziwo w pewnym momencie Mary i Margaret, które do tej pory siedziały nieco dalej na swoich pelerynach, ostrożnie dosiadły się do nich, najwyraźniej skuszone muzyką.

Choć jak do tej pory ten rok szkolny upływał bez większych kłótni pomiędzy nią i Margaret, Jacqueline nie łudziła się, że ten stan rzeczy potrwa długo. Doskonale wiedziała, że prędzej czy później zdarzy się coś, co po raz kolejny je poróżni, ale póki co może należało korzystać z chwili spokoju. 

– Świetnie wam idzie, całkiem jak oryginał – powiedziała uprzejmie Mary, kiedy skończyli. – Może zagrasz coś romantycznego, Jacqueline? W końcu znasz tyle różnych piosenek – dodała po chwili, z czymś co przypominało westchnięcie.

Proszę, proszę, najpierw Kieran, teraz Mary. Chyba coś zaczęli do wody sypać.

Mary była stanowczo najcichszą lokatorką ich dormitorium. Zwykle pozostawała nieco w cieniu Margaret i sama wiele nie mówiła, przez co miała opinię nieśmiałej. Jacqueline zawsze uważała, że Mary może i najmniej mówi, za to słyszy, widzi i domyśla się znacznie więcej niż inni ludzie z ich rocznika.

– Nie wiem, czy któraś z piosenek, które znam, ci się spodoba. Irlandzki romantyzm jest trochę dobijający – zauważyła Jacqueline, ale mimowolnie zaczęła lekko  uderzać w struny i po chwili cicho zanuciła:

I sat within a valley green
I sat me with my true love
My sad heart strove the two between
The old love and the new love

Nie była to najbardziej romantyczna piosenka, jaką znała, ale pomyślała, że może przy okazji dać małego prztyczka w nos Margaret, a takiej okazji nie mogła sobie darować – nawet jeśli miała świadomość, że to nie do końca dojrzałe.

Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz