Jacqueline weszła do Pokoju Życzeń, który przybrał postać dublińskiego mieszkania rodziców Eleny. Jej przyjaciółka siedziała już wygodnie umoszczona na kanapie, a na kawowym stoliku przed nią stała otwarta butelka wina i dwa kieliszki w których już napowietrzał się burgundowy płyn.
– Też przyniosłam. – Jacqueline wyciągnęła z torby lekko przykurzoną butelkę. – Dzięki, że przyszłaś – powiedziała, zerkając na leżący na stoliku liścik, który przesłała jej pół godziny wcześniej.
– Nie ma sprawy. Tak mi się wydawało, że może będziesz chciała pogadać – stwierdziła Elena spokojnie.
– Słyszałaś, co ludzie zaczęli opowiadać po meczu? – upewniła się Jacqueline, choć przecież musieli już o tym słyszeć dokładnie wszyscy w zamku od portretów w gabinecie profesora Dumbledore'a przez panią Norris po Jęczącą Martę.
– Mhm.
– Przepraszam, że ci wcześniej o tym nie powiedziałam – westchnęła Jacqueline. – Syriusz miał nadzieję, że nikt się nie dowie i nie chciałam...
– W porządku, rozumiem przecież. Spędził u Potterów całe wakacje?
– Przyleciał na miotle w drugiej połowie lipca. Po prostu w środku nocy pojawił się na ganku. Chciał się tylko przekimać, ale James nie pozwolił mu odejść. A potem James pojechał na obóz quidditcha i tak jakby... zostaliśmy sami.
– Mhm – potwierdziła Elana, oczekującym tonem.
Jacqueline nabrała tchu i zebrała się w sobie. Było jej okropnie wstyd, ale jednocześnie czuła, że eksploduje, jeśli w końcu się komuś nie zwierzy.
– Obiecujesz, że nie będziesz się ze mnie śmiać, jak coś ci powiem?
Elena uniosła brwi, jakby uznała to pytanie za nieco dziwne, ale przytaknęła.
– Obiecuję, chociaż jeśli słusznie się domyślam, co chcesz powiedzieć, to nie mam pojęcia, dlaczego miałabym się śmiać.
Jacqueline chwyciła swój kieliszek z winem i wypiła do dna całą lampkę. Za to, kiedy już raz zaczęła mówić nie przerwała, aż nie wyrzuciła z siebie wszystkiego. Od nocy po pojawieniu się Syriusza, kiedy przyszła do niego po raz pierwszy aż do pocałunku w barze. Oczywiście nie streszczała przyjaciółce treści ich nocnych rozmów, które uważała za zbyt prywatne, ale i nawet same suche fakty wystarczyły, by wyrobić sobie ogląd na sytuację, w którą sama tak chętnie i z entuzjazmem wdepnęła. Elena kiwała co jakiś czas głową na znak, że słuchała i rozumiała, ale nie przerwała jej, pozwalając wyrzucić z siebie zbierające się od tygodni emocje.
Jacqueline doszła do momentu, w którym James z całym impetem wparował do pubu, przerywając ich pocałunek i w końcu zaczerpnęła tchu i przy okazji pociągnęła solidny łyk winna.
– Okey jak na razie wszystko jasne.
– Co? Nie jesteś... no nie wiem... zaskoczona? – zasugerowała Jacqueline, kompletnie zszokowana stoickim spokojem, z jakim Elena przyjęła jej rewelacje.
– Czym na Merlina, miałabym być zaskoczona? – zaśmiała się Elena, wprawiając Jacqueline w jeszcze większe zdumienie. – Chyba tylko tym, że dopiero teraz się to stało.
– Serio?
– Jacqueline... – westchnęła ciężko Elena. – Ja naprawdę sobie zdaje sprawę, że jesteś najbardziej nieporadną uczuciowo dziewczyną w Szkocji...
– Myślałam, że na świecie – wtrąciła niemrawo Jacqueline.
– Ale chyba nie chcesz mi powiedzieć, że naprawdę wcześniej nic nie zauważyłaś. Przecież coś między wami było od miesięcy, jeśli nie od lat.
CZYTASZ
Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]
FanfictionKrwawe Kłopoty w Irlandii Północnej i Pierwsza Wojna czarodziejów zaczynają się z początkiem lat siedemdziesiątych. Być może obie te wojny mają ze sobą więcej wspólnego, niż ktokolwiek się spodziewa? Oba konflikty poznaje Jacqueline O'Hara, która p...