38.Zacieśnianie więzi

371 42 251
                                    




Grudzień mijał piątoklasistom w oparach zmęczenia i stresu nieustannie potęgowanego przez nauczycieli, którzy nie potrafili wypowiedzieć jednego zdania bez wspominania o zbliżających się wielkimi krokami egzaminach. Oczywiście ile ludzi, tyle sposób radzenia sobie ze stresem, na co liczne dowody dostarczali uczniowie piątego roku. Niektórzy stres zajadali, inni próbowali go z siebie wyrzucić na szkolnych korytarzach w postaci łajnobomb. Część usiłowała go po prostu zignorować i poczekać w bibliotece na lepsze czasy, a inni starali się go wypędzić z organizmu przy użyciu alkoholu i papierosów. Wszyscy za to zgodnie wypatrywali Bożego Narodzenia i związanej z nim przerwy w nauce i nieustannym myśleniu o egzaminach.

Jacqueline po dziwnej rozmowie z Syriuszem czuła się jeszcze bardziej skołowana niż wcześniej. Nigdy wcześniej nie przyszło jej do głowy, że ostatnia rozmowa z mamą mogła odcisnąć na niej aż takie piętno, tym bardziej że setki już razy tłumaczyła sobie, że nie powinna tak kurczowo się jej trzymać. Przecież Deirdre wcale nie chciałaby, żeby Jacqueline była zawsze sama. To by było całkowicie bez sensu. Z drugiej strony... sama skończyła z dzieckiem i złamanym sercem, a tego raczej też by nie życzyła Jacqueline. Ona sama by sobie tego nie życzyła, za dobrze pamiętała, ile jej mama zniosła w ciągu tych wszystkich lat, które spędziły same tylko we dwie. Rozmyślając nad tym wszystkim gdzieś pomiędzy lekcjami, a ślęczeniem nad książkami w bibliotece, doszła do wniosku, że nie powinna o tym myśleć w ogóle i wzorem Eleny skupić się tylko na nauce. Oczywiście to był dopiero drugi wniosek. Pierwszy był taki, że Syriusz nie miał pojęcia, o czym mówił i słuchanie go nie miało najmniejszego sensu.

Co do samego Syriusza to ostatnio zrobił się jeszcze bardziej nieznośny niż zwykle. Jacqueline podejrzewała, że miało to związek z jego stosunkami z Regulusem, które zrobiły się jeszcze bardziej napięte. Zaraz po urodzinach Syriusza Regulus dał mu prezent na korytarzu, z bardzo chłodnym komentarzem o zapraszaniu na imprezę całej szkoły poza bratem. Jacqueline uważała, że to z jego strony dość niskie zagranie, bo Syriusz nie raz wyciągał do niego rękę, którą ten odrzucał, więc było dość oczywiste, że i tak by nie przyszedł. Kiedy jednak James skomentował tę sytuację w dość podobnym tonie, Syriusz jedynie się najeżył i zniknął gdzieś, na resztę dnia. Do ponownej konfrontacji doszło już w grudniu, kiedy Syriusz poinformował brata, że nie ma zamiaru wracać do domu na święta, co doprowadziło do kolejnej scysji między Blackami. Jacqueline oczywiście współczuła Syriuszowi tej szarpaniny, ale bardzo się cieszyła, że w końcu spędzi święta tam, gdzie naprawdę było jego miejsce, czyli z Jamesem i jego rodzicami. No i z nią. Na razie jednak Syriusz odreagowywał kłótnie, uprzykrzając życie na zmianę Filchowi i Snape'owi oraz doprowadzając do szału profesor McGonagall.

Dla odmiany James był ostatnimi czasy w wyjątkowo dobrym humorze. Wgniecenie w błoto drużyny Huffelpuffu oznaczało, że Gryffindor nadal miał całkiem spore szanse na zdobycie Pucharu Quidditcha. Jacqueline miała też wrażenie, że Jamesa wyjątkową radością napawała perspektywa spędzenia świąt w towarzystwie Syriusza. Na pewno była to pewna rekompensata braku sukcesów na polu bitwy o serce Evans. Jacqueline w głębi ducha, uważała, że James zabierał się do tego wszystkiego od dupy strony. W ogóle nie potrafił pokazać Evans tego, co było w nim najlepsze, jak troszczył się o nią, Syriusza, czy Remusa. Zamiast tego, jak ostatni idiota przechwalał się wygranym meczem. Stwierdziła jednak, że to nie jej sprawa i z racji tego nie miała zamiaru się wtrącać w wątpliwe metody Jamesa. Natomiast bardzo bawiło ją wymienianie porozumiewawczych spojrzeń z Remusem, który wyraźnie miał równie kiepskie zdanie na temat technik podrywu Jamesa.

Grudniowa pełnia, tydzień przed świętami szczęśliwie minęła bez większych problemów. Jacqueline choć oczywiście spędzała pełnie w zamku, również nie była w stanie zaznać w tym czasie snu. Większość tych nocy spędzała czytając przy świetle różdżki, lub tłukąc się po łóżku w bezowocnych próbach zaznania odrobiny snu, który przychodził, dopiero kiedy nad ranem słyszała z korytarza między dormitoriami stłumione kroki. Nie dało się również nie zauważyć, że w ostatnich miesiącach Remus wyglądał o wiele lepiej. Choć nadal kilka dni przed pełnią męczyła go gorączka i osłabienie, to dochodził do siebie o wiele szybciej, jakby przemiany zaczęły kosztować go mniej wysiłku.

Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz