W mediach piosenka, która bardzo mi pasowała do dzisiejszego rozdziału.
Malinda - The Skye Boat Song - Reimagined
Jacqueline otworzyła wielką szafę z białego, postarzanego drewna, która jej zdaniem, mogła pomieścić zdecydowanie więcej ubrań, niż potrzebował jeden człowiek. Jeszcze przed początkiem wakacji pani Potter częściowo zapełniła ją letnimi ubraniami, które jak sama twierdziła, były po prostu zbyt ładne, by ich nie kupić. Mama Jamesa uparcie twierdziła, że jest zwyczajnie uzależniona od zakupów, a że jej pewnych rzeczy nosić już nie wypadało, realizowała swoje uzależnienie, kupując ubrania dla Jacqueline. Było to dość oczywiste naciąganie prawdy, z czego Jacqueline doskonale zdawała sobie sprawę, ale mimo wszystko doceniała te wysiłki. Choć oczywiście nie sądziła, by cokolwiek było w stanie sprawić, by przestała czuć się niezręcznie z w finansowym aspektem wsparcia, jakie okazali jej Potterowie.
Jacqueline przejechała spojrzeniem kilka sukienek, z których do tej pory jeszcze żadnej nie założyła. Intencje pani Potter stały się dla niej oczywiste, jak tylko otworzyła szafę w wieczór przyjazdu z Hogwartu, chcąc upchnąć na spodzie kilka podkoszulków i parę starych jeansów, którą planowała obciąć do kolan, by spędzić w nich lato. Wszystkie ubrania kupione przez panią Potter, choć stonowane i bez tak modnych krzykliwych wzorów, były w kolorze innym niż czarny. Jakby Euphemia przez butelkowozielone i granatowe sukienki, ciemnobordową spódnicę w kolano i lekki szary melanżowy sweterek usiłowała powiedzieć, że Jacqueline powinna zacząć porzucać żałobną czerń. Jacqueline sama nie była pewna, co na ten temat myśleć. Nie sądziła, by ożywienie garderoby miało jakkolwiek wpłynąć na jej samopoczucie. Nawet jeśli założyłaby żółtą czy krwistoczerwoną sukienkę w najweselszym, najbardziej letnim kolorze, co miałoby to zmienić? Dobrze wiedziała, że jakiś fragment jej serca, zostanie już na zawsze spowity czernią, której nic nie rozświetli. Fragment wypełniony nie tyle tęsknotą i żalem, bo przecież strata rodziców była naturalna na pewnym etapie życia, ale goryczą, wynikającą z poczucia głębokiej niesprawiedliwości tym jak szybko została sama. Z drugiej strony jeśli to miało sprawić przyjemność pani Potter to, czemu nie. Jej samej było bez różnicy. Koniec końców sięgnęła po granatową, sięgającą przed kolano sukienkę z krótkim rękawem i szerokim, sztywnym kołnierzem. Dobrze się nadawała na popołudniową herbatę, a Kieran, który miał ją właśnie odwiedzić pewnie również ucieszy się, widząc ją w czymś innym niż czerń. Czesząc włosy przy ślicznej toaletce, która stała w jej pokoju, zauważyła nieco wbrew sobie, że granatowy kolor bardzo podkreślał jej oczy, które wydawały się wtedy jeszcze bardziej niebieskie niż normalnie. Cera również wyglądała nieco mniej blado niż w kontraście z czernią.
Przez sekundę Jacqueline miała ochotę zrzucić z siebie śliczną sukienkę i ubrać pierwszy lepszy czarny sweter, ale jakoś powstrzymała się, od tego aktu czystego wariactwa. Nawet kiedy zeszła już na dół, żeby poczekać na Kierana, nie mogła powstrzymać się od mimowolnego dotykania leżącej na dekolcie trinquety. W końcu to było jedyny element każdego jej stroju, który tak naprawdę miał jakiekolwiek znaczenie.
☘️
Jacqueline, choć obawiała się wakacji z Potterami, musiała przyznać, że większość jej obaw okazała się bezpodstawna. Wprawdzie chciała przez wakacje popracować w pubie, w mugolskim miasteczku, obok którego mieszkali Potterowie, ale tata Jamesa stanowczo się na to nie zgodził. Jacqueline przez chwilę poczuła się nawet nieco urażona jego stwierdzeniem, że jest na to jeszcze za młoda i wrócą do tematu w przyszłym roku, kiedy skończy szesnaście lat. Poczuła się trochę tak, jakby tym samym ojciec Jamesa krytykował jej pracę w pubie mamy i ją samą, ale oczywiście powstrzymała się od wszelkich uwag. Chcąc nie chcąc, Jacqueline musiała pogodzić się z perspektywą dwóch miesięcy niczym niezmąconej bezczynności, która szybko okazała się zaskakująco przyjemna, podobnie jak inne aspekty obecności w domu Potterów. Oczywiście Złudka nadal patrzyła na nią wilkiem, jakby Jacqueline robiła jej wielką krzywdę tym, że wolała sama robić sobie kawę, ale po kilku pierwszych dniach w pewien sposób przyzwyczaiła się do panującej w domu rutyny. O ile z Jamesem pod ręką mogła być mowa o jakiejkolwiek rutynie.
CZYTASZ
Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]
FanfictionKrwawe Kłopoty w Irlandii Północnej i Pierwsza Wojna czarodziejów zaczynają się z początkiem lat siedemdziesiątych. Być może obie te wojny mają ze sobą więcej wspólnego, niż ktokolwiek się spodziewa? Oba konflikty poznaje Jacqueline O'Hara, która p...