53. Nie ma to jak w domu

360 43 182
                                    

Syriusza obudziło przyjemne uczucie ciepła i lekkiego łaskotania na twarzy. W pierwszym odruchu pomyślał, że to jakieś zagubione piórko wydostało się z jego poduszki, ale coś mu się nie zgadzało. Jego pościel nie była tak miękka i nigdy tak ładnie nie pachniała. Stworek, ta mała zatracona kreatura używał takiej ilości krochmalu, że spało się niczym na pachnącym mąką kartonie.

Dopiero po tym spostrzeżeniu zaczął powoli przypominać sobie wszystkie wydarzenia poprzedniego wieczora i nocy. Rozmowę z ojcem i Regulusem. Pośpieszne przerzucanie rzeczy z kufra, do magicznie powiększonego plecaka. Szalony lot na miotle, kiedy chciał jedynie jak najszybciej znaleźć się na tyle wysoko, by nikt nie mógł go zobaczyć. Nie mógł sobie pozwolić na pomyłkę ani nielegalne używanie czarów. Nie mógł tego schrzanić. Miotlarski kompas, który dostał od Jamesa na ostatnią Gwiazdkę, sprawdził się idealnie i zaprowadził go praktycznie pod sam dom Potterów, a dzięki ostatniej wizycie, ochronne zaklęcia rozpoznały w nim przyjaciela.

Zresztą po prawdzie, Potterowie mogli spać spokojnie i bez żadnych zaklęć. Leżąc na wznak z zamkniętymi oczami, uśmiechnął się do siebie pod nosem na wspomnienie Jacqueline i sposobu, w jaki powitała go na progu. Chyba najbardziej docenił, że nie zadawała mu żadnych pytań ani nie wypytywała o szczegóły opuszczenia przez niego domu. James również wyjątkowo jak na niego, nie drążył tematu i zadowolił się dość ogólnymi odpowiedziami. Zresztą chyba tak naprawdę był zbyt zadowolony z obecności Syriusza, by wnikać w szczegóły jego ucieczki.

To, że James ucieszył się na jego widok, nie było dla niego żadnym zaskoczeniem, w przeciwieństwie do reakcji jego rodziców. Pani Potter przytuliła go, jakby nie był wyrzutkiem, który zwalił się do jej do domu, ale synem odnalezionym po latach rozłąki. Nieprawdopodobne. Kiedy później został sam i wyszedł zapalić, usiłował sobie przypomnieć, kiedy Walburga ostatnio go przytuliła i nie był w stanie wyłowić z pamięci takiego wspomnienia. Ostatnim momentem jakiejkolwiek bliskości, który sobie przypominał, był sztuczny i zimny pocałunek który złożyła na jego policzku na peronie dziewięć i trzy czwarte, kiedy po raz pierwszy jechał do Hogwartu. Oczywiście miał świadomość, że zrobiła to tylko dlatego, że Kings Cross było pełne jej znajomych i dalszych krewnych, przed którymi wypadało jej uchodzić za dobrą matkę. Lekko skrzywił się na wspomnienie duszącego zapachu tuberozy i goździków i słów o chlubie, którą miał przynieść jej, ojcu i Slytherinowi.

Jeszcze tego samego dnia Syriusz rozczarował ją nie po raz pierwszy, ale na pewno w sposób absolutnie spektakularny. I tylko tym był dla nich wszystkich przez ostatnie pięć lat. Rozczarowaniem. Zapewne odetchną z ulgą, że wreszcie zszedł im z oczu. Walburga pewnie wypali jego imię z gobelinu w salonie, Regulus wreszcie zajmie należne mu miejsce dziedzica rodu, a imię Syriusza pewnie nigdy więcej nie padnie w siedzibie Blacków.

I bardzo dobrze.

Poprzedniej nocy przysiągł sobie, że jego noga więcej nie postanie na Grimmuald Place. Nie miał już tam czego szukać. Niby wiedział o tym od dawna. Od dawna myślał, o odejściu. James sam mu to proponował. Podczas kilku świątecznych dni spędzonych z Potterami, czuł się bardziej na swoim miejscu, niż kiedykolwiek podczas szesnastu lat spędzonych w Londynie. Od dawna nie miał żadnych złudzeń co do rodzicielskich uczuć ludzi, którzy sprowadzili go na ten świat. Wczoraj pozbył się resztek tych, które jeszcze żywił względem brata. A jednak kiedy został w końcu sam, świadomość tego, co zrobił i wszelkich konsekwencji odczuł jak uderzenie pięścią w żołądek.

Ulgę przyniósł mu dopiero sen, podczas którego wydawało mu się, że Jacqueline przyszła do jego pokoju i przytuliła się do jego pleców. Cholernie realny sen. Właściwie do tej pory czuł lekki, świeży zapach piwonii i tymianku, którym pachniały jej włosy. Ciepło i miękkość jej ciała. I kusząco gładką skórę szczupłej dłoni, którą zamknął we własnej. Stwierdziwszy, że stanowczo należało przerwać te dziwne wyobrażenia i wrócić do rzeczywistości, (najlepiej przy pomocy zimnego prysznica) otworzył oczy.

Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz