35.Era bohaterów

398 42 258
                                    

Na szczęście jak zwykle przy poniedziałku Pokój Wspólny wyludnił się stosunkowo szybko, zupełnie jakby jeden dzień nauki wystarczył, na wyzucie uczniów z wszelkiej energii. Dzięki temu Jacqueline i chłopcy mogli w spokoju przyszykować się do wyjścia do Zakazanego Lasu. Oczywiście nie było możliwości, by zmieścili się w piątkę pod peleryną niewidką, dlatego James najpierw odprowadził na skraj Lasu Syriusza i Petera, a następnie wrócił po Jacqueline i Remusa. Jacqueline pomyślała, nieco złośliwie, że Remus w dość osobliwy sposób zaczynał swoją karierę prefekta – od nocnego spaceru do Zakazanego Lasu i asystowaniu w procesie nielegalnej przemiany trójki swoich przyjaciół w animagów.

Kiedy w piątkę ruszyli w głąb Lasu, w miejsce, gdzie pod specjalnie oznaczonym i zabezpieczonym krzewem spoczywały trzy fiolki eliksiru, nikt za wiele nie mówił. Jacqueline przyszło do głowy, że samo to świadczyło o tym jak bardzo wyjątkowa i niesamowita była cała ta sytuacja. James i Syriusz, kiedy byli razem zwykle gadali bez przerwy, zwłaszcza Jamesowi jadaczka rzadko kiedy się zamykała, ale teraz każdy pogrążył się we własnych myślach.

Na pewno się bali. Oczywiście pewnie obaj prędzej pozwoliliby się obedrzeć ze skóry, niż to przyznali, ale musieli się bać. Jednocześnie Jacqueline była stuprocentowo przekonana, że nie przeszło im nawet przez myśl by się wycofać. Nie teraz. Nie, kiedy w końcu zasięgu ręki znalazła się prawdziwa szansa na pomoc Remusowi.

Szalona. Nieodpowiedzialna. Niebezpieczna.

Wspaniała. Genialna. Zachwycająca.

Szli dobre dwadzieścia minut w całkowitym milczeniu, przerywanym jedynie przez zaklęcia lokalizujące rzucane przez idącego na przedzie Jamesa. To akurat było dla odmiany całkiem rozsądne. Zakazany Las był ostatnim miejscem, w którym człowiek chciałby zwracać na siebie uwagę. Przewidziana przez profesor Sinistrę burza, nadciągnęła nad zamek równo o północy, niosąc ze sobą porywisty wiatr, i odległe początkowo grzmoty.

Dokładnie, kiedy dotarli na polankę, otoczoną z każdej strony przez zwartą linię drzew, niebo przecięła potężna błyskawica, a w utworzony ze splecionych nad ich głowami baldachim z liści uderzyły pierwsze krople deszczu. Samo przebywanie w Zakazanym Lesie w nocy, podczas burzy było niesamowicie ekscytującym przeżyciem, a perspektywa tego, co właśnie planowali zrobić wydawała się wręcz nierealna.

Tak jak ustalili jeszcze przed opuszczeniem Pokoju Wspólnego, Jacqueline i Remus zajęli się zabezpieczeniem polanki zaklęciami, kiedy James, Syriusz i Peter wydobyli swoje fiolki pełne krwistoczerwonego eliksiru ze skrytki pod samotnym krzakiem jałowca. Cała trójka spojrzała po na siebie nawzajem i na trzymane w dłoniach fiolki.

– Wygląda idealnie – powiedział Syriusz, oświetlając eliksir Petera.

– Jeszcze możecie... – zaczął Remus, choć chyba nikt łącznie z nim samym nie wierzył, że naprawdę wycofaliby się po zajściu tak daleko.

– Nie! – powiedzieli wszyscy trzej, zagłuszając cokolwiek, co chciał powiedzieć Remus.

– Robimy to razem czy po kolei? – rzucił Peter w przestrzeń, a wszyscy popatrzyli po sobie niepewnie.

– Może lepiej razem? Lepiej się nie zastanawiać za dużo – zaproponowała Jacqueline.

Usilnie starła się nie myśleć o obrazkach przedstawiających tych, którzy zawahali się podczas pierwszej przemiany i utkwili w potwornej formie między człowiekiem a zwierzęciem. Wymieniła jeszcze ostatnie szybkie spojrzenie z Remusem. Jeszcze przed wakacjami ustalili, że gdyby coś poszło nie tak wezwą pomoc jak najszybciej, bez oglądania się na żadne protesty, a o konsekwencjach będą myśleć później.

Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz