Podkład muzyczny do dzisiejszego rozdziału:Dúlamán – Malinda - link w komentarzu oznaczonym nutkami
Grace - Róisin O, Aoife Scott, Danny O'Reilly - w mediach
Pierwszy dzień świąt w domu Potterów minął pod znakiem prezentów, jedzenia, oraz wspólnego przesiadywania w salonie i rozmowach z rodzicami Jamesa o wszystkim i o niczym. Krótko mówiąc, minął tak standardowo i zachwycająco zwyczajnie, jak tylko to było możliwe. Drugiego dnia świąt Jacqueline odwiedzili Kieran z Aisling, która wyglądała na nieco spiętą wizytą w czarodziejskim domu, ale otwartość Euphemi szybko przełamała początkowe napięcie. Jacqueline w ramach urodzinowo-gwiazdkowego prezentu dostała od obojga paczkę mugolskich książek, głównie irlandzkich klasyków oraz kilka cienkich tomów poezji po gaelicku, z których bardzo się ucieszyła.
Jacqueline nie mogła się oprzeć wrażeniu, że Kieran który podarował tacie Jamesa butelkę whiskey ze swojej destylarni, miał na końcu języka jakąś uwagę o tej podarowanej ostatnio Syriuszowi. Kiedy wszyscy razem wypili popołudniową herbatę, państwo Potter postanowili dać im trochę prywatności, a sami z Jamesem i Syriuszem wybrali się na krótki spacer do pobliskiego miasteczka.
– Jak spawy w szkole, Jacqueline? Zamęczają was już przygotowaniami do SUMów? – zapytał Kieran.
– Trochę tak. Sama nauka nie byłaby aż taka ciężka, gdyby nie to nieustanne gadanie, że jeśli teraz zawalimy, to skończymy w rynsztoku i zmarnujemy sobie resztę życia – westchnęła Jacqueline, na co Kieran i Aisling parsknęli śmiechem.
– Zawsze możecie przypomnieć, że osoby, które świetnie zdadzą, również mają pełne prawo zmarnować sobie życie – zauważył Kieran całkiem sensownie.
– Następnym razem powiem to profesor McGonagall.
– A tak przy okazji, Jackie, myślałaś, co byś chciała robić po szkole? – zapytała Aisling. Ku zdziwieniu Jacqueline Kieran posłał jej lekko zirytowane spojrzenie, jakby powiedziała coś złego.
– Nie jestem jeszcze pewna na sto procent, ale chciałabym aplikować na kurs aurorski. Auror to...
– Wiem, wiem, Kieran mi mówił. Jesteś pewna, że chciałabyś pracować w policji? – zapytała, kładąc nacisk na ostatnie słowo, tak żeby było całkiem jasne, co sądzi o tej formacji.
– Asling, proszę cię – powiedział szorstko Kieran. – Tłumaczyłem ci, że u czarodziejów to wygląda inaczej. Poza tym umawialiśmy się...
– Na nic się nie umawialiśmy, kochanie. To ty sobie wbiłeś do głowy, że Jackie jest nadal dzieckiem.
– O czym mówicie? – zapytała Jacqueline, nieco skonsternowana tą wymianą zdań.
Ciężko byłoby to nazwać kłótnią, bo oboje nie mieli w sobie śladu gniewu czy złości, ale jasne było, że coś ich poróżniło.
– O niczym – powiedział Kieran z naciskiem, posyłając Aisling sugestywne spojrzenie.
– Po prostu mówiłam Kieranowi, że odważna, młoda kobieta jak ty, mogłaby chcieć rozważyć różne opcje, co do przyszłości – odpowiedziała Aisling, ignorując pełen irytacji wzrok Kierana. – Na przykład pracę na rzecz prawdziwej ojczyzny.
– Ja... chyba nigdy się nad tym nie zastanawiałam – powiedziała powoli Jacqueline, zastanawiając się, czy aby dobrze zrozumiała Aisling.
– I słusznie, bo jesteś o wiele za młoda, żeby zajmować się takimi rzeczami – powiedział stanowczo Kieran.
CZYTASZ
Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]
FanficKrwawe Kłopoty w Irlandii Północnej i Pierwsza Wojna czarodziejów zaczynają się z początkiem lat siedemdziesiątych. Być może obie te wojny mają ze sobą więcej wspólnego, niż ktokolwiek się spodziewa? Oba konflikty poznaje Jacqueline O'Hara, która p...