Stosunki Syriusza z Regulusem w ostatnich kilku latach napiętymi można było nazwać tylko przy wyjątkowo dużej dawce optymizmu. W szkole zazwyczaj się po prostu ignorowali, mijając się na korytarzach bez jednego słowa czy spojrzenia, jakby byli sobie zupełnie obcy. Podczas wakacji na Grimmuald Place nie było zresztą inaczej. Dom był na tyle duży, by ignorować się nawzajem bez najmniejszego problemu, co wszystkim było bardzo na rękę. Tylko czasem Syriuszowi zdarzało się nie wytrzymać i powiedzieć bratu kilka słów do słuchu. Jak wtedy, kiedy zastał go w bibliotece, bez reszty pochłoniętego jedną z najbardziej podejrzanych książek w całym domowym księgozbiorze. Albo, kiedy zauważył, jak Regulus różdżką wycinał z Proroka fragment artykułu, opisujący zaginięcie małżeństwa mugolaków, prowadzących wyjątkowo obleganą restaurację w samym sercu Pokątnej.Od dłuższego czasu Syriusz miał wrażenie, że nie tyle przestali się kompletnie rozumieć, ile wręcz zaczęli mówić różnymi językami. To, co dla Syriusza było manią wyższości, Regulus nazwał dumą z dziedzictwa. Regulus swoimi nazywał ludzi, którzy dla Syriusza byli draniami niewartymi splunięcia. Tam gdzie on widział odrażającą czarną magię, jego brat dostrzegał okazję do osiągnięcia potęgi, przynależnej prawdziwym czarodziejom. To, kto miał prawo nazywać się czarodziejem, też ich zresztą różniło. Według Regulusa tylko tacy jak oni, z najstarszych, najczystszych rodów mieli prawo do nazywania się prawdziwymi czarodziejami. Mieszańcy byli dobrzy do tego, by zajmować się wszystkim, co leżało poniżej godności czystokrwistych, a mugolacy byli złodziejami tylko czekającymi, by wykraść tajemnice magii i przekazać mugolom.
Syriusz momentami patrzył na niego i zastanawiał się, gdzie podział się chłopiec, z którym niegdyś bawił się na strychu, jedynym miejscu, gdzie nie musieli pilnować każdego kroku i uważać na każde słowo. Dla siedmioletniego Regulusa on Syriusz był bohaterem. Wierzył mu we wszystko i to do niego przychodził z każdym problemem i nie mógł zrozumieć, dlaczego rodzice byli na niego wiecznie tacy źli. Niejednokrotnie namawiał Syriusza, żeby po prostu, tak jak on udawał, że jest grzeczny, że wtedy wszystko będzie dobrze. Ale Syriusz tak nie potrafił, nigdy nie potrafił udawać, grać, kombinować, kalkulować. Kiedy Regulus przestał udawać grzecznego, a naprawdę uwierzył w bzdury wtłaczane mu do głowy przez rodziców, tego Syriusz nie wiedział. Czasem był pewny, że gdyby poszli do Hogwartu razem, ten mur chłodnej obojętności nigdy by pomiędzy nimi nie wyrósł.
Nie pozwoliłby na to.
Ale Regulus został sam na cały rok, z Walburgą i Orionem sączącymi mu do głowy swoje chore wymysły, bez nikogo, kto mógłby mu wytłumaczyć, że świat wcale nie był taki, jak oni twierdzili. Że był piękny, pełen ludzi, którzy mógliby go polubić, bez względu na status krwi czy pochodzenie, a tylko za to, jaki był. Tego również Regulus zdawał się nie rozumieć. Już wtedy, kiedy na wakacjach przed jego pierwszym rokiem Syriusz opowiadał mu, jakich poznał wspaniałych przyjaciół, jak świetnie będą mogli się wszyscy bawić, teraz kiedy Reg również będzie w Hogwarcie, ten kompletnie go zignorował. I podobnie ignorował go przez wszystkie lata w Hogwarcie, jedynie od czasu do czasu przekazując chłodne uwagi o tym, jak to matka jest zasmucona jego zachowaniem, albo jakie rozczarowanie stanowi dla ojca jako dziedzic rodu.
W czasach, kiedy jeszcze go to bolało, Syriusz nieraz myślał, jak bardzo wszyscy oni byliby szczęśliwi, gdyby nigdy się nie urodził. Orion i Walburga dostaliby swojego wymarzonego dziedzica, idealnego małego księcia, jak przecież sami go nazwali, a Regulus zająłby należne mu miejsce, które ku zgryzocie wszystkich przypadało teraz Syriuszowi.
Czasami chciał się łudzić, że Regulusowi nadal na nim zależało, nawet jeśli nie potrafił tego okazać. Jak wtedy, kiedy przyniósł mu prezent z okazji szesnastych urodzin, czego Syriusz kompletnie się nie spodziewał. Pamiętał o tym, nawet jeśli wręczenie mu skórzanej sakiewki z wytłoczonymi inicjałami, okrasił cierpką uwagą o niezaproszeniu go na imprezę oraz nowej rodzinie, którą Syriusz sobie zbudował. Do pewnego stopnia miał rację. Syriusz otoczył się ludźmi, którzy stali się mu bliżsi niż ci, z którymi łączyły go więzy krwi, ale przecież to nie znaczyło, że Regulus przestał być dla niego bratem. Przeciwnie, gdyby tylko na to pozwolił, mogliby wszyscy po prostu...
CZYTASZ
Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]
FanfictionKrwawe Kłopoty w Irlandii Północnej i Pierwsza Wojna czarodziejów zaczynają się z początkiem lat siedemdziesiątych. Być może obie te wojny mają ze sobą więcej wspólnego, niż ktokolwiek się spodziewa? Oba konflikty poznaje Jacqueline O'Hara, która p...