60.Strachy małe i duże cz.2

250 34 115
                                    


Michael schował tabelki z budżetami i wyciągnął osobną teczkę, wypełnioną arkuszami pergaminów. Jacqueline od razu zwróciła uwagę na wystające z niektórych miejsc kolorowe karteczki i zakładki powtykane w miejsca wyglądające dość losowo, choć zapewne było dokładnie odwrotnie.

– Tak jak wspomniałem, Ministerstwo musi publikować bardzo dokładnie sprawozdania ze swojej działalności, szczególnie w tych departamentach, które mają kontakt ze światem mugoli. Te dane są raportowane do Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów, żeby państwa mogły pilnować się nawzajem z przestrzegania Kodeksu Tajności.

– Mhm, okey.

Michael odwrócił w jej stronę teczkę z dokumentami. Tym razem pergaminy były pokryte nie tylko tabelkami pełnymi danych, ale również różnokolorowymi wykresami.

– To zebrane z ostatnich kilku lat dane z działu amnezjatorów. Na początek surowa liczba interwencji – Michael wskazał jej odpowiedni wykres, zaczynający się od tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego piątego, a kończący się na ubiegłym roku.

– To żadna niespodzianka – mruknęła Jacqueline, wskazując na okolice w połowie wykresu. – Wtedy zaczęły się pierwsze ataki śmierciożerców, okolice sześćdziesiątego dziewiątego.

– Owszem, ale to dopiero początek. Spójrz na to. – Michael stuknął różdżką w wykres, a ten podzielił się na kilka mniejszych, które zgrabnie rozłożyły się po pergaminie. Jacqueline mimochodem przeszło przez myśl, że mugolscy księgowi zabiliby własne matki za możliwość analizowania danych w taki sposób. – To podział na regiony w ramach Wielkiej Brytanii i Irlandii. Sam Londyn jest dostępny jeszcze z podziałem na dzielnice, ale nie o to chodzi. Coś ci się rzuca w oczy?

– Hmm nie wiem, raczej nic czego bym się nie spodziewała. Wiadomo, że najwięcej incydentów jest w Londynie i w ogóle południowej Anglii, bo tam mieszka najwięcej czarodziejów jeszcze na kupie z mugolami. Hmm w Szkocji też jest tego sporo, chyba bym się nie spodziewała.

– Podobno interwencje na terenie Szkocji dotyczą głównie turystów, którzy łażą po wrzosowiskach i natykają się na zwodniki, albo czerwone kapturki na miejscach starych bitew z czasów jakobitów.

– Ma to sens. Wykres dla Irlandii obejmuje całą wyspę, czy tylko Wolne Państwo?

– Ministerstwo raportuje wyspę jako całość, ale ja podzieliłem te dane na Republikę i Irlandię Północną.

– Jak to zrobiłeś, skoro Ministerstwo raportuje dane w całości? – zdziwiła się Jacqueline. Musiała przyznać, że była pod sporym wrażeniem pracy włożonej w zebranie i przeanalizowanie danych, które Michael właśnie jej pokazywał. Chyba miał trochę racji, zakładając, że wcześniej nie traktowała go do końca poważnie.

– Bazując na raportach wynagrodzeń amnezjatorów, które są nota bene bardziej skomplikowane niż receptura na na felix felicis. Oprócz podstawy mają dodatki za każdy wyjazd na miejsce zdarzenia i przeprowadzoną interwencję...

– To nie to samo? – wtrąciła Jacqueline.

– Nie. Jeśli amnezjatorzy jadą na miejsce jakiegoś wypadku, gdzie została użyta magia, ale okazuje się, że jednak żaden mugol nic nie widział i nie wymaga interwencji, nadal mają płacone za wyjazd, ale już nie za interwencję. To nam się jeszcze zresztą zaraz przyda.

– Naprawdę miło z ich strony, że w ogóle raczą ruszyć tyłki z Londynu – prychnęła pod nosem. – Co to ma wspólnego z... Nie, chyba nie dostają dodatku za pracę niby „za granicą", przy wyjazdach do Republiki?

Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz