59.Strachy małe i duże cz.1

257 32 115
                                    




Patrzyła na poszarpaną, zakrwawioną twarz Syriusza i przez chwilę miała wrażenie, że jej serce dosłownie przestało bić. Choć przecież doskonale wiedziała, że zarówno on jak i sylwetki Jamesa i Petera leżące na środku klasy obrony przed czarną magią były jedynie emanacja lęków Remusa, który stał nad nimi z uniesioną różdżką.

Lupin przez chwilę patrzył na pokryte ugryzieniami, zalane krwią zwłoki przyjaciół z poszarzałą twarzą, ale po chwili uniósł różdżkę i rzucił odpowiednie zaklęcie nawet bez wypowiadania formuły. Huknęło, błysnęło srebrne światło i chwilę później sylwetki chłopców stały przed Remusem nadal z twarzami umazanymi krwią, ale żywe i roześmiane, ukazując sztuczne wampirze zęby i wrzeszcząc „Wesołego Halloween".

Profesor McKinnon machnął różdżką, a bogin wrócił do drewnianego pudła na środku klasy. Na tegorocznych lekcjach obrony przed czarną magią musieli się mierzyć nie tylko z oczyszczaniem umysłu, rzucaniem zaklęć w sposób niewerbalny czy konstruowaniem coraz bardziej skomplikowanych przeciwzaklęć, ale również nieustającą niepewnością, co czeka ich na zajęciach. Do walki z boginami nie podchodzili chociażby tak, jak w trzeciej klasie, kiedy większość klasy dostała szansę walki ze stworem podczas jednej z trzech lekcji, kiedy omawiali temat. Nie, McKinnon zapewne uznałby to za zbyt proste. Pudło z boginem po prostu leżało w klasie cały czas, a on w losowych momentach wywoływał jedną lub dwie osoby, czasem w środku lekcji, do walki nim. Podobnie było z obroną umysłu przed atakiem mentalnym.

Początkiem października nauczyciel ogłosił, że po miesiącu samodzielnych ćwiczeń oczyszczania umysłu powinni mieć już podstawowe możliwości obrony przed najprostszymi formami manipulacji. Dwie lekcje później zupełnie bez ostrzeżenia uniósł różdżkę, kiedy na chwilę wszyscy skupili się, próbując rozpisać formułę przeciwzaklęcia na jeden z uroków i uraczył klasę zbiorową halucynacją, w której zawalali owutema z obrony. Następne kilkanaście minut spędził na tłumaczeniu im skali ich własnej nieporadności oraz nieprzygotowania. Jego zdaniem powinni zachować STAŁĄ CZUJNOŚĆ i być przygotowani do obrony w każdej chwili, a żadne z nich nawet nie zdołało unieść różdżki, nie mówiąc już o próbie mentalnego zablokowania dostępu do swojej podświadomości.

Od tego momentu co jakiś czas ponawiał to ćwiczenie, atakując całą klasę lub pojedyncze osoby, więc podczas trwania lekcji nie można było się rozproszyć dosłownie nawet na sekundę. Jacqueline co do zasady całkowicie zgadzała się z twierdzeniem o konieczności zachowania nieustającej czujności. Niemniej do tej pory sądziła, że wystarczającymi tego przejawami było trzymanie różdżki na wyciągnięcie dłoni i stałe obserwowanie otoczenia. Konieczność nieustannej obrony umysłu była zupełnie czymś innym.

Jej samej udało się w końcu częściowo odeprzeć dwa z ataków McKinnona, ale nie była z siebie zbytnio zadowolona. Za pierwszym razem zawczasu zauważyła ruch różdżki nauczyciela, unoszącej się w jej stronę i po prostu rzuciła chamskie i ordynarne Protego Mentem - zaawansowaną formę zaklęcia tarczy, zamiast chronić się siłą umysłu. Za drugim razem udało jej się wprawdzie zwalczyć wizję profesor McGonagall, mówiącej, że zaszło fatalne nieporozumienie, a ona Jacqueline tak naprawdę wcale nie jest czarownicą i musi natychmiast opuścić Hogwart, ale okupiła to okropnym zmęczeniem, jakby blokadę do własnego umysłu budowała nie siłą woli, ale fizycznym łupaniem kamieni.

Było dla niej oczywiste, że robiła coś nie tak, bo inni, którym udało się do jakiegoś stopnia odpierać iluzje McKinnona, nie wyglądali na tak wykończonych. Remus podczas jednej lekcji zrobił to, wręcz nie przestając przepisywać z tablicy notatek na temat walki z inferiusami. McKinnon pochwalił go wtedy przy całej klasie, co było tym bardziej cenne, że do bezpośrednich pochwał był skłonny tak samo, jak profesor McGonagall, co mogło wskazywać, że powściągliwość była wspólną cechą szkockich pedagogów. Generalnie Jacqueline miała wrażenie, że chłopcom oczyszczanie umysłu, a tym samym jego blokada szła o wiele lepiej niż dziewczynom. Zupełnie jakby tak powszechnie praktykowana przez większość przedstawicieli brzydszej płci bezmyślność, w tym przypadku działała na plus i ułatwiała im zadanie.

Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz